Beata Banasik już w czasie gali finałowej OFPY w rybnickim teatrze / Dominik Gajda
Beata Banasik już w czasie gali finałowej OFPY w rybnickim teatrze / Dominik Gajda
Kim jest laureatka tegorocznego Ogólnopolskiego Festiwalu Piosenki Artystycznej w Rybniku? Nawet nie planowała przyjazdu na rybnicki festiwal. Namówił ją Jasiek Kusy, akompaniator, z którym pracuje. Na scenę wyszła jako ostatnia i pewnie zostanie zapamiętana z bardzo ekspresyjnego wykonania piosenki Grzegorza Ciechowskiego „Tango z pistoletem”, którą ten artysta napisał dla Katarzyny Groniec.
Po ogłoszeniu werdyktu jury, Beata Banasik, pochodząca z Jaworzna, była kompletnie zaskoczona i cieszyła się jak dziecko. – Naprawdę nie spodziewałam się – mówiła i to było widać. Długo czekała na swój występ. Trochę się denerwowała. Pierwszą piosenkę, „Żyją pieśni”, miała opanowaną perfekcyjnie – pracowała nad nią na zeszłorocznych ogólnopolskich warsztatach piosenki artystycznej w Pęzinie. Na drugą zdecydowała się kilka tygodni temu. – Ten wybór nie wynika z fascynacji Grzegorzem Ciechowskim, a raczej Katarzyną Groniec. Razem z Jaśkiem szukaliśmy czegoś z jej repertuaru. No i wybraliśmy „Tango z pistoletem” – opowiada.
Potem pracowali nad nią w dwóch różnych krajach. Beata od 1,5 roku studiuje bowiem na wydziale sztuk widowiskowych uniwersytetu we francuskim mieście Arras. – Wyjechałam zaraz po ukończeniu szkoły średniej. Uczyłam się w liceum dwujęzycznym im. Mikołaja Kopernika w Katowicach. Po maturze otrzymałam certyfikat, dzięki któremu nie musiałam zdawać egzaminów językowych za granicą – opowiada.
W nowym kraju znalazła przyjaciół, dwóch zabrała nawet na OFPĘ. Pokochała kuchnię francuską, chociaż sama nie gotuje. – Czekam, aż mi ktoś poda – śmieje się. Chętnie słucha francuskiej piosenki, i to zarówno klasyki, czyli np. Charles'a Aznavoura, jak i nowości, m.in. Carli Bruni. Przygotowując się do OFPY, stwierdziła jednak, że sięgnie tylko po polski repertuar.
Wydział, na którym studiuje, jest na tyle ogólny, że każdy, kto interesuje się choć odrobinę sztuką, znajdzie coś dla siebie. – Ja śpiewam, troszkę komponuję, pomagam pisać muzykę do spektakli. Mieszamy muzykę, teatr, cyrk. Mamy dużo praktyki teatralnej – opowiada.
Do Polski przyjeżdża kiedy tylko może. Co będzie, jeśli po wygraniu festiwalu posypią się propozycje występów, recitali, udziału w kolejnych imprezach? – Na pewno będę chciała przyjeżdżać, by tutaj kontynuować moją karierę wokalną. Bo we Francji nie ma takiej możliwości. Tam piosenka poetycka praktycznie nie istnieje, a w Polsce stoi na naprawdę wysokim poziomie – stwierdza.
We Francji za to jest mocno rozwinięty ruch teatralny. Beata brała udział w spektaklach muzycznych na francuskich festiwalach w Lille oraz w Arras. W tym drugim zdobyła nawet nagrodę publiczności.
Śpiewa od najmłodszych lat. Ukończyła Państwową Szkołę Muzyczną I stopnia w Jaworznie. Już jako uczennica odnosiła sukcesy w regionalnych, ogólnopolskich i międzynarodowych festiwalach piosenki.
Brała udział w rybnickiej OFPIE w 2005 roku. – Miałam wówczas 15 lat. Poszłam za radą profesora Jacka Glenca, do którego chodziłam na konsultacje. To on powiedział mi: „Idź na OFPĘ, zobaczysz, jak jest fajnie”. Zaśpiewałam dwie piosenki, „Ja dla pana czasu nie mam” i „Czas” Beaty Rybotyckiej. Nie byłam jednak na wystarczająco dobrym poziomie, by przejść do turnieju krajowego – wspomina.
Czy teraz wykorzysta szansę, jaką dostała na rybnickiej OFPIE? Na pierwsze podsumowania przyjdzie czas za rok.

Komentarze

Dodaj komentarz