Dopiero w czwartek studenci pedagogiki dowiedzieli się, jak kiepskie mają perspektywy / Dominik Gajda
Dopiero w czwartek studenci pedagogiki dowiedzieli się, jak kiepskie mają perspektywy / Dominik Gajda

Zbyt wielkiego wyboru nie dostali. – Dano nam dwie możliwości. Do końca miesiąca możemy zrezygnować ze studiów bez ponoszenia kosztów albo zdecydować się na naukę przez internet. Gdybyśmy sami nie upomnieli się o to spotkanie, to w ogóle nie wiedzielibyśmy, co się dzieje – żali się Elżbieta Wdowiak z Rybnika, studentka pierwszego roku studiów uzupełniających.
Studenci pedagogiki są w gorszej sytuacji od swoich kolegów z informatyki i zarządzania, którzy likwidację kierunków przerabiali miesiąc temu. Im uczelnia znalazła szkoły, w których mogą kontynuować naukę. Przyszli pedagodzy nie mają takiego szczęścia. W czwartek przedstawiciele uczelni mówili bowiem nie o likwidacji kierunku i jej konsekwencjach, ale o kontynuowaniu nauki przez internet, którą zaoferowano im w ramach... reformy. Ci, którzy wybiorą e-learning, zapłacą 60 zł czesnego mniej. Będą uczyć się w domu, a tylko trzy razy w semestrze pojadą do Łodzi: dwa razy na wykłady i raz na egzaminy. Uczelnia zaoferowała nawet im dowóz do Łodzi.
Studenci wcale nie są wdzięczni za taką ofertę, bo o tym, jak wyglądają wyjazdy, przekonali się 8 listopada. Pod szkołę podstawiono sześć autobusów, którymi o godz. 4 ruszyli do Łodzi. Każdy musiał zapłacić po 20 zł. Na miejscu dowiedzieli się tego, czego w Wodzisławiu nikt nie chciał im powiedzieć: że na Wilchwach nie będą już mieli wykładów i zajęć. Teraz uważają, że zostali oszukani. Co gorsza, mają nikłe szanse, że przyjmą ich jakiekolwiek uczelnie. Pedagogika to bowiem kierunek, na którym wszędzie jest od kilkunastu do kilkudziesięciu kandydatów na jedno miejsce. Na szczęście pomóc postanowiła im jedna z wykładowczyń Uniwersytetu Cieszyńskiego.
W piątek, 13 listopada, zorganizowała z nimi spotkanie w Cieszynie. Uniwersytet przekroczył wprawdzie limit miejsc na studiach uzupełniających, ale szkoła przyjmie chętnych z Wodzisławia. Ustalono już także różnice programowe. Jeszcze w tym tygodniu rektor zgodzi się na utworzenie nowej grupy i odbędzie się posiedzenie rady wydziału. Niestety na studiowanie w cieszyńskiej uczelni liczyć mogą tylko studenci drugiego roku. Pierwszy odpada, bo uniwersytet może przyjmować jedynie osoby, które zaliczyły pierwszy semestr.
 

 



Bez pozwolenia
AHE w Wodzisławiu uczy pedagogiki na studiach licencjackich i uzupełniających magisterskich. 22 października Państwowa Komisja Akredytacyjna wystawiła tym pierwszym pozytywną ocenę. Na drugie, magisterskie, szkoła pozwolenia nie dostała. Przypomnijmy, że za prowadzenie nielegalnej nauki w oddziałach zamiejscowych resort odebrał jej uprawnienia do kształcenia na kierunkach zarządzania i informatyki, a nawet zagroził likwidacją. W rezultacie ledwo zaczął się nowy rok akademicki, około 10,5 tys. młodych ludzi w całej Polsce musiało szukać sobie nowych uczelni. Na Śląsku taki los spotkał blisko 800 osób studiujących w: Wodzisławiu, Zawierciu oraz Bytomiu. Teraz dołączyło do nich 300 studentów pedagogiki. (MS)

2

Komentarze

  • Była studentka AHE Ja ich nie żałuję,życze aby dokończyli kształcenie. 27 listopada 2009 13:53tak zgadzam się z przedmówcą.Ja chciałam rozwiązać umowę we wrześniu. Chcieli mnie obciążyć czesnym za następny rok. Zresztą w poprzednij szkole państwowej , umowę podpisywałam dopiero w połowie pażdziernika, i mogłam sama się przekonać jak wszystko działa.W tej szkole w sierpniu podpisanie umowy.Popełniłam bląd.Przeniosłam się. Ja sie nie boje jak inni, od tygodnia jestem studentką II roku sum w Katowicach, nie boję się różnic, ponieważ ja w przeciwieństwie do niektórych lubię się uczyć.Też pracuję , mam rodzinę( zaoczne studia wymagaja jednak od nas studentów pracy czyli ciągłego samokształcenia, w domu, nie którzy o tym zapominają ) Wśród studentów było poruszenie, jeden drugiemu pomagał , dostarczał info. na temat przeniesienia, niestety, albo stety nie którzy z własnego wyboru pozostali tam dalej, ich wybór.
  • Były student ahe 23 listopada 2009 11:22Zastanawiam się dlaczego mają żal studenci którzy zostali w Wodzisławiu do władz uczelni, przecież w ministerstwie szkolnictwa wyższego już w wakacje a nawet przed pisało czerwonym drukiem że Wodzisław nie może prowadzić zajęć z II stopnia. Ludzie którzy zostali w Wodzisławiu sami się podpisali pod opinią że nie wszyscy z wyższym wykształceniem zasługują na nie. Brak umiejętności czytania ze zrozumieniem i jak zwykle, po polsku "jakoś tam będzie".

Dodaj komentarz