Niektóre samochody, chcąc ominąć auta skręcające w ulicę Osadniczą, wjeżdżają na chodnik. Aż strach tu stać! – mówią mieszkańcy ulicy Pszowskiej
Niektóre samochody, chcąc ominąć auta skręcające w ulicę Osadniczą, wjeżdżają na chodnik. Aż strach tu stać! – mówią mieszkańcy ulicy Pszowskiej


– Skręt w Osadniczą położony jest tuż za zakrętem. Nieraz byliśmy świadkami, jak na samochód skręcający w lewo najechał inny pojazd. Często kierowcy chcą ominąć skręcające auto i wjeżdżają na chodnik. W niebezpieczeństwie są więc piesi – zwracają uwagę ludzie. W takich właśnie okolicznościach 18 lat temu samochód, który wjechał na chodnik, potrącił męża pani Elżbiety, mieszkającej tuż za zakrętem. – Mąż przez trzy miesiące leżał nieprzytomny w szpitalu. Do końca życia był kaleką, poruszał się na wózku inwalidzkim – opowiada kobieta, która od tego czasu prowadzi intensywną korespondencję z urzędnikami i z policją. – Ale dałam już sobie spokój, bo niewiele można zdziałać – stwierdza nasza rozmówczyni.
Mało przejść
Ostatni wypadek z udziałem pieszego wydarzył się tu w 2006 roku. Natomiast na początku tego roku na innym odcinku Pszowskiej potrącona została 49-letnia kobieta i jej sześcioletnia córeczka. Jak podają stróże prawa, przechodziły w niedozwolonym miejscu. – A gdzie niby miały przechodzić, skoro przejścia dla pieszych znajdują się w odległości około kilometra od siebie? – pyta zbulwersowana policyjnym komunikatem pani Renata. Według niej i jej sąsiadów, bezpieczeństwo poprawiłoby wytyczenie dodatkowych zebr i wybudowanie lewoskrętu w ulicę Osadniczą dla jadących od centrum, a m.in. tą propozycją zajmowały się już zarządca drogi i policja, analizując ruch i jego wpływ na bezpieczeństwo pieszych.
Ostatnia wizja w terenie odbyła się zeszłego lata. – Nie podjęliśmy żadnych kroków, bo według policji skrzyżowanie Pszowskiej z Osadniczą nie należy do szczególnie niebezpiecznych. Uwzględniliśmy jednak wcześniejsze sygnały mieszkańców i przebudowaliśmy w tzw. azyl bezpieczeństwa przejście dla pieszych w rejonie skrzyżowania Pszowskiej i Młodzieżowej – mówi Ryszard Pacer, rzecznik ZDW. Komisarz Mariusz Zieliński z wodzisławskiej drogówki podkreśla, że Pszowska jest drogą wojewódzką. Dziennie przejeżdża nią kilka tysięcy pojazdów. Jest bardzo niebezpieczna, ale odcinek w rejonie skrzyżowania z ulicą Osadniczą nie należy do szczególnie zagrożonych.
Niech postoją
– Zdarza się tam tyle samo kolizji, co na innych odcinkach Pszowskiej – stwierdza komisarz Zieliński. – Odbijają piłeczkę! Niech jeden z drugim postoją tu na chodniku i sami się przekonają – radzą ludzie. Zarówno ZDW, jak i policja zaprzeczają, jakoby zbywali mieszkańców. – Jeśli tylko otrzymamy od nich informację o konieczności przeprowadzenia nowej analizy ruchu, to jej dokonamy. Jesteśmy otwarci na wszelkie sugestie – deklaruje Ryszard Pacer. Stróże prawa wyjaśniają, że policja też nie ignoruje żadnych sygnałów dotyczących poprawy bezpieczeństwa. – Jeśli jednak chodzi o konkretne rozwiązania na Pszowskiej, to mieszkańcy powinni monitować u zarządcy drogi – radzi kom. Mariusz Zieliński.

Tekst i zdjęcie: ADAM MISA



Zdaniem mieszkańców, tzw. azyl bezpieczeństwa w rejonie skrzyżowania Pszowskiej z Młodzieżową to raczej azyl niebezpieczeństwa. – Duże samochody wjeżdżają na wysepkę, która rzekomo ma chronić pieszych. Przy okazji niszczą nie tylko konstrukcję azylu, ale i znaki drogowe, które zresztą zasłaniają kierowcom samo przejście – uważają ludzie. Kom. Mariusz Zieliński podkreśla natomiast, że zadaniem wąskiego azylu jest wymuszenie na kierowcach cofnięcie nogi z pedału gazu. – Pozostaje jeszcze kwestia ich świadomości, bo niektórzy w ogóle nie zwalniają w takim miejscu. Z naszych doświadczeń jednak wynika, że takie azyle poprawiają stan bezpieczeństwo pieszych – stwierdza kom. Zieliński. (Amis)

Komentarze

Dodaj komentarz