Pozostałości po naklejanych ogłoszeniach szpecą m.in. wejścia do bloków
Pozostałości po naklejanych ogłoszeniach szpecą m.in. wejścia do bloków

Teresa Pachulska z administracji osiedla Sławików Raciborska, należącego do Rybnickiej Spółdzielni Mieszkaniowej, wypowiedziała wojnę osobom i firmom, które, naklejając swoje reklamy, oszpecają elewacje i korytarze bloków. – Ściany przy wejściach do bloków były malowane jakiś rok temu, a wygląda tam tak, jakby się wchodziło do chlewika – mówi.
I nie chodzi tu wyłącznie o anonse, ale również o pozostające po nich plamy kleju, okraszone skrawkami papieru, których nie można się pozbyć. Takie ozdoby są wszędzie: na świeżo pomalowanych drzwiach wejściowych do bloków i na elewacjach. Dotarcie do autorów anonsów nie stanowi problemu, bo na ogłoszeniu widnieje jeśli nie adres, to numer telefonu. – Ostatnio zerwałam ogłoszenie o zamiarze kupna M-3 lub M-4. To zadziwiające, że ktoś, kto chce zamieszkać w naszych blokach, zaczyna od niszczenia naszego mienia – zdumiewa się pani Teresa.
Zadzwoniła do właścicielki firmy kredytowej, reklamującej się przy pomocy papierowych reklamówek i kleju na ścianach spółdzielczych bloków. Jak sama mówi, rozmowa okazała się stratą czasu, więc postanowiła zawiadomić policję. Zgłosiła przypadki zniszczenia ścian dwóch wieżowców przy ul. Sławików, gdzie odrywane od ściany reklamy odeszły razem z warstwą tynku. – Na razie prowadzimy postępowanie wyjaśniające i sprawdzamy, czy faktycznie doszło do popełnienia przestępstwa. Jeśli okaże się, że tak, zostanie wszczęte dochodzenie – powiedział nam Paweł Ściborski z rybnickiej komendy policji.
Jak mówi, w rachubę wchodzi przestępstwo zniszczenia mienia, zagrożone karą od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności. Ewentualna kara będzie oczywiście uzależniona od rozmiaru wyrządzonej szkody. Problemem może być jednak udowodnienie komukolwiek świadomego działania, mającego na celu zniszczenie spółdzielczego mienia. – Zdaję sobie sprawę, że to plaga ogólnomiejska, ale nie zamierzam nikomu pobłażać i każdą podobną sprawę będziemy zgłaszali policji – mówi stanowczo Teresa Pachulska.

Komentarze

Dodaj komentarz