W czwartek radni zatwierdzili budżet na 2010 rok. Tym razem nie poszło jednak tak gładko jak w poprzednich latach. Zenon Hebda z opozycyjnego SLD przypomniał, że zadłużenie wynosi już 104 mln zł, a na koniec roku sięgnie 127 mln zł. Natomiast deficyt budżetowy przekroczy 22 mln zł. Dodał, że 12 lat temu, gdy prezydentem został Waldemar Socha, miasto miało 2 mln zł nadwyżki, które zasiliły budżet w następnym 1999 roku.
– Nie wiem, czy w tej sytuacji celowe jest modernizowanie krytej pływalni i budowa miasteczka westernowego – grzmiał rajca. Prezydent Socha odparł, że zadłużenie wcale nie jest duże, bo sięga ok. 40 procent budżetu, a przepisy dopuszczają nawet 55 procent. Podkreślił, że cały świat rozwija się właśnie dzięki kredytom. Przekonywał też, że w ciągu 12 ostatnich lat Żory dokonały cywilizacyjnego skoku m.in. poprzez uzbrajanie terenów inwestycyjnych i zmieniły się tak bardzo, że zwrócili na to uwagę dziennikarze, którzy odwiedzili je w ramach światowego forum mediów polonijnych. – W 1998 roku rzeczywiście nie mieliśmy długu, za to było 28-procentowe bezrobocie, najwyższe w województwie – skwitował gospodarz magistratu.
Jak dodał, wspomniane przez Hebdę inwestycje są realizowane w dużej części z funduszy zewnętrznych, w tym unijnych. Udział miasta to jedynie wkład własny. –Otrzymaliśmy prezenty w postaci dotacji, więc trzeba z nich skorzystać – zaznaczył prezydent. Krzysztof Kurek z PiS zaproponował wpisanie do budżetu remontu i ocieplenia budynków komunalnych nr 22 i 24 w osiedlu Gwarków. Kiedy jednak dowiedział się, że mieszkania są tam przeznaczone do sprzedaży z bonifikatą, wycofał wniosek. Szef magistratu zapewnił, że jeśli będzie trzeba, to znajdą się pieniądze na remont. Zresztą w blokach przeprowadzono już szereg prac, m.in. ocieplono ściany szczytowe. Ostatecznie za budżetem było 16 rajców, a pięciu wstrzymało się od głosu.
Komentarze