Od prawie dwóch lat staramy się o wykup mieszkania. Z urzędu otrzymujemy odpowiedzi, które nie mają pokrycia w przepisach – twierdzi Urszula Borek
Od prawie dwóch lat staramy się o wykup mieszkania. Z urzędu otrzymujemy odpowiedzi, które nie mają pokrycia w przepisach – twierdzi Urszula Borek


Urszula i Ryszard Borkowie złożyli w magistracie wniosek o wykup swojego M wkrótce po przejęciu budynku przez gminę, co nastąpiło wiosną 2006 roku. Po kilku miesiącach otrzymali odpowiedź, że wykup jest możliwy, ale w trybie tzw. ustawy kolejowej, a nie na podstawie uchwały rady miasta. Za mieszkanie o powierzchni 63 m kw. muszą zapłacić ponad 42 tys. zł. Gdyby udzielono im bonifikaty, jakiej jeszcze niedawno udzielano przy sprzedaży mieszkań komunalnych, zapłaciliby zaledwie 6,5 tys. zł. Państwo Borkowie czują się pokrzywdzeni. Jak bowiem mówią, nigdy nie byli pracownikami PKP, lecz GZE, więc kompletnie nie rozumieją, dlaczego są traktowani jak pracownicy kolei.

W trybie kolejowym
– Żaden z magistrackich urzędników nie informował nas wcześniej, że nasze mieszkania będą sprzedawane według innych zasad. Na wniosku, który składaliśmy, była adnotacja, że wykup następuje w trybie przepisów przyjętych przez radę miasta – mówi oburzona Urszula Borek. Na nic zdały się skargi, jakie małżonkowie składali na działalność urzędników, jak i samego prezydenta. Krzysztof Jaroch, rzecznik urzędu miasta, wyjaśnia, że wszystkie mieszkania od PKP gmina przejęła lub przejmuje w trybie tzw. ustawy kolejowej. Wedle przepisów tej samej ustawy może sprzedawać lokatorom poszczególne mieszkania wchodzące w skład tych nieruchomości.
– W niektórych przypadkach może to być krzywdzące dla najemców, ponieważ wysokość bonifikaty uzależniona jest od lat pracy w PKP i lat najmu, także od PKP – przyznaje Krzysztof Jaroch. W tej kwestii Borkowie także czują się pokrzywdzeni. – Dlaczego miasto do lat najmu wlicza nam tylko ten okres, kiedy właścicielem bloku były PKP, czyli od 2000 do 2006 roku? Gdy dowiadywałam się wcześniej w PKP, to usłyszałam, że zaliczano nam także okres, gdy budynek należał do GZE. Wówczas bonifikata, nawet w trybie ustawy kolejowej, w naszym przypadku wynosiłaby nie 36 proc., a 66 proc. – docieka pani Urszula.

Kto sprzedaje
Teresa Deska, naczelnik wydziału mieszkaniowego w Oddziale Gospodarowania Nieruchomościami PKP w Katowicach, tłumaczy, że powodem są zmieniające się przepisy. – Ustawa kolejowa zmieniała się kilkakrotnie od roku 2000. Jeszcze kilka lat temu do okresu najmu wliczano cały okres zamieszkania w danym lokalu. Teraz do ustalenia wysokość bonifikaty w przypadku osób, które nie pracowały w PKP, bierze się pod uwagę tylko lata faktycznego najmu od kolei – mówi Teresa Deska. Państwo Borkowie zapowiadają, że swoich praw będą dochodzili w sądzie, bo uważają, że urzędnicy źle interpretują przepisy. W ustawie kolejowej jest przecież tylko mowa o sytuacji, gdy mieszkania sprzedają PKP, ale nie ma słowa o sytuacji, gdy przejęte nieruchomości sprzedaje gmina.



Borkowie uważają, że urzędnicy po prostu nie widzą ich, lokatorów, a jedynie zajmowany przez nich lokal. Ustawa kolejowa powstała celem chronienia pracowników restrukturyzowanej spółki PKP. A tymczasem my, którzy nigdy nie byliśmy związani z koleją, jesteśmy ofiarami nieuzasadnionych urzędniczych interpretacji tych przepisów – stwierdzają Urszula i Ryszard Borkowie. (Amis)

Komentarze

Dodaj komentarz