Fedrowanie bez bezpieczników


23 marca w Rydułtowach, 1000 m pod ziemią, zapalił się metan, co spowodowało wybuch pyłu węglowego, a w konsekwencji pożar. Dziesięciu górników zostało ciężko poparzonych. Trzech z nich zmarło później w szpitalu. W czasie akcji ratunkowej ucierpiało też dwóch ratowników.Dochodzenie w sprawie marcowej tragedii zakończyła już specjalna komisja powołana zaraz po wypadku przez prezesa Wyższego Urzędu Górniczego, a także Okręgowy Urząd Górniczy w Rybniku.Po oględzinach miejsca wypadku i przeanalizowaniu wyników badań i prowadzonego dochodzenia za najważniejsze przyczyny wypadku uznano zaniedbania ze strony ludzi.Jak się okazało, w kopalni Rydułtowy, by zwiększyć wydobycie węgla, oszukiwano system automatycznej metanometrii. Dzięki temu unikano automatycznego wyłączania pracujących na ścianie urządzeń i zwiększano wydobycie. Fałszywy obraz stężenia metanu usypiał czujność pracujących na przodku górników. Taki sposób zwiększania wydobycia tolerowali, a wręcz nakazywali, członkowie ścisłego kierownictwa kopalni. Komisja stwierdziła przypadki przepinania linii pomiarowych czujników mierzących stężenie metanu, jednak w oficjalnym komunikacie zaznaczyła, że w dniu wypadku, w rejonie, w którym do niego doszło, czujniki pracowały prawidłowo.Zdaniem Wojciecha Bradeckiego, prezesa Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach, do marcowego wypadku w kopalni Rydułtowy doprowadziła przede wszystkim natura, ale po części także i człowiek.- Dwie z dysz tłoczących do chodnika sprężone powietrze były niesprawne. Projekt techniczny przewidywał wydobycie 3,5 tys. ton, wydobycie rzeczywiste wynosiło średnio 5,2 tys. ton. Możliwość wyłączenia w chodniku energii elektrycznej eliminowano, przepinając linie metanometryczne. Nie były to zaniedbania, ale celowe działania. Górnicy tłumaczyli się, że otrzymywali takie polecenia i wykonywali je, obawiając się utraty pracy.Tymi, którzy wydawali takie dyspozycje, byli członkowie ścisłego kierownictwa kopalni - mówi Zbigniew Schinohl, dyrektor Okręgowego Urzędu Górniczego w Rybniku.Po przeprowadzeniu swojego dochodzenia Okręgowy Urząd Górniczy w Rybniku zastosował przewidziane prawem sankcje wobec 29 osób, w tym wobec członków ścisłego kierownictwa kopalni (m.in. naczelnego inżyniera, głównego elektryka, kierownika działu wentylacji i nadsztygara metanometrii). Trzy osoby z kierownictwa kopalni straciły pracę, sześć osób zawieszono w wykonywaniu czynności zawodowych (do dwóch lat).Tylko do końca lipca w kopalniach węgla kamiennego zginęło 22 górników. Zdaniem prezesa WUG ani jeden wypadek nie zdarzył się z powodu trudnych do przewidzenia zjawisk naturalnych (tąpnięcia, wyrzut skał i głazów, wypływ wody).Okręgowy Urząd Górniczy przekazał prokuraturze trzy tomy dokumentacji. Prokurator Figura zamierza przesłuchać kilkadziesiąt osób. Wszystko po to, by ustalić stopień odpowiedzialności poszczególnych osób za to, co się stało, i sprecyzować zarzuty.

Komentarze

Dodaj komentarz