Do pawilonu chętnie zaglądali i pacjenci, i osoby z zewnątrz
Do pawilonu chętnie zaglądali i pacjenci, i osoby z zewnątrz

Teraz obiekt zamknięto. Właścicielka Zofia Zagórska zapowiada, że wkrótce go wyburzy.
To efekt konfliktu między dyrekcją a przedsiębiorcą, bo pawilon stoi na szpitalnym gruncie. W 1994 roku umowę dzierżawy podpisano na 10 lat. Potem prolongowano ją aneksem. – W 2005 roku umowy już mi jednak nie przedłużono, a w październiku 2005 roku dowiedziałam się, że mam zdać nieruchomość do końca miesiąca. Rozpoczęły się negocjacje z udziałem prawników. Zaproponowałam, że przekażę pawilon szpitalowi po kolejnych 10 latach użytkowania, ale dyrektor odmówił – mówi Zofia Zagórska. Jak dodaje, w 2006 roku szef szpitala Bogusław Zagrodnik, powołując się na organ założycielski (Urząd Marszałkowski w Katowicach), zaproponował jej podpisanie umowy dzierżawnej na kolejne trzy lata. Stawka czynszu miała wzrosnąć do 6,60 zł za metr kw. Odpisała, że nie wyraża zgody.

Proszę przekazać
W październiku ubiegłego roku zastępca dyrektora miał ją pisemnie wezwać do przekazania nieruchomości szpitalowi. Zagroził, że jeśli tego nie zrobi, będzie jej naliczany czynsz według stawki 6,60, poczynając od listopada. – Prawnik doradził mi skierowanie sprawy do sądu, powołując się na argument, że szpital podnosi stawki czynszu, choć nie ma wiążącej nas umowy dzierżawy gruntu. Sąd jednak oddalił mój pozew. Nakazano mi zapłacić zaległy czynsz – mówi Zofia Zagórska. Ostatnio prowadziła pawilon bez żadnej umowy. – Stanęłam pod ścianą, bo dyrektor nie chce jej zawrzeć, a bez niej nie mogę się bronić przed kolejnymi podwyżkami. Pawilon wymaga remontu, ale jak mam go remontować, skoro nie wiem, jak długo będę mogła prowadzić w nim działalność? – tłumaczy właścicielka. W minionym tygodniu częściowo opróżniła pawilon i, jak mówi, przygotowuje się do wyburzenia. Chce to zrobić szybko, by nie płacić za pusty obiekt. Zarzuca dyrekcji naliczanie czynszu dla całego gruntu według tej samej stawki. – Zwykle opłaty za obejście sklepów czy pawilonów wylicza się według znacznie niższych taryf niż od samej powierzchni handlowej – denerwuje się Zofia Zagórska, zapewniając, że odda szpitalowi to, do czego zobligował ją sąd. Dyrektor twierdzi, że nie zamierza wyrzucać właścicielki z pawilonu. Zaznacza, że to w 1994 roku zapisano, że po wygaśnięciu umowy szpital odzyska teren w formie pierwotnej. – Ja chcę tylko, by właścicielka płaciła czynsz według stawek rynkowych, jakie obowiązują w Rybniku – mówi krótko Bogusław Zagrodnik.

Sąsiad płaci
Zwraca uwagę, że dzierżawca sklepiku, który funkcjonuje w sąsiedztwie budynku administracji, płaci czynsz według stawek rynkowych. Tymczasem na początku grudnia do dyrektora dotarło pismo pacjentów oddziału XIX z prośbą „o wznowienie tym razem konstruktywnych negocjacji z kierownictwem kompleksu handlowo-gastronomicznego Duet w celu kontynuacji jego działalności”. – Nie można manipulować chorymi psychicznie, by bronić własnego interesu – komentuje dyrektor. Ma też za złe właścicielce, że rozprowadziła po szpitalu ulotki z informacją o zamknięciu pawilonu z winy dyrekcji szpitala. W urzędzie marszałkowskim powiedziano nam tylko, że w tej sprawie toczą się dwa procesy (w kwestii dzierżawy i stawek czynszu), a do czasu ich rozstrzygnięcia nie będzie żadnego stanowiska.



Jakby nie patrzeć, sprawa jest dość kuriozalna. Każda ze stron konfliktu ma swoją wersję, która nijak do siebie nie pasują. Nie można też wykluczyć, że obwieszczenie przygotowań do rozbiórki pawilonu to próba wywarcia presji na dyrekcję, bo ma ona kompletnie wolną rękę w kwestii wysokości stawek czynszu za dzierżawę gruntu czy pomieszczeń. Tak powiedziano nam w urzędzie marszałkowskim. Jak to się skończy, wkrótce się przekonamy. (WaT)

Komentarze

Dodaj komentarz