20023314
20023314


Na straganach sprzedawano miód, smalec i zioła na miłość. Bito też okolicznościowe monety, a bardziej zamożni mogli kupić miecze lub katowskie topory. Największą jednak atrakcją była obecność rycerstwa z całej Polski, które rozbiło się obozem na podzamczu. Postawili namioty będące repliką tych stosowanych w zamierzchłych czasach. Wystawili straż, rozpalili ognisko, wiedli obozowe życie. Pospólstwo, czyli turyści, zarejestrowali je aparatami fotograficznymi i kamerami.Co rusz odbywały się potyczki wojów; w sobotę odbył się turniej łuczniczy i rycerski turniej róż.– W takim turnieju rycerze walczą szczególnie honorowo. Po pojedynku pokonany ofiaruje damie serca swego pogromcy różę. Zwycięzcą zostaje ten, którego dama zgromadzi najwięcej kwiatów i zyska tytuł królowej róż – opowiada Przemysław Nocuń z fundacji Zamek Chudów.Przyjechali przedstawiciele bractw rycerskich, m.in. z Rzeszowa, Wrocławia, Gorzowa i Krakowa, oraz rycerze chorągwi śląskiej. Zabrakło tylko przedstawicieli Pomorza.Cały dochód z jarmarku zostanie przeznaczony na odbudowę zamku.– W ostatnim czasie udało nam się wiernie odtworzyć zamkową latrynę. Było to możliwe, bo w murach zachowały się gniazda belek. Znaleźliśmy nawet oryginalne XVI-wieczne nadproże z otworu wejściowego. 22 sierpnia w zrekonstruowanym lochu otwieramy zamkowe muzeum, w którym będziemy prezentować zabytki, pozyskane w czasie prowadzonych tu prac archeologicznych. Dobiega końca krycie dachówką wieży, do końca roku chcemy ją udostępnić turystom – zdradza plany Przemysław Nocuń. Fundacja Zamek Chudów powstała w 1995 roku, rok później jej członkowie rozpoczęli na zamku prace porządkowe. W 1999 fundacja została pełnoprawnym gospodarzem zamku wzniesionego przez Jana Gierałtowskiego. Prezesem fundacji jest Andrzej Sośnierz, szef Śląskiej Regionalnej Kasy Chorych.– Ludzie wciąż mówią: ruiny, ale dla nas to już bardziej zamek niż ruiny – mówi Przemysław Nocuń.

Komentarze

Dodaj komentarz