Młodzież spotyka się w sobotnie poranki w podziemiach Domu Kultury w Chwałowicach / Dominik Gajda
Młodzież spotyka się w sobotnie poranki w podziemiach Domu Kultury w Chwałowicach / Dominik Gajda
Trudna młodzież, zagrożona wykluczeniem społecznym, uczy się normalnego życia. Zajęcia zaczęły dwie kolejne grupy z Boguszowic i Chwałowic. Jak zachować się w restauracji w Krakowie? Jakie zdjęcie dołączyć do podania o pracę i jak dobrze wypaść na rozmowie kwalifikacyjnej? Jak dać sobie radę w czasie survivalu? Tego wszystkiego uczą się młodzi z Rybnika, zagrożeni tzw. wykluczeniem społecznym, którzy spotykają się w sobotnie poranki w piwnicach Domu Kultury w Rybniku Chwałowicach. – To głównie młodzież w wieku od 15 do 17 lat, która przebywa u nas albo korzysta z placówek wsparcia dziennego. Są też osoby wytypowane przez pedagogów szkolnych. To dzieciaki z grupy szczególnego ryzyka głównie ze względu na trudności w adaptacji społecznej – mówi Tomasz Kierpiec, wicedyrektor Zespołu Ognisk Wychowawczych w Rybniku.
Przychodzi do nich doradca zawodowy. To Katarzyna Szyrajew, niewiele od nich starsza, uśmiechnięta dziewczyna. Uczy swoich podopiecznych tzw. pozytywnej samooceny, określenia swoich predyspozycji i umiejętności, pisania CV, listów motywacyjnych i podań o pracę. – Wydawałoby się, że z tym nie powinno być już problemu, bo w internecie są gotowe wzory. Tymczasem ktoś do podania dołączył zdjęcie z plaży! – opowiada pani Katarzyna. Młodzież pochodzi z domów, gdzie się nie przelewa, a często są jeszcze inne problemy. Niektórzy młodzi wagarują. – To często idzie w parze, bo kiedy w domu się nie układa, pojawiają się kolejne kłopoty, np. w szkole – mówi Tomasz Kierpiec.
Na razie do zajęć wytypowano 48 osób w dwóch grupach. Pierwsza, z Nowin i Paruszowca, już zaliczyła cały cykl, choć wolno np. pozwolić sobie na tylko 20 procent nieobecności. Kto zaliczy więcej bumelek, będzie musiał zwrócić koszty szkolenia, czyli ponad cztery tysiące złotych, ale są i inne argumenty. – W domu trochę nudno, a tu dowiem się, jak szukać pracy – mówi 16-letnia Ewelina Kowolik, która uczy się zawodu kucharz kelner. 15-letniej Oli Sobik w szkole ciężko idą matematyka, chemia i angielski. Ma nadzieję, że dzięki zajęciom zostanie albo cukiernikiem, albo fryzjerką. Ma dziesięcioro rodzeństwa, najmłodsze z nich ma pięć lat. Dwie siostry pracują za granicą, jedna w Niemczech, druga w Anglii.
21-letnia Żaneta, która skończyła już program, znalazła zajęcie. Jest ekspedientką w Tesco. – Nie łączyłbym tego z naszym projektem, bo Żaneta jednocześnie zaczęła praktykę zawodową. Nabyte tu umiejętności na pewno jednak jej pomogą. Projekt potrwa kilka tygodni. Potem będziemy obserwowali efekty. Mamy stały kontakt z młodzieżą – zapewnia Tomasz Kierpiec. Jak dodaje, zajęcia mają uświadomić młodzieży, że do zdobycia ciekawego zawodu nie zawsze potrzebne jest kończenie szkoły, która trwa kilka lat. W tym czasie bowiem może zmienić się zapotrzebowanie na rynku. Czasem wystarczy więc kurs czy szkolenie. Ostatnio poszukiwano specjalistów od dekoracji, decoupage'u. Teraz szuka się znawców od kateringu.
Do żadnej z tych profesji nie trzeba mieć szkół, ale przyda się trochę obycia. Dlatego młodych czeka też praca z kamerą. Nagrają swoje występy i obejrzą rezultaty. Dzięki temu zobaczą, jakie błędy popełniają, i będą uczyli się unikania ich powtórzenia. Są też przyjemności, np. wyprawy do kina, w planie jest wyjazd do Krakowa. – Kiedy byliśmy tam z dziećmi z Nowin i Paruszowca, poszliśmy do restauracji. Okazało się, że nie wszyscy potrafią posłużyć się kartą, nie wiedzą, jak złożyć zamówienie u kelnera, nie znają nazw niektórych dań – mówi Tomasz Kierpiec. Młodzież wybierze się też do parku wspinaczkowego w Raciborzu. Będzie też miała imprezę integracyjną z elementami survivalu, czyli przetrwania w trudnych warunkach.

Komentarze

Dodaj komentarz