Kadra zespołu GKS Jastrzębie tej wiosny liczy tylko 19 zawodników / Arkadiusz Kuta
Kadra zespołu GKS Jastrzębie tej wiosny liczy tylko 19 zawodników / Arkadiusz Kuta
Jeszcze na tydzień przed rozpoczęciem rundy wiosennej rozgrywek piłkarskiej II ligi kasa GKS Jastrzębie świeciła pustkami. W klubie z utęsknieniem wyczekiwano na pierwszą transzę miejskiej dotacji. Na razie powodu problemów finansowych klubowi grozi utrata licencji na grę w lidze. Prezes Jerzy Woźniak jest jednak optymistą i twierdzi, że GKS Jastrzębie wyjdzie z kryzysu silniejszy. O to postarać muszą się przede wszystkim piłkarze.
O tydzień Wydział Dyscypliny Polskiego Związku Piłki Nożnej wydłużył zarządowi GKS Jastrzębie termin na zawarcie porozumień z byłymi zawodnikami w sprawie spłaty zadłużenia wobec nich. Sprawą licencji dla jastrzębskiego klubu na grę w II lidze zajęła się już wcześniej komisja licencyjna PZPN, gdy do piłkarskiej centrali zaczęły wpływać kolejne pisma byłych graczy jastrzębskiej drużyny informujące o niewywiązywaniu się przez GKS z zawartych w ubiegłym roku umów ugodowych. Nowy zarząd klubu pod kierownictwem Jerzego Woźniaka w ciągu kilku tygodni swojej pracy zawarł nowe ugody z zdecydowaną większością piłkarzy. Nie udało się podpisać nowych porozumień z Jackiem Wiśniewskim, Marcinem Bednarkiem i Robertem Żbikowskim. Tym samym pojawiła się groźba utraty przez GKS Jastrzębie licencji na grę w II lidze. Miejmy nadzieję, że w tygodniu poprzedzającym inaugurację rozgrywek rundy wiosennej uda się znaleźć kompromisowe rozwiązanie i klub bez większych problemów przystąpi do gry.
– Nie dopuszczam do siebie myśli, że moglibyśmy utracić licencję. W czwartek na posiedzeniu wydziału dyscypliny przedstawię dokumenty, które pozwolą nam nadal grać w II lidze – mówi prezes Woźniak.
Na razie pieniądze na bieżące funkcjonowanie klubu pochodzą z jego prywatnej kieszeni. Od stycznia GKS Jastrzębie nie otrzymał od sponsorów ani złotówki. Umowy reklamowe z Jastrzębską Spółką Węglową SA i innymi firmami wygasły już w ubiegłym roku. Poprzednia dotacja z magistratu również musiała zostać rozliczona do końca 2009 roku.
– Podjąłem się organicznej pracy budowania tego klubu od podstaw. Jesteśmy na dobrej drodze, ale do normalności jeszcze daleko – zapewnia nowy prezes GKS Jastrzębie.
Pierwszym krokiem wybranego w styczniu zarządu było znaczne ograniczenie kosztów funkcjonowania klubu. Nie przedłużono kontraktów z zawodnikami mającymi zbyt wygórowane żądania finansowe. Ci, którzy zostali, zgodzili się na ograniczenie swoich dotychczasowych poborów.
– Wolę nie obiecywać gruszek na wierzbie, niż podpisywać kontrakty bez pokrycia – deklaruje sternik jastrzębskiego klubu.
Mimo to kadra drużyny trenera Jana Furlepy nie jest wcale słabsza niż jesienią. Złośliwi twierdzą, że po prostu słabsza być już nie mogła, skoro zespół zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. W miejsce doświadczonych Tomasza Copika, Krzysztofa Kukulskiego czy czeskiego obrońcy Dawida Gilla udało się sprowadzić do Jastrzębia Zdroju graczy gwarantujących poprawę gry defensywnej. Ta była jesienią piętą achillesową jastrzębskiej jedenastki. Znaczącym wzmocnieniem ma być dojście do drużyny Brazylijczyka Feliksa Felipe mającego za sobą grę w Zagłębiu Lubin czy Odrze Opole. Ostatnio 25-letni obrońca grał w Polonii Słubice. Ponadto z Miedzi Legnica sprowadzony został Wojciech Smarduch, a z MKS Oława Mateusz Milkowski. Do drużyny wracają piłkarze, którzy odeszli z niej latem. Z czeskiego Trzinca na powrót do GKS Jastrzębie zdecydował się Mariusz Adaszek, a z futsalowego Cleareksu Chorzów do zespołu dołączył Kamil Gorzała. Ponadto z Szkółki Piłkarskiej Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Jastrzębiu Zdroju do zespołu trenera Furlepy trafili dwaj młodzi zawodnicy – obrońca Bartosz Kopacz i napastnik Grzegorz Horubała. Z pewnością trenera jastrzębskiej drużyny cieszy powrót do zdrowia bramkarza Piotra Pasia. Czy zawodnicy ci zdołają uratować dla GKS Jastrzębie II ligę?

Komentarze

Dodaj komentarz