Rafako odzyskuje dług


Jak wyjaśnia Wiesław Różacki, prezes Rafako, sprawa dotyczy kontraktu sprzed 14 lat. – Mieliśmy dostarczyć na Ukrainę dwa kotły. Inwestor zapłacił jednak tylko część należnej kwoty, więc wstrzymaliśmy dostawy gotowych już elementów – tłumaczy prezes Różacki. Strona ukraińska przez wiele lat obiecywała uregulowanie należności, ciągle jednak przekładała termin ich spłaty. Sprawa trafiła do sądu, który nakazał jej zapłatę za już wykonane prace i dokończenie realizacji kontraktu. Tyle że ona nie mogła tego spełnić. – Dwa lata temu zmieniliśmy strategię. Uznaliśmy, że już nie ma co walczyć o montaż kilkunastoletniego kotła, który utracił swoją techniczną wartość. W związku z tym wystąpiliśmy o odszkodowanie za koszty poniesione z tytułu wytworzenia i składowania jego elementów – mówi Wiesław Różacki.
I tym razem ukraiński sąd gospodarczy uznał racje firmy z Raciborza. W tej chwili strony negocjują formę spłaty zadłużenia. Rafako wolałaby gotówkę, ale firma ukraińska może mieć problem z jej zdobyciem. Dlatego w ramach rozliczenia oferuje przekazanie nieruchomości, a więc m.in. stoczni i portu na Krymie. – Stocznia nie jest nam potrzebna, ale na jej bazie moglibyśmy uruchomić fabrykę kotłów, bo w tej branży nie ma tam producentów na dużą skalę. Dzięki temu odzyskalibyśmy dług, a przy okazji wzmocnili swoją pozycję na tamtym rynku – podsumowuje prezes Wiesław Różacki.



W Rafako podchodzą bardzo ostrożnie do tej propozycji ukraińskiego kontrahenta. – Najpierw musimy zbadać stan techniczny i prawny stoczni, którą proponuje nam w ramach rozliczenia proponuje nam kontrahent, dopiero potem podejmiemy decyzję – mówią. (Amis)

Komentarze

Dodaj komentarz