Rodzinna tragedia
Krzycząc, że nadszedł koniec świata, złapał za nóż, a potem cztery razy ugodził nim żonę w klatkę piersiową. Kobieta zmarła na oczach córek: 15-letniej Nicoli i 10-letniej Sandry. To one wezwały pogotowie. Niemal równocześnie z karetką przyjechała policja. – Janusz K. został zatrzymany, ale nie trafił do aresztu. Nie był też przesłuchiwany przez prokuratora. Znajdował się w szoku, więc został przewieziony do szpitala psychiatrycznego w Rybniku – relacjonuje sierż. Marta Czajkowska, oficer prasowa wodzisławskiej komendy.

Dopiero w piątek, 6 listopada, mężczyzna został doprowadzony na przesłuchanie do prokuratury. Okazało się, że od dawna miał poważne problemy z nerwami i wcześniej leczył się psychiatrycznie. Gdy był ostatnio u lekarza, ten zalecił mu pobyt w szpitalu psychiatrycznym. Janusz K. wspólnie z żoną zdecydował jednak, że zostanie w domu. Teraz usłyszał zarzut zabójstwa. O tym, czy zostanie ono zakwalifikowane jako zabójstwo w afekcie, zdecydują biegli psychiatrzy. Januszowi K. grozi nawet dożywocie.

Komentarze

Dodaj komentarz