20023607
20023607


Z założenia był to dom dla chłopców. Gdy tu przybywali, byli 7-8-letnimi dziećmi, które wymagały stałej opieki, a nie mogła jej im zapewnić rodzina; dzieci niepełnosprawne intelektualnie, ze schorzeniami neurologicznymi, niesprawne ruchowo, wymagające stałej i bezwzględnej uwagi oraz nieustannej rehabilitacji i ćwiczenia sprawności. Teraz to młodzieńcy i dojrzali mężczyźni. Dom z modelu szpitalnego dla maluchów musiał przeobrazić się w zakład dla dorosłych, z mniejszymi pokojami, innym sprzętem, innym programem kulturalno-społecznym.Podopieczni skupieni są w pięciu zespołach opiekuńczych, w zależności od wieku i rodzaju niepełnosprawności. Jest grupa szkolna: część uczy się w szkole specjalnej, część w klasie życia. Dorośli wykonują proste prace. By ich maksymalnie usamodzielnić, poddaje się ich licznym działaniom rehabilitacyjno-terapeutycznym. W sali rehabilitacyjnej, urządzonej i wyposażonej pięć lat temu dzięki pomocy sponsorów i mikołowskiego starostwa, są poddawani masażom i ćwiczeniom korekcyjnym. Malują, lepią plastelinowy świat własnej wyobraźni, wydzierają kolorowe obrazki na zajęciach artterapii. Najstarszy pensjonariusz domu, 56-letni pan Kazimierz, jest utalentowanym plastykiem, biorącym udział w profesjonalnych plenerach. Wspólnie z młodzieżą Orzesza pensjonariusze tworzą integracyjną grupę teatralną Pomost, która zdobywa laury na ogólnopolskich festiwalach i regionalnych przeglądach. To też forma terapii oraz metoda integracji z lokalną społecznością. Do ich dyspozycji jest pięciu fizjoterapeutów i trzech masażystów.- W naszym domu zatrudniamy 67 osób, w tym 50 bezpośrednio do pracy z podopiecznymi - mówi dyrektor domu Gerard Hiza. - Jak na 101 mieszkańców, to i tak za mało. Do 2006 roku musimy spełniać w tej mierze standardy europejskie. Musimy racjonalizować pracę, kierować ludzi do bezpośredniej opieki pensjonariuszy. Toteż od kilku lat przeżywamy okres zmian, reorganizacji, likwidacji, wydzierżawiania niektórych usług. Według standardów powinniśmy mieć 66 pracowników na 94 mieszkańców.Podopieczni są różni. Niektóre domy opieki nie przyjmują zbyt ruchliwych, agresywnych, o większej percepcji, bo sprawiają kłopoty. Orzesze bierze wszystkich. 16-letni Rafał, podróżujący od dzieciństwa po domach pomocy i ośrodkach wychowawczych, dopiero tu znalazł spokój. Nie ucieka, bierze udział w koloniach i rajdach rowerowych, których inspiratorem i uczestnikiem jest dyrektor Hiza. Nic dziwnego, że na przyjęcie do DPS czeka kolejka 10 niepełnosprawnych. W domku obok głównego budynku urządzono hotel. Mieszka tam trzynaścioro najsprawniejszych, najbardziej samodzielnych pensjonariuszy, dyskretnie wspomaganych przez opiekunów. Mają namiastkę domu. Dwójka z nich pracuje.Niegdyś był w DPS zakład pracy chronionej, a pensjonariusze składali w nim długopisy. Wypełniało to czas i dawało zarobek. Niestety firma splajtowała i niepełnosprawni nie dostali swoich pieniędzy. Ucierpiało ich poczucie przydatności...Dwa lata temu powstało Stowarzyszenie na rzecz DPS w Orzeszu „Wystarczy być”, które zbiera środki na potrzeby domu. W dniach 15-19 lipca zorganizowało plener z udziałem profesjonalnych malarzy i grafików. Brali w nim udział dwaj pensjonariusze: Kazimierz Gajek i Krzysztof Zając. 27 sierpnia odbędzie się aukcja prac poplenerowych w galerii Kronika w Bytomiu. Dochód z niej przeznaczony będzie na DPS. Co roku odbywa się także festyn integracyjny zwany majówką. Na poprzednich majówkach zebrano część środków na Salę Doświadczania Świata, otwartą uroczyście 10 kwietnia br. Powstawała cztery lata, także przy pomocy sponsorów, zakładów pracy, kosztem 55 tys. zł. Jest najbardziej oryginalnym i tajemniczym miejscem domu. Ma za zadanie wyciszać pensjonariuszy lub aktywizować ich, pobudzać do działania - za pomocą świateł, barw, różnorodnych bodźców. Wyposażona jest w łóżko wodne, rogówkę z bulgoczącymi kolumnami, suchy basen, suche akwarium, światłowody, lustra, tablice działające na głos i dotyk. Dzieci autystyczne, z mózgowym porażeniem dziecięcym, upośledzone w stopniu znacznym i głębokim, są tu rehabilitowane z bardzo dużymi efektami. Wszyscy pensjonariusze bardzo lubią zajęcia w sali, a bierze w nich udział 35 osób. Personel nie ustaje w zabiegach, by doposażyć salę w kolejne urządzenia, które pozwoliłyby objąć terapią większą liczbę podopiecznych.- Teraz zbieramy na likwidacje barier architektonicznych na terenie naszego ośrodka rekreacyjnego. Trzeba tam zrobić chodniki, zjazdy dla niepełnosprawnych, jakieś ławeczki, altanki - mówi Tomasz Rutkowski, jeden z opiekunów. - Zebraliśmy ok. 6 tys. zł. Wielkie podziękowania należą się naszym przyjaciołom i sponsorom, którzy sami nie są zbyt bogaci, ale zawsze możemy na nich liczyć.Latem w domu jest nieco ciszej. Część pensjonariuszy przebywa na koloniach Caritasu, część na warsztatach teatralnych w Czernichowie. Pozostali są w domu. Jedynym prawdziwym, jaki mają, choć wielu ma rodziny, rodziców, rodzeństwo...

Komentarze

Dodaj komentarz