Trasa objazdu jest wąska i kręta
Trasa objazdu jest wąska i kręta

Mieszkańcy ulicy Wolności w Wodzisławiu, którą prowadzi objazd na czas remontu skrzyżowania ulic Pszowskiej i Matuszczyka, mają już dość aut, pędzących tuż pod ich domami. Szczególnie we znaki dają im się ciężarówki, na które narzekają zresztą także szoferzy aut osobowych, bo droga jest wąska, a kierowcy dużych pojazdów nie zważają na mniejsze. Na szczęście w piątek skrzyżowanie otwarto, ale tylko na zimę.
Wbrew wcześniejszym zapowiedziom, remont skrzyżowania Pszowskiej i Matuszczyka nie zakończy się w ostatnich dniach tego roku. Według mieszkańców ulicy Wolności, kierowcy notorycznie przekraczają prędkość, stwarzając tym samym poważne zagrożenie. – Tego nie da się wytrzymać! Samochody pędzą, a jak przejeżdżają ciężarówki, to wszystko w domu się trzęsie – stwierdzają. Rejon objazdu na bieżąco patrolują strażnicy miejscy. Co najmniej trzy razy w miesiącu pojawiają się z radarem na ul. Wolności. Okazuje się jednak, że zmotoryzowani wcale nie jeżdżą tu za szybko. Dotychczas złapano tylko jednego szofera, który miał ciężką nogę, ale tylko trochę.

Kręto i wąsko
– Tu się nie da jechać szybko, bo droga jest kręta i wąska – mówią kierowcy, którzy sami również nie są zadowoleni z wytyczonej trasy objazdu. Uważają, że to nieporozumienie, by wąską drogą jeździły zarówno samochody osobowe, jak i ciężarowe. Pan Rafał wskazuje, że szczególnie niebezpieczny jest sam zjazd z Pszowskiej w ulicę Wolności. – Zakręt jest dość ostry. Kiedy spotkają się na nim dwa samochody, trudno im się wyminąć. A kiedy już są to ciężarówki, to dzieją się tu dantejskie sceny! Sam nieraz uciekałem na chodnik, by ujść z życiem – skarży się szofer z Pszowa. Mieszkańcom i kierowcom powoli puszczają już nerwy. Urzędnicy to rozumieją i rozkładają ręce.
Arkadiusz Łuszczak, naczelnik wydziału komunikacji i transportu starostwa w Wodzisławiu, które zatwierdzało objazd, podkreśla, że była to jedyna racjonalna trasa. Można było wytyczyć objazd innymi drogami, ale wtedy byłoby znacznie dalej, co nie ma żadnego uzasadnienia. – Poza tym wtedy skarżyliby się inni mieszkańcy. To takie podrzucanie sąsiadowi śmierdzącego jajka – wyjaśnia dość obrazowo naczelnik Łuszczak. Podobną opinię usłyszeliśmy w Zarządzie Dróg Wojewódzkich w Katowicach, które remontuje skrzyżowanie ulic Pszowskiej i Matuszczyka.

Zła podbudowa
Roboty miały się zakończyć u schyłku tego roku. Jednak potrwają dłużej, bo, jak tłumaczy Ryszard Pacer, rzecznik ZDW, okazało się, że podbudowa drogi nie jest jednolita, choć wcześniejsze badania nie wykazały, że w osi jezdni znajdują się betonowe płyty. To spowodowało konieczność zmiany projektu przebudowy. Nowy dokument jest już gotowy, a roboty zostaną wznowione z końcem zimy. Fachowcy położą wtedy nowy asfalt i otworzą skrzyżowanie dla ruchu. Jak długo potrwają wszystkie prace? Ryszard Pacer nie chce składać żadnych deklaracji. – Wiele będzie zależało od pogody – stwierdza.



Przebudowa skrzyżowania Pszowskiej i Matuszczyka uciążliwa jest także dla mieszkańców pobliskiego osiedla Dąbrówki. Wielu kierowców udających się do centrum miasta, zamiast korzystać z objazdu wytyczonego przez dzielnicę Radlin II, skraca sobie drogę, jadąc przez osiedle. – Takiego ruchu tu nigdy nie było. Spokojna okolica zamieniła się w ruchliwe centrum – żalą się mieszkańcy osiedla. (Amis)

Komentarze

Dodaj komentarz