Robotnik płonął jak pochodnia

Robotnicy mieli tam rozstawiony namiot, w którym mogli schronić się przed zimnem. Silne mrozy unieruchomiły jednak ogrzewające pomieszczenie agregaty. W tej sytuacji pracownicy rozpalili ognisko, żeby się ogrzać. Gdy płomienie zaczęły przygasać, 40-letni robotnik z województwa mazowieckiego poszedł dołożyć do ognia. Najprawdopodobniej miał ubranie oraz rękawice poplamione jakimś łatwopalnym środkiem, bo kiedy dorzucał do ogniska, zaczęło się one palić. Chwilę później robotnik stanął w płomieniach niczym pochodnia. Koledzy rzucili się na ratunek, ugasili go i wezwali pogotowie. Nieprzytomnego 40-latka pogotowie zawiozło na siemianowicką oparzeniówkę. Jego stan jest bardzo ciężki, choć, jak mówią lekarze, na razie stabilny. Jednak przy tak ciężkich oparzeniach i na tak dużej powierzchni ciała rokowania są bardzo niepewne.

Komentarze

Dodaj komentarz