– Choruję na serce, jestem po zawale. Kiedy tamci zapalą w piecach, dosłownie nie ma czym oddychać. Nie można uchylić okna, więc w mieszkaniu robi się duchota – żali się kobieta. Jej sąsiadka musiała przebudować otwór wentylacyjny, przez który dym dostawał się do pokoju. Obie panie winią za tę sytuację winią osoby, które wciąż mają tradycyjne piece kaflowe bądź stare kotły na miał węglowy.
– W mojej kamienicy niektórzy nie chcieli podłączyć się do sieci centralnego ogrzewania. Teraz żałują, bo przecież przybyło im lat, a palenie w piecu to bardzo ciężka praca – zauważa pani Teresa. Taki sam problem występuje w rejonach zabudowy jednorodzinnej. – Choć mieszkam w bloku przy alei Wojska Polskiego, docierają tu dymy z pobliskich domów w dzielnicy Zachód. Moim zdaniem, część mieszkańców ładuje do pieców wszystko. W powietrzu czuć smród spalanych opon i różnych tworzyw sztucznych. Mąż chorował na astmę. Dusił się, gdy wychodził z domu – podkreśla Jolanta Durka.
W maju grupa radnych złożyła projekt uchwały w sprawie przystąpienia do opracowania programu ograniczenia niskiej emisji. Jakie są losy? – Materiały analizują specjaliści z referatu rolnictwa i ochrony środowiska, by jak najlepiej wykorzystać inicjatywę. Ponieważ jest to projekt uchwały intencyjnej, trudno dziś powiedzieć, kiedy program wejdzie w życie. Dodam, że nie możemy w żaden sposób zmusić ludzi do wymiany pieców na ekologiczne. Pozostaje apelowanie do świadomości mieszkańców. Powinni oni zrozumieć, że zatruwają również siebie i swoje dzieci – informuje Dorota Marzęda, magistracka rzecznik.
Radny Piotr Huzarewicz wierzy, że program ograniczenia niskiej emisji będzie gotowy w przyszłym roku. – Proponujemy kompleksowe rozwiązania, bo samo dofinansowanie zakupu ekologicznego kotła nie likwiduje problemu. Wymiana pieca tylko trochę obniża emisję szkodliwych substancji. Przede wszystkim należałoby refundować część kosztów ocieplenia ścian budynków, wymiany okien i drzwi oraz starych instalacji grzewczych na nowe. Pieniądze na taki cel ma wojewódzki fundusz ochrony środowiska i gospodarki wodnej – wyjaśnia radny.
Komentarze