20023605
20023605


- To żmudna praca, o której większość mieszkańców nie ma zielonego pojęcia. Wiele osób myśli, że my otwieramy wystawę, a potem już tylko jej pilnujemy. Tymczasem potrzeba wielu zabiegów, by przedmiot, który np. ktoś nam podarował, stał się zabytkiem chronionym przez prawo - mówi Elżbieta Bimler-Mackiewicz, kierownik działu historii rzemiosła w rybnickim muzeum.Z zapytaniem o różnego rodzaju eksponaty zwracają się nie tylko placówki muzealne, ale i różnego rodzaju instytucje. Udzielenie precyzyjnej odpowiedzi wymaga często wiele zachodu. Jeśli eksponat ma opracowaną już pełną dokumentację, pół biedy, wystarczy przejrzeć inwentarze. Gorzej, jeśli ma tylko podstawową metryczkę, wtedy trzeba odszukać go w magazynie i sprawdzić, czy odpowiada zainteresowaniom autorów zapytania.Rybnik opuszczają najczęściej narzędzia i wyroby rzemieślnicze. Z Muzeum Narodowego w Poznaniu powrócił niedawno unikatowy zbiór rybnickich manekinów (na zdjęciu), pozostałość po pracowni, która przed wojną funkcjonowała w Rybniku Zamysłowie. W Poznaniu stanowiły istotną część wystawy poświęconej modzie 20-lecia międzywojennego. Prawdopodobnie była to już jednak ostatnia eskapada delikatnych manekinów, należących do najcenniejszych eksponatów rybnickiej placówki.Na udostępnianiu swoich eksponatów muzeum nic nie zarabia, choć wymaga to wiele pracy i zachodu, zyskuje co najwyżej jego prestiż i sława.Nie wszystkie eksponaty znajdujące się w zasobach muzeum mogą być jednak prezentowane na wystawach. Jest tu m.in. cenny zbiór dokumentów, który zgodnie z życzeniem osoby, która przekazała go muzealnikom, nie może być przedmiotem prac badawczych przed końcem 2006 roku.- To popakowane według lat materiały z domowego archiwum. Są tam listy, osobiste notatki, pamiętniki, a nawet laurki od wnuków. Najstarsza z 50 teczek pochodzi z 1945 roku - wyjaśnia Elżbieta Bimler-Mackiewicz.Do muzeum docierają też tzw. kwerendy badawcze, kierowane często przez osoby prywatne, ale również muzea czy fundacje, także z Czech i Słowacji. W końcu ubiegłego roku dotarła tu np. kwerenda wysłana przez osobę piszącą pracę doktorską na temat starych albumów fotograficznych. Ale i rybnickie muzeum śle kwerendy po Polsce i świecie. Elżbieta Bimler-Mackiewicz wysyła je m.in. do cechów i izb rzemieślniczych. W ten sposób stworzyła już obszerną kartotekę zbiorów różnych muzeów związanych przede wszystkim z historią rzemiosła.Pracownicy muzeów korzystają z najnowszych zdobyczy techniki. Szybki dostęp do informacji, jaki daje internet, jest dla nich wręcz nieoceniony. Dziś każde szanujące się muzeum ma własną stronę internetową.- Przeglądając naszą stronę, można uzyskać wiele informacji na temat prezentowanych wystaw. Ze względów bezpieczeństwa unikamy precyzyjnych informacji na temat naszych zbiorów. Kiedyś Muzeum Narodowe w Warszawie lansowało pomysł stworzenia ogólnopolskiej bazy danych i komputerowego systemu wymiany muzealnej. Ministerstwo Kultury i Sztuki nie było tym pomysłem zainteresowane, a muzea nie były w stanie zapłacić za niezbędne oprogramowanie. Bez wielkich pieniędzy takie przedsięwzięcie nigdy się nie uda - mówi Sławomir Studnik, pierwszy informatyk Muzeum w Rybniku. Od 1996 roku trwa tu komputerowa inwentaryzacja. Powstaje baza danych o wszystkich zgromadzonych tu eksponatach. Z ok. 19 tys. obiektów do pamięci komputera wprowadzono już blisko 10 tys

Komentarze

Dodaj komentarz