O planach władz miasta dowiedzieliśmy się przypadkiem – mówi Mariola Gawłowska, która sprzedaje swojski miód
O planach władz miasta dowiedzieliśmy się przypadkiem – mówi Mariola Gawłowska, która sprzedaje swojski miód

Sezonowi kupcy muszą zniknąć z ulicy Targowej w Wodzisławiu. Tak zdecydowały władze miasta. Na razie osoby, handlujące swojskimi jajkami, warzywami i owocami, przeniosły się na drugą stronę ulicy. Tu miejsca na jakiś czas użyczyła im właścicielka nieczynnego kiosku.
Z niepokojem patrzą jednak w przyszłość. Mają bowiem przenieść na deptak przy ulicy Kubsza, tuż obok muzeum. Takie plany włodarzy budzą z kolei mieszane odczucia wśród mieszkańców. Jak mówi Mariola Gawłowska, która od sześciu lat sprzedaje na Targowej miód z własnej pasieki, nikt wcześniej nie informował drobnych sezonowych o przeprowadzce. – Stoimy tu tylko kilka godzin w dni targowe, czyli w poniedziałki i czwartki. Normalnie płacimy opłatę targową. Mimo to od jakiegoś czasu strażnicy miejscy zaczęli nas stąd przeganiać, informując, że obowiązuje tu zakaz handlu! – denerwuje się pani Mariola.

Niezdrowa konkurencja
Zaniepokojeni kupcy udali się więc do magistratu. Tu usłyszeli, że stanowią niezdrową konkurencję dla stałych kupców z targowiska i okolicznych sklepików, a także stwarzają zagrożenie w ruchu drogowym. Wiceprezydent Dariusz Szymczak wyjaśnia, że niewielkie straganiki z jajkami, pomidorami, mlekiem prosto od krowy i innymi wytworami ciężkiej pracy okolicznych rolników po prostu zajmowały zbyt wiele miejsca na chodniku. – Piesi musieli korzystać z drogi, a ponieważ w pobliżu są targowisko i dworzec autobusowy, istniało poważne zagrożenie ich bezpieczeństwa. Nie mogliśmy dalej przymykać na to oczu, bo gdyby wydarzył się tu jakiś wypadek, to winę ponosiłby prezydent – stwierdza Dariusz Szymczak.
Z kolei Barbara Chrobok, rzecznik prasowa magistratu, dodaje, że do urzędu miasta docierały także skargi stałych kupców handlujących przy ulicy Targowej. – Wskazywali, że ponoszą wysokie koszty utrzymania swoich kiosków i sklepików, a sezonowi kupcy po prostu odbierają im klientów. Nie chodzi już o niskie ceny oferowanych towarów, ale straganiki skutecznie przysłaniały nawet wejścia do zlokalizowanych tam sklepików – mówi Barbara Chrobok. – Czy stoimy tu, czy nie, ludzie i tak chodzą po drodze, a nie po chodniku. I jaką my niby jesteśmy konkurencją? Przecież handlujemy tu kilka godzin w tygodniu – komentuje Mariola Gawłowska.

Komu przeszkadzają
Podobnie uważają stali klienci pani Marioli i jej koleżanki, które sprzedają swojskie pomidory i jajka, ale także mieszkańcy. – Przecież taki handel jest tu od wielu lat! Komu to teraz przeszkadza?! – dziwi się starsza pani, którą zapytaliśmy o zdanie. Wiceprezydent Szymczak przyznaje, że na bazarze przy Targowej po prostu brakuje miejsca dla sezonowych kupców. Stąd propozycja przeniesienia ich na deptak, który zaczyna się przy muzeum, a kończy na placu Gladbeck. Kilka takich straganików już tu działa.
Wodzisławianie mają wątpliwości, czy to dobra wizytówka na jedynym w mieście deptaku prowadzącym na starówkę. – Mówimy o sezonowej sprzedaży kwiatów, owoców i warzyw, nie o straganach z odzieżą czy bielizną – podkreśla rzeczniczka magistratu. Barbara Chrobok zapewnia też, że wszystko będzie pod kontrolą. – Osoby chcące handlować na Kubsza będą musiały wystąpić do prezydenta o zgodę i zadeklarować, w które dni i w jakim czasie będą tu sprzedawały swoje towary. Na pewno nie będzie tu targowiska – przekonuje Barbara Chrobok.



Elżbieta Breksa z Wodzisławia: – Pomysł przenosin kupców na deptak jest bardzo zły. To przecież jedyny deptak w mieście z ławeczkami i zielenią, gdzie można usiąść, odpocząć czy pospacerować z dzieckiem w wózku. Kiedy pojawią się tu stragany, ten spokój na pewno będzie już nieco zburzony. (Amis)



Aurelia Kulikowska z Wodzisławia: – Kupcy już wpisali się w krajobraz miasta, więc nie powinno się ich przenosić. Jeśli chodzi o handel na Kubsza, to mam mieszane odczucia, bo stragany nie będą najlepszą wizytówką centrum. Zwłaszcza w dni targowe, kiedy przyjeżdżają tu mieszkańcy z okolicznych miast i wsi. (Amis)



Elżbieta Mołdrzyk z Wodzisławia: – Sezonowi kupcy przy Targowej nie powinni nikomu przeszkadzać, bo są tam od lat. Ja sama kupuję u nich smaczne pomidorki, zwłaszcza ze z bazaru mam blisko do przystanku autobusowego. Na Kubsza już nie pójdę, bo nie jestem w stanie nosić ciężkich zakupów kawał drogi. (Amis)

Komentarze

Dodaj komentarz