Sprawa wywołała wiele kontrowersji. Na zdjęciu radni Romuald Niewelt (BSR) i Piotr Kuczera (PO)
Sprawa wywołała wiele kontrowersji. Na zdjęciu radni Romuald Niewelt (BSR) i Piotr Kuczera (PO)


Wniosek zamierza złożyć opozycyjny klub PO (w mieście współrządzą PiS i prezydencki BSR), który poprosił też wojewodę Zygmunta Łukaszczyka o przyjrzenie się sytuacji prawnej rad dzielnic. Najważniejsze pytanie dotyczy intencji, jakie miał Czesław Dobrowolski. – Nie mam sobie nic do zarzucenia, zrobiłem tylko to, do czego zobowiązywał mnie statut. Frekwencja na zebraniach była kiepska, więc ktoś zaproponował, by zrobić z tym porządek. Sporządzono listę nieobecności i przedstawiono ją członkom rady. Jedna osoba usprawiedliwiła swoje nieobecności, a dwie nie. Decyzję w sprawie wygaśnięcia ich mandatów podjęliśmy kolegialnie razem z moim zastępcą i przewodniczącym zarządu rady dzielnicy – powiedział nam Czesław Dobrowolski.
– To dziwna sprawa, bo wybrali mnie mieszkańcy, a odwołał szef rady dzielnicy. Ta decyzja nie ma podstaw prawnych, dlatego wciąż czuję się członkiem tej rady. Nie o wszystkich posiedzeniach byłem przecież informowany. Ci panowie nie mieli nawet na tyle odwagi, by powiedzieć nam, co się święci – mówi Mariusz Węglorz, który jest też prezesem Towarzystwa Miłośników Niedobczyc. Sprawa w skrócie wyglądała tak: Czesław Dobrowolski doliczył się czterech nieusprawiedliwionych nieobecności obu panów (choć nie ma jasnych przepisów w tej kwestii), więc wysłał stosowny wniosek do szefa rady miasta, a ten stwierdził wygaśnięcie mandatów. Gdy rada dzielnicy dowiedziała się, co się stało, odwołała przewodniczących rady i zarządu, a potem powołała nowych. Na ostatniej sesji radni miejscy unieważnili obie te decyzje swoją uchwałą.

Tekst i zdjęcie: (WaT)

Komentarze

Dodaj komentarz