Wielokrotnie sprawę w administracji, straży miejskiej i policji zgłaszała Marianna Kozubek, mieszkająca na tym samym piętrze. Pierwsza interwencja w sprawie głośnego psa miała miejsce przed dwoma laty. Wówczas strażnicy miejscy, którzy przyjęli wezwanie pani Marianny, stwierdzili, że sprawa jest niepoważna i nawet postraszyli ją konsekwencjami za nieuzasadnione wezwanie. – Postanowiłam się jednak nie poddawać – zapowiedziała pani Kozubek. Tak też zrobiła. Przeprowadziła najpierw konsultacje z sąsiadami. Okazało się, że głośne szczekanie przeszkadza nie tylko jej. Rozmawiała na ten temat z dzielnicowym, była w administracji, pisała skargi do straży miejskiej.
Dopiero w kwietniu tego roku właścicielka psa, która wcześniej nic nie robiła sobie z uwag sąsiadki, została wezwana na policję. Był to początek poważnego konfliktu między nią a Marianną Kozubek. – Pozostali sąsiedzi nie chcieli się narażać. Doszłam jednak do wniosku, że z powodu psa nie będę się wyprowadzała – mówi sąsiadka jamnika. Po kolejnej interwencji funkcjonariuszom z wydziału ds. wykroczeń Komendy Miejskiej Policji w Jastrzębiu pozostało jedynie skierować sprawę do sądu grodzkiego.
Ten orzekł, że Ewa R. nie sprawuje wystarczającej pieczy nad swoim psem, przez co utrudnia życie sąsiadom, i ukarał ją grzywną. Czy to coś zmieni? Póki co pies nadal szczeka.
Komentarze