Nie obraziłem się


– Nie, sytuacja jest jasna i oczywista. Po pierwszej turze wyborów złożyłem pewne deklaracje, mając na uwadze wcześniejsze doświadczenia w pracy z panem Krzyżakiem, a absolutnie nie zamierzam drugi raz w ten sam sposób funkcjonować. To były dwa doświadczenia – pierwsze, kiedy Krzyżak był prezydentem miasta, a ja prezesem klubu, gdzie niespełna dwa lata trwała jego kadencja i wiem, ile wysiłku kosztowało podjęcie jakiejkolwiek decyzji ze strony tego pana. Drugie doświadczenie to ostatnie pięć i pół roku, kiedy łączyłem funkcje prezydenta i prezesa. W tym okresie byłem nieustannie opluwany i kopany po kostkach przez jego obóz. Jak długo to może trwać?– Ale panie prezesie, za panem mogą teraz przemawiać wyniki zespołu...– Tak, bardzo dobrze, że te wyniki są. Oznacza to, że nie zostawiam Odry w ciężkiej sytuacji. Nie sztuka odejść, kiedy jest źle, wtedy mówi się: i szczury opuszczają tonący okręt. Myślę, że trzeba znaleźć taki moment na opuszczenie klubu, kiedy jest sukces. Nie zostawiam po sobie pustyni, tylko klub dobrze poukładany od strony sportowej i organizacyjnej. Życzę następcy co najmniej takich samych wyników.– Z pańskiej argumentacji można wysnuć hipotezę, że trzeba być prezydentem miasta, by skutecznie rządzić Odrą Wodzisław...– Nie, takiej tezy nie trzeba wysuwać. Natomiast ja mówię tylko w oparciu o osobiste wieloletnie doświadczenia z tą konkretną osobą i jej obozem. Wie pan, skoro przez ostatnie lata odbiera nam się wszelkie możliwe dochody i przywileje, np. parkingi, nasyła kontrole urzędu skarbowego, prokuratury, komisji rewizyjnej, rzuca opiniami, że to Odra zjada budżet miasta, to chyba nie ja sam przeciwko sobie z tym występuję. To są fakty do sprawdzenia, bo przecież pan Krzyżak i jego współpracownicy byli radnymi i na sesjach wypowiadali się w tym tonie. A teraz ta osoba na zakończenie kampanii mówi, że nie – przecież jestem przyjacielem Odry, dam więcej pieniędzy na klub, będę remontował stadion, jedynie Serwotka mi się nie podoba, to przepraszam – jak pan by to nazwał. Obłuda.– W kampanii wyborczej zarzuty wobec przeciwników wysuwali kandydaci w różnych miastach, Wodzisław nie jest wyjątkiem. Paradoksalnie nasyłane kontrole nie wykryły żadnych uchybień, potwierdzając niejako panującą w środowisku piłkarskim opinię, że Odra jest jednym z lepiej zorganizowanych klubów w Polsce. Ludzie mogą zatem pomyśleć, że pan się obraził. Nie wybraliście mnie na prezydenta, to w ogóle odchodzę.– Nie, taki wniosek jest błędem. Pokazałem, że jestem zdecydowanym facetem, bo przez tyle lat opierałem się atakom, ale jest coś takiego jak zmęczenie materiału. Ja, opierając się na doświadczeniach z przeszłości, nie mam żadnej gwarancji, że teraz będzie inaczej. Zgoda, podczas kontroli nie znaleziono niczego niezgodnego z prawem, ale one same były bardzo stresujące. Na pewno nie obraziłem się na kibiców czy innych ludzi.– Jaka przyszłość czeka Odrę Wodzisław?– Uważam, że będzie dobrze. Odra powinna normalnie funkcjonować. Nigdy jej sukcesów nie przypisywałem tylko sobie, były wynikiem pracy całego sztabu ludzi.– Jak długo będzie pan jeszcze faktycznym prezesem klubu?– Zarząd zapowiedział, że rozpatrzy moją decyzję w grudniu.– Będzie pan potem wspierać Odrę?– Na pewno, jednak nie jako działacz.

Komentarze

Dodaj komentarz