Wszędzie wilgoć i grzyb. Jak tu mieszkać? – pytają Katarzyna i Dariusz Suchy
Wszędzie wilgoć i grzyb. Jak tu mieszkać? – pytają Katarzyna i Dariusz Suchy

Katarzyna i Dariusz Suchy wraz z czwórką swoich dzieci od ponad tygodnia mieszkają w świetlicy w wodzisławskim osiedlu Tysiąclecia, choć już dawno mieli być u siebie, czyli w budynku socjalnym przy ul. Bogumińskiej.
Rodzina trafiła do świetlicy po pożarze, który 9 listopada wybuchł w budynku przy ul. Bogumińskiej. Jej mieszkanie zostało zalane podczas akcji gaśniczej. Jak informowała 10 listopada Barbara Chrobok, rzeczniczka urzędu miasta, sześcioosobowa rodzina z parteru musiała spędzić dwa dni w świetlicy. Obawiano się bowiem, że zalane wodą bezpieczniki mogą zagrażać jej bezpieczeństwu. Okazuje się, że państwo Suchy gnieżdżą się w świetlicy do dziś, bo w mieszkaniu przy Bogumińskiej panuje wilgoć i smród. – W takich warunkach trudno mieszkać z dziećmi, bo to grozi poważnymi chorobami! Trzeba to wszystko najpierw osuszyć i odnowić – twierdzą Katarzyna i Dariusz Suchy.
Takiego samego zdania są urzędnicy. Dlatego też rodzinie zaproponowano lokal zastępczy. Do wyboru mieli aż trzy mieszkania: przy ulicach Czyżowickiej, Marklowickiej i Kościelnej. – Nie przyjęliśmy żadnej propozycji, bo były to małe mieszkania, o powierzchni około 15-20 m kw. Jak tu się pomieścić z czwórką dzieci? – pyta rozżalony pan Dariusz. Państwu Suchy zaproponowano zatem niedawno zwolnione jednopokojowe mieszkanie w tym samym budynku socjalnym przy ul. Bogumińskiej. – To lokal zastępczy. Zalane mieszkanie osuszymy i odświeżymy – deklaruje rzeczniczka magistratu i dodaje, że dziś trudno określić, kiedy rodzina będzie mogła wrócić do siebie. – Zbliża się zima, więc osuszanie może potrwać – wyjaśnia. Jak podkreślają z kolei państwo Suchy, im zależy na mieszkaniu w lepszych warunkach niż przy Bogumińskiej. – Trafiliśmy tu rok temu, bo obydwoje z żoną straciliśmy pracę. Teraz nasza sytuacja się poprawiła, bo mam stałą pracę, a żona pracuje dorywczo. Stać nas na droższe mieszkanie komunalne – stwierdza pan Dariusz. – Urzędnicy traktują nas jak kombinatorów, którzy chcą coś ugrać. Tymczasem to zbieg okoliczności. Akurat mieliśmy składać wniosek o przydział lokalu komunalnego – dodaje pani Katarzyna. Małżonkowie uważają, że dziś znaleźli się w wyjątkowej sytuacji i urzędnicy powinni przydzielić im takie mieszkanie dać od ręki.
Rzeczniczka urzędu miasta podkreśla natomiast, że rodzina może otrzymać lokal komunalny, ale pod warunkiem spłacenia zadłużenia czynszowego, które wciąż ciąży na poprzednio zajmowanym przez nią mieszkaniu.



Jak podkreśla Barbara Chrobok, gmina zapewniła Suchym lokal zastępczy. – Mieli nawet wybór. Sami zdecydowali, że chcą pozostać na ulicy Bogumińskiej. Ich sytuacja jest wyjątkowa, ale nie na tyle, by przyznać im mieszkanie poza kolejnością – tłumaczy pani rzecznik. (Amis)

Komentarze

Dodaj komentarz