Szczelny blok ustawiany przez siatkarzy Jastrzębskiego Węgla, był solidną bronią w meczu z AZS Częstochowa / Wacław Troszka
Szczelny blok ustawiany przez siatkarzy Jastrzębskiego Węgla, był solidną bronią w meczu z AZS Częstochowa / Wacław Troszka
Siatkarze Jastrzębskiego Węgla pokonali po ciekawym meczu ekipę Tytana Domeksu Częstochowa 3:1 i do drugiej w tabeli PlusLigi ZAKSY Kędzierzyn-Koźle tracą już tylko jeden punkt. Częstochowianie przyjechali do Jastrzębia Zdroju w zaledwie dziewięciu. Ich zespół przetrzebiły kontuzje. O ile do absencji Dawida Murka wszyscy zdążyli się już przyzwyczaić i wiadomo od kilku tygodni, że do końca sezonu on już nie zagra, to w tygodniu poprzedzającym mecz z Jastrzębskim Węglem urazy dopadły Fabiana Drzyzgę, Bartosza Janeczka i Łukasza Wiśniewskiego. Pierwszy set wskazywał, że gospodarze nie będą mieli większych problemów z pokonaniem drużyny z Częstochowy. Goście mieli ogromne problemy z przyjęciem zagrywki i szybko przegrali tę partię do 16.
W drugiej odsłonie zaczęły się emocje. Podopieczni trenera Grzegorza Wagnera szybko wyciągnęli wnioski w pierwszej odsłony i podjęli wyrównaną walkę z wyżej notowanymi rywalami. Jednak i tym razem po emocjonującej końcówce górą byli jastrzębianie.
Kiedy w trzecim secie drużyna spod Jasnej Góry prowadziła już 24:20, wydawało się, że losy tej partii są już rozstrzygnięte. Tymczasem niesieni żywiołowym dopingiem zawodnicy Jastrzębskiego Węgla zdołali doprowadzić do wyrównania. W grze na przewagi dwóch ataków nie skończył Igor Yudin. Srodze się to na jego zespole zemściło. Goście wykorzystali szansę i wygrali tego seta do 25.
O tie-breaku mogli jednak, co najwyżej, pomarzyć. W czwartej znów na boisku dominowali gospodarze dobrze prowadzeni przez Grzegorza Łomacza. 22-letni rozgrywający Jastrzębskiego Węgla często gubił blok drużyny z Częstochowy, w dużym stopniu ułatwiając ataki swoim partnerom. Ekipa trenera Roberto Santilliego wygrała tego seta do 19 i cały mecz 3:1.
– Wiadomo, że kończy się faza zasadnicza i każde punkty są tutaj na wagę złota. AZS mimo osłabionego składu postawił nam ciężkie warunki. W pierwszym secie graliśmy bardzo dobrze zagrywką i opłaciło się to nam. Później ten element już tak dobrze nie funkcjonował i gra się wyrównała. Na całe szczęście udało się końcówkę czwartej partii rozstrzygnąć na naszą korzyść, głównie dzięki dobrej postawie w bloku – mówił po meczu Grzegorz Łomacz, kapitan Jastrzębskiego Węgla.
Tymczasem z Wielunia nadeszły dobre wieści dla drużyny Jastrzębskiego Węgla. Beniaminek PlusLigi wprawdzie przegrał z wiceliderem tabeli, ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, ale zdołał urwać jej jeden punkt. Zatem na dwie kolejki przed zakończeniem rundy zasadniczej kędzierzynianie wyprzedzają naszą drużynę już tylko o jedno oczko.

JASTRZĘBSKI WĘGIEL – TYTAN DOMEX AZS CZĘSTOCHOWA 3:1 (25:16, 28:26, 25:27, 25:19)
Jastrzębski Węgiel: Łomacz, Hardy, Czarnowski, Yudin, Abramow, Nowik, Rusek (libero) – Master, Novotny, Pęcherz.


Zdaniem trenerów:

Grzegorz Wagner (AZS Częstochowa): O wyniku pierwszego seta zdecydowała mocna zagrywka w wykonaniu gospodarzy. Nie mogę mieć pretensji do chłopaków, że nie mogli jej przyjąć. W drugim secie mieliśmy 17 kontrataków, a wykorzystaliśmy trzy. To był klucz do tego, że rywal wygrał seta. Skład był, jaki był, ale ja się cieszę, że chłopaki walczyli cały czas. Nie szło nam w pierwszej odsłonie, ale od drugiej podjęliśmy walkę.

Roberto Santilli (Jastrzębski Węgiel): Zawsze, kiedy gramy przeciwko Częstochowie, to jest twarda walka. Muszę jednak powiedzieć, że chłopcy bardzo dobrze wrócili do gry po tym przegranym trzecim secie. Wrócili do lepszej gry, nie tracili koncentracji. Cały czas pracujemy, aby powrócić do naszego najwyższego poziomu i myślę, że tym meczem zrobiliśmy kolejny krok do przodu. Cieszymy się, że dopisaliśmy do swojego konta trzy punkty i zachowaliśmy wysokie miejsce w tabeli.

Komentarze

Dodaj komentarz