Krzysztof Markowski, podobnie jak jego koledzy z drużyny, miał sporo pretensji do sędziów Marcina Bońka i Daniela Stefańskiego / Wacław Troszka
Krzysztof Markowski, podobnie jak jego koledzy z drużyny, miał sporo pretensji do sędziów Marcina Bońka i Daniela Stefańskiego / Wacław Troszka

Zespół Odry rozegrał najlepszy mecz w tej rundzie. Zasłużenie prowadził 2:0 i wówczas do gry wszedł główny arbiter meczu, który został jego antybohaterem. Mecz z Jagiellonią poprzedziła zmiana trenera. Po przegranym spotkaniu z Wisłą Kraków wodzisławski klub podziękował za pracę Robertowi Moskalowi. Zastąpił go były szkoleniowiec Podbeskidzia Bielsko-Biała Marcin Brosz. Pierwszy trening przeprowadził on na zaledwie 48 godzin przed meczem. Co w tak krótkim czasie może zrobić trener?
– Przecież ja tych chłopców nie przygotowywałem. Widać, że są przygotowani i potrafią. Ja to zawsze mówię, że niekiedy się pracuje, nic nie wskazuje na to, że będzie źle. Nagle wszystko zaczyna się sypać i, proszę mi wierzyć, ciężko jest to powstrzymać. Ci chłopcy pokazują, że chcą utrzymać ligę. Zresztą wszyscy w Wodzisławiu to pokazują. Musimy zrobić wszystko i walczyć do końca – mówi nowy szkoleniowiec Odry.
Trzeba przyznać, że w konfrontacji z Jagiellonią piłkarze gospodarzy zagrali z ogromną determinacją i zaangażowaniem. Niestety długo nie przynosiło to efektów. Kiedy wydawało się, że pierwsza część meczu zakończy się bezbramkowym remisem, po dalekim wykopie piłki przez Michała Buchalika doszedł do niej Daniel Bueno i precyzyjnym lobem pokonał źle ustawionego Grzegorza Szamotulskiego.
Tuż po przerwie Brazylijczyk wprowadził zziębniętych kibiców Odry w stan euforii. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Aleksandra Kwieka napastnik gospodarzy na raty wepchnął piłkę do bramki gości. W tym momencie zespół trenera Brosza prowadził 2:0 i nic nie zapowiadało, że Jagiellonia będzie w stanie odwrócić losy tego meczu. Niestety wówczas swój swoisty „show” rozpoczął sędzia Stefański. Najpierw w 56. minucie usunął z boiska Łukasza Pielorza, który faulem powstrzymał Remigiusza Jezierskiego. Arbiter z Bydgoszczy tłumaczył później, że potraktował zagranie obrońcy Odry jako akcję ratunkową. Ocena raczej na wyrost, bo: po pierwsze napastnik gości nie wychodził na czystą pozycję strzelecką, a po drugie nie miał pod kontrolą piłki podawanej do niego górą.
Do białej gorączki sędzia Stefański doprowadził jednak piłkarzy i kibiców Odry cztery minuty później, kiedy to Krzysztof Markowski tuż przed polem karnym sfaulował Jezierskiego. Sędzia po konsultacji z liniowym asystentem Marcinem Bońkiem uznał, że faul miał miejsce w polu karnym i podyktował jedenastkę. Wykorzystał ją Tomasz Frankowski, a goście zwietrzyli szansę na wyrównanie.
– Sędzia ewidentnie wypaczył wynik tego meczu – ocenił Aleksander Kwiek.
Heroicznie broniący się w dziesiątkę gospodarze nie utrzymali prowadzenia do ostatniego gwizdka sędziego. W 90. minucie nieodpowiedzialnie zachował się Jacek Kowalczyk, który w walce o górną piłkę zagarnął ją ręką. Arbiter po raz drugi wskazał na wapno, a Frankowski z zimną krwią pokonał Buchalika po raz drugi.
Teraz zespół Odry czeka ostatni mecz w tym roku. W sobotę (12 grudnia) w Bytomiu wodzisławianie zagrają z Polonią. Być może tam uda im się zdobyć punkty i w lepszych nastrojach zakończyć tę rundę.

Odra Wodzisław – Jagiellonia Białystok 2:2 (1:0)
Bueno 39. i 47. – Frankowski 60. i 90. (oba z karnych)
Odra: Buchalik – Kłos, Kowalczyk, Markowski, Pielorz – Piechniak, Kuranty, Malinowski, Kwiek (76. Radzinevicius), Wodecki (58. Mójta) – Bueno (73. Woś).



Zdaniem trenerów:
Marcin Brosz (Odra): Stworzyliśmy ciekawe widowisko od pierwszej do ostatniej minuty. Myślę, że kibice są z tego zadowoleni. Sytuacja w meczu była przedziwna, no ale po to kibice przychodzą na mecze, żeby adrenalina rosła. Dzisiaj ten zespół pokazał, że można i na pewno będziemy do końca walczyli. Cały klub jest „scementowany” i jest jedna myśl: aby utrzymać po raz czternasty Odrę w ekstraklasie.
Michał Probierz (Jagiellonia): Pierwszą połowę biorę w stu procentach na siebie. Pewni zawodnicy mnie zawiedli i to na pewno jest duży problem, bo liczyłem na nich. Jeśli chodzi o wynik meczu, to ten punkt może nam dać utrzymanie, dlatego wyrównać w takich okolicznościach, i to w 90. minucie, jest bardzo istotne.

Komentarze

Dodaj komentarz