20023704
20023704


7 bm. ok. 18 z portu w Gdyni w dwutygodniowy rejs wypłynął żaglowiec Zawisza Czarny. Na jego pokładzie płynie 38 śląskich harcerzy, a wśród nich 22 wodniaków z 6. Harcerskiej Drużyny Żeglarskiej w Rybniku.- To rejs szkoleniowy śląskich harcerzy, wśród których znaleźli się również zaprzyjaźnieni polscy harcerze z Zaolzia. Jeśli pogoda nam dopisze, popłyniemy na północ. Wierzę, że zawiniemy do Helsinek, może uda nam się odwiedzić Wyspy Alandzkie. Najważniejsze, żeby po dwóch tygodniach wszyscy cali i zdrowi, ale też pełni wrażeń wrócili do domu. To nie jest jacht, na jakich zwykle pływamy, ale duży żaglowiec - ponad 600 m kw. żagli, 4,5 m zanurzenia, 42 członków załogi. Z czwórki oficerów dwóch jest z Rybnika: Bronisław Rduch i Marian Tytko. Trzeci, Zygmunt Kroker, mieszka teraz wprawdzie w Gliwicach, ale też wywodzi się z naszej drużyny. Etatowym kapitanem, który prowadzi żaglowiec, jest były drużynowy wodniaków z Tychów - Wojtek Plewnia, bardziej może znany jako solista i menedżer zespołu szantowego Tonam and Synowie - mówi Eugeniusz Wróbel, były drużynowy rybnickich wodniaków. Na pokładzie Zawiszy będzie starszym oficerem, czyli zastępcą kapitana.Rejs zorganizowała Fundacja na dobro Harcerstwa Górnośląskiego we współpracy z kręgiem instruktorskim rybnickiej „szóstki”.- Jeśli dobrze pamiętam, to nasi wodniacy pływali na Zawiszy po raz ostatni w 1998 roku. Wtedy była to skromna dwuosobowa reprezentacja - Marzena Skóra i Franek Winkler. Marzena w tym roku nie płynie, ale Franek tak. Harcerze pływają ostatnio na Zawiszy raczej rzadko, co jest spowodowane głównie względami ekonomicznymi. ZHP nie stać na finansowanie takich rejsów na żaglowcu. Tylko dzięki wysiłkowi ludzi z Fundacji harcerze popłynęli - mówi Marcin Talarek, obecny drużynowy 6. HDŻ.Wielka wyprawa rozpoczęła się w piątek wieczorem na rybnickim dworcu PKP. - Przede wszystkim ciepły śpiwór, cały sztormiak, kalosze i bardzo dużo ciepłych ubrań. Posiłki będzie gotował kucharz, dlatego do jedzenia mam tylko kanapki na drogę i dwie czekolady. To mój piąty rejs po Bałtyku, ale pierwszy Zawiszą. Bardzo się cieszę - mówiła tuż przed wejściem do pociągu Agnieszka Malinowska.- Serce mi pęka... - przyznał na peronie Marcin Talarek. - Mogłem oczywiście popłynąć, ale postanowiłem, że we wrześniu przygotuję się do egzaminu na stopień sternika morskiego i muszę przysiąść nad książkami.Życzymy pomyślnych wiatrów!

Komentarze

Dodaj komentarz