Gdy RSK będą miały frezarkę, z dróg znikną fachowcy z młotami pneumatycznymi / Wacław Troszka
Gdy RSK będą miały frezarkę, z dróg znikną fachowcy z młotami pneumatycznymi / Wacław Troszka

W Rybniku zamknięte są dwie główne wylotowe drogi na zachód, częściowo zamknięta jest ul. Kościuszki w centrum. Efekt? Korki jeszcze większe niż zwykle. Doraźne łatanie dziurawych jezdni dodatkowo komplikuje sytuację. – Proszę ocenić jakość wykonania naprawy jezdni na ul. Mikołowskiej. Wczoraj stałem w gigantycznym korku niemal od Przegędzy. Dziś nie mogłem uwierzyć w to, co zobaczyłem, bo wyasfaltowany fragment trudno nazwać naprawionym. Nie ma wątpliwości, że rozpadnie się w ciągu kilku tygodni – pisze w liście do naszej redakcji Sebastian Musioł. Jezdnię na Mikołowskiej w ubiegłym tygodniu przez dwa dni naprawiali pracownicy Rybnickich Służb Komunalnych.


– Kierowcy chcieliby, byśmy wymienili od razu cały pas, ale my nie prowadzimy gruntownych remontów, tylko doraźnie łatamy dziury. Na Mikołowskiej kilka samochodów uszkodziło zawieszenie, o czym powiadomiła nas policja. Nie było na co czekać. Na miejscu zdecydowaliśmy, że załatamy od razu większy fragment drogi, żeby nie jeździć tam co chwilę, dlatego prace trwały aż dwa dni. Stary asfalt jest słaby, podbudowa drogi też nie najlepsza. Korków w tej sytuacji nie można było uniknąć, ale one tworzą się tam zawsze – wyjaśnia Przemysław Grycman, kierownik działu utrzymania dróg RSK. Dodaje, że ze względu na duży ruch nie można było ustawić przenośnych sygnalizatorów, dlatego ruchem kierowali pracownicy RSK.
 

Grzegorz Biskup, majster działu utrzymania dróg, nie zgadza się z uwagami naszego Czytelnika co do złej jakości robót. – Gwarantuję, że ten fragment nawierzchni szybko się nie rozsypie. Wszystko zrobiliśmy jak trzeba. Wycięliśmy dziury, użyli asfaltowej emulsji i ułożyli dwie warstwy asfaltu – wylicza. Zamknięcie jednych ulic wzmaga ruch na innych, czego nie wytrzymują stare jezdnie. Rozsypuje się np. ul. Sportowa w Niewiadomiu. To tędy jeżdżą teraz ciężarówki, bo zamknięta jest Raciborska. – Zamknąć jej nie możemy, więc łatamy dziury, pracując praktycznie między samochodami – mówi Przemysław Grycman. Codziennie miejscy drogowcy łatają od 300 do 500 m kw. dziur, zużywając w czasie jednej dniówki nawet 50 ton asfaltu. Kierowcy często pytają, czemu nie robią tego w nocy.

 

– Produkujące asfalt otaczarnie nocą nie pracują. Pierwszą porcję odbieramy zwykle ok. godz. 7, ostatnią ok. 16. Poza tym, by asfaltowanie miało sens, musi być przynajmniej 10 stopni plus, a jeszcze niedawno nocami zdarzały się przygruntowe przymrozki – mówi Przemysław Grycman. Już wkrótce doraźne naprawy dróg mają przebiegać znacznie szybciej. Za blisko milion złotych miasto kupuje dla RSK frezarkę po kapitalnym remoncie z przyczepą i rozścielacz do układania asfaltu. – Z ulic znikną dzięki temu ludzie z młotami pneumatycznymi, skuwający stary asfalt, jakość robót też się poprawi. Jak są dziury, jest źle, jak je naprawiamy, też jest źle. Kierowcy często traktują nas tak, jakbyśmy robili im na złość, a my naprawiamy te drogi dla nich – komentuje Przemysław Grycman.

1

Komentarze

  • Lidia dlaczego takich remontów nie przeprowadza 04 maja 2010 12:04dlaczego takich remontów nie przeprowadza sie nocą, kiedy ruch pojazdów jest niewielki?

Dodaj komentarz