Po nabożeństwie żałobnym kondukt udał się do rodzinnego grobowca. Tu miał spocząć Henryk M., który zmarł 11 lipca po ciężkiej chorobie w wieku 57 lat. – Nagle trumna się przechyliła i usłyszeliśmy potężny huk – wspomina ze łzami w oczach Maria M., wdowa po zmarłym. Okazało się, że trumna obsunęła się na podtrzymujących ją linach i spadła pionowo do grobu. Uderzenie było na tyle silne, że nie wytrzymały śruby zabezpieczające wieko. – W efekcie ciało ojca o mało nie wypadło – wyjaśnia Grzegorz M., syn zmarłego, który wszystko uwiecznił aparatem fotograficznym i kamerą wideo. Na krótkim filmie można zauważyć, że żałobnicy nie wiedzieli, jak sobie poradzić.
Po kilkudziesięciu minutach udało im się ustawić trumnę poziomo. – Ułożyli ciało ojca, nie zważając, że podczas upadku rozbiła się głowa, z której sączyła się krew! Chcieli zamknąć trumnę i zasypać ziemią! Właścicielka zakładu stwierdziła, że nie ma z czego robić problemu. Wtedy puściły mi nerwy i zadzwoniłem na policję – dodaje syn. Gizela Kubik, właścicielka firmy Jeruzalem, która organizowała pogrzeb, mówi, że zawiniła rutyna. – Żałobnicy nie przewiązali lin podtrzymujących trumnę o jej uchwyty. Wiedzieli, że składają ciało do murowanego grobowca, więc uznali za mało prawdopodobne, by trumna wymknęła im się spod kontroli – tłumaczy Gizela Kubik i przyznaje, że taka sytuacja nie powinna nigdy się zdarzyć.
– Wysłałam do rodziny kosz kwiatów z przeprosinami. Cóż więcej mogę zrobić? – pyta. Rodzina M. przyjęła kosz kwiatów, choć nie jest zadowolona z formy przeprosin. – Proszę spojrzeć. To zwykły list napisany za pomocą komputera. Nie ma żadnej pieczątki ani podpisu. Czy nie wypadałoby pofatygować się osobiście lub chociaż zadzwonić? – docieka wdowa. Jak mówi Bożena Burczyc-Kogut, administratorka nekropolii, coś podobnego jeszcze się tu nie zdarzyło. – Różne firmy urządzają tu pochówki, my sami również tym się zajmujemy. Teraz nasza rola ograniczała się do wynajęcia kaplicy i domu przedpogrzebowego. Wszystko organizowała firma pani Kubik o tej samej nazwie, co nasz cmentarz – tłumaczy.
Gdy zmarły zaczął krwawić, wszyscy doznali szoku, a na cmentarzu zjawiła się policja. – Jeszcze w trakcie ceremonii osoby, które opuszczały trumnę do grobu, zostały przebadane alkomatem. Wszystkie były trzeźwe – mówi st. post. Anna Wróblewska, oficer prasowa raciborskich stróżów prawa, przyznając, że w komendzie nie pamiętają takiego przypadku. Przerwa w pogrzebie trwała dwie godziny. Nazajutrz syn zmarłego złożył zawiadomienie o możliwości znieważenia zwłok ojca. – Poinformował, że czterech pracowników firmy pogrzebowej spowodowało otwarcie trumny i wypadnięcie ciała do grobu – dodaje Anna Wróblewska. W poniedziałek stróże prawa zamknęli postępowanie sprawdzające, ponieważ nie dopatrzyli się znamion przestępstwa. – Nie było tu umyślnego działania, więc przychylimy się do wniosku policji i umorzymy postępowanie – stwierdziła Danuta Kozakiewicz, szefowa Prokuratury Rejonowej w Raciborzu. (MS)
Za znieważenie zwłok bądź miejsca pochówku grozi kara dwóch lat więzienia
Komentarze