Pogadali i poszli


Spółka Restrukturyzacji Kopalń, która przejęła od GSW majątek likwidowanej kopalni, nie ma pieniędzy na odsalanie wody. Zdecydowała, że od 1 listopada zacznie ją zrzucać do rzeki Bierawki. Podjęto decyzję zamknięcia z tym dniem starej instalacji odsalania zwanej GIG-owską, co spowoduje utratę pracy przez ok. 70 ludzi. Co prawda GSW obiecuje ich zatrudnić, ale poza gminą.Na pierwsze spotkanie mające wypracować sposób na ratowanie zakładu nie przybyło wielu zaproszonych, których głosy byłyby ważne w tej materii. Na drugim spotkaniu, 21 października, w gronie bardziej reprezentatywnym, były przynajmniej pomysły, co przedsięwziąć. Senator Jerzy Markowski proponował połączyć trzy podmioty: Megawat, Dębieńsko i Gminne Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji, w jeden organizm. Jednak władze Czerwionki nie widzą w tym najmniejszych szans na jakąś poprawę. Na każdym z tych zakładów wisi deficyt i będzie to tylko połączenie trzech długów w jeden. Padła propozycja, nienowa, bo wcześniej już o niej mówiono, autorstwa Zakładu Ochrony Wód Głównego Instytutu Górnictwa podwyższenia akcyzy na sól warzoną. W tym momencie sól wydobywana w kopalniach byłaby nią obłożona, a ta produkowana w Dębieńsku nie. Uzyskany dochód z podwyższonej akcyzy mógłby stanowić dotację dla dębieńskiego zakładu odsalania. Trzecia propozycja to projekt budowy rurociągu, który pozwoliłby przekazywać do zakładu zasolone wody kopalni Knurów. Pozwoliłoby to zwiększyć zdolności produkcyjne zakładu. Potrzeba na to 11 mln zł w perspektywie dwóch lat.– Jednak taka inwestycja to działanie na niekorzyść spółki GSW, bo naraża się ją na koszty, a to kończy się źle dla panów prezesów – mówi gorzko burmistrz Czerwionki Marek Kornas. – Więc oni nie mogą się narażać na zarzut o niegospodarności, bo ekonomicznie lepiej płacić kary za zrzut.A zatem żaden z pomysłów nie jest realny. Można powiedzieć: pogadali i poszli. Sytuacja obecna jest następująca: GSW za ten rok finansuje zakład odsalania, generując tym – jak twierdzi prezes Janusz Imiela – 15 mln zł strat. W przyszłorocznym budżecie pieniędzy na odsalanie nie ma. Są tylko na odwadnianie.– Nikt nie może pojąć, że kopalnia Dębieńsko nie jest zlikwidowana, jest zamknięta. Trzeba z niej na bieżąco wypompowywać wodę, bo grozi zalaniem. A nie jest zlikwidowana bo – jak stwierdził podobno sam minister Kossowski – brak pieniędzy na likwidację. Tymczasem planuje się zlikwidować kolejnych 14. Czy ktoś może pojąć, o co tu chodzi? – pyta bezradnie sekretarz miasta Irena Woźnica.– I dlaczego my mamy zamykać kopalnie, gdy inny aspirujący do Unii, Czechy, planuje wybudować pięć nowych. Tamte nie będą przeszkadzać Europie? – wtóruje burmistrz.Ta sprawa ma jeszcze dwa bolesne dla gminy aspekty. Zakład odsalania tłoczył czystą wodę kilku firmom powstałym na bazie majątku kopalnianego i mieszkańcom. W tym rejonie nie ma gminnej sieci wodociągowej. Co prawda jest możliwość przełączenia instalacji na zasilanie z Górnośląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągowego, ale wymaga to czasu i pieniędzy. Zamknięcie od 1 listopada instalacji GIG-owskiej oznacza brak dostaw wody dla tego rejonu.– Nawet gdybyśmy chcieli te budynki przyłączyć do sieci, to jest to fizycznie niemożliwe. Pismo o wstrzymaniu dostaw wody przyszło 4 października. Miesiąc czasu! Nikt nawet nie zająknął się o 3-miesięcznym okresie wypowiedzenia umowy. Rozważamy skierowanie sprawy do prokuratora – mówi I. Woźnica.Druga sprawa to ciepła woda dla mieszkańców. Megawat gros produkcji ciepła tłoczył do zakładu odsalania, reszta szła na podgrzewanie wody mieszkańcom. Teraz, gdy zmniejszy produkcję, nie ma możliwości technicznych grzać dla nich wody. Po prostu kotły Megawatu są zbyt duże na produkcję ciepła tylko na ten cel. Obrazowo mówiąc, trzeba by jej część też wylewać do Bierawki.Będą tam więc pływać śledzie, na dodatek gotowane. Ale nie ma się co łudzić. Zrzut kopalnianych wód do tej rzeki zlikwiduje tam wszelkie formy życia. Tak mówią eksperci. Zaś obecna na drugim spotkaniu przedstawicielka Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska powiedziała, że wnioski o pomoc w sprawie zakładu były źle interpretowane. Dopiero na spotkaniu zrozumiała, że to nie zakład produkujący sól, a oczyszczalnia ścieków produkująca czystą wodę. To trzeba uzmysłowić ekologicznemu lobby w kraju, choć już pewnie jest za późno.

Komentarze

Dodaj komentarz