Rodzina Jarczewskich prawie w komplecie. Brakuje tylko pana Roberta, który jest w pracy / Dominik Gajda
Rodzina Jarczewskich prawie w komplecie. Brakuje tylko pana Roberta, który jest w pracy / Dominik Gajda
Iwona Jarczewska z mężem Robertem wychowuje ośmioro dzieci. Chciałaby, żeby wszystkie miały dobrą pracę, a córki jeszcze dobrych mężów. Czasem jest ciężko, bo brakuje pieniędzy. Jest jednak to, co najważniejsze: miłość.
Od września ubiegłego roku rodzina zajmuje duże mieszkanie socjalne niedaleko rynku. – Cieszę się, że wszyscy jesteśmy razem. Dzieci są zdrowe, mają blisko do szkoły. W naszym nowym domu jest spokojnie, bo mieszkają tu głównie starsze osoby. Nie ma libacji, tak jak było w bloku przy ulicy Gwarków, gdzie mieszkaliśmy wcześniej. Brakuje tylko placu zabaw, gdzie mogłabym zabierać najmłodsze dzieci, ale jesteśmy szczęśliwi – stwierdza pani Iwona. Mówi, że żyje dla swych dzieci. Jak lwica walczy o ich lepszą przyszłość. Dobrze znają ją żorscy urzędnicy.

Pomoże i pocieszy
– Jeśli wyrzucą mnie drzwiami, wejdę oknem, ale na razie nie ma takiej potrzeby, bo wszyscy starają się pomagać – zaznacza. – Najbardziej pomaga nam Mariola Wilczek, zastępca dyrektora miejskiego ośrodka pomocy społecznej. Zawsze znajduje dla nas czas. Wspiera materialnie i potrafi pocieszyć jak psycholog. To kobieta o wielkim sercu – chwali matka. Najstarsza z jej pociech, 17-letni Bartosz, jest już stolarzem, a pracuje w Rybniku Gotartowicach. Denis ma 14 lat, potem są 11-letnie bliźnięta Wiktoria i Jakub, 10-letnia Dżesika, siedmioletni Maciej, czteroletnia Zuzia, a na końcu Blanka, która skończyła dopiero 11 miesięcy.
– Najtrudniej było wtedy, gdy urodziły się bliźniaki, bo rodzina nagle powiększyła się o dwie osoby. Nigdy jednak nie narzekałam, że mamy tyle dzieci. Wszystkie są darem od Boga – tłumaczy pani Iwona. Nieraz pojawia się problem z zakupem butów dla całej ósemki, nie ma na bilet do kina, dzieci nie chodzą do fryzjera, bo matka musiałaby wtedy wyjąć z portfela 150 zł naraz, tymczasem pieniądze są potrzebne na jedzenie i opłacanie rachunków. – Dlatego kupiłam maszynkę do strzyżenia i sama obcinam dzieciakom włosy – opowiada pani Iwona. Po lekcjach dzieci chodzą do świetlicy integracyjnej MOPS.

Sprzątają i zmywają
Niekiedy miasto funduje im basen. W weekendy często idą na spacer do parku czy na rynek. Dzieci pomagają też oczywiście mamie w pracach domowych. Sprzątają mieszkanie, a np. bliźniaki wyspecjalizowały się w zmywaniu naczyń. – Jak to będzie pięknie, gdy zostanę babcią. W Wigilię odwiedzą nas dzieci z wnukami. Wspólnie zjemy kolację i zaśpiewamy kolędę. Chciałabym, żeby wszystkie moje dzieci miały dobrą pracę, a córki dodatkowo dobrych mężów. Żeby miały gdzie mieszkać, żeby nie brakowało im pieniędzy na czynsz i chleb – marzy żorzanka.
Rodzina utrzymuje się z alimentów, które płaci pierwszy mąż pani Iwony, wsparcia MOPS-u i dorywczych prac pana Roberta, obecnego męża. Dzieci były może dwa razy na wakacjach, i to nie wszystkie. Najważniejsza jest jednak miłość. Jak podkreśla pani Iwona, największą nagrodą jest to, gdy dziecko przybiegnie, przytuli się do niej, powie, mamusiu, jaka ty jesteś piękna. – Takiej radosnej atmosfery, jaka panuje u nas, nie ma w rodzinach, które mają jedno dziecko. Trochę im z tego powodu współczuję – podkreśla pani Iwona. Jak dodaje, nigdy nie mówi o nierealnych marzeniach.

Realne marzenia
– Wiem, że nigdy nie będę miała własnego domu ani samochodu. Boże, jak bardzo chciałabym odłożyć trochę pieniędzy, żeby kupić dzieciom piętrowe łóżko, ale to mało realne. W toto-lotka też nie wygram, bo po prostu w niego nie gram – ocenia trzeźwo swoją sytuację. Codziennie rodzina zjada trzy bochenki chleba, kilogram masła i do półtora kilograma parówek. Czasem starczy pieniędzy na serek homogenizowany. Dobrze, że Żory postanowiły wspierać rodziny wielodzietne. Magistrat przygotowuje specjalną kartę, która będzie uprawniała do zakupu biletów wstępu na imprezy miejskiego ośrodka kultury oraz miejskiego ośrodka sportu i rekreacji z 50-procentową zniżką.
4

Komentarze

  • Dzesika Zal mi ludzi! 20 października 2020 08:23Jestem córką Iwony Jarczewskiej. Ta dziewczynka obok najstarszego z Chłopaków. Powiem wam tak. Moja Mama to wspaniała osoba i całym szacunkiem zasługuje na oklaski bo zawsze dawała nam to co potrzebowaliśmy. Mam teraz 20 lat mam Rodzinę. I szczerze dziwie się ze moja Mama poradziła sobie z tyloma dziećmi jak ja mam czasami problem z córką. Wstydźcie się.
  • KASIA popieram gienka i marte 333 08 czerwca 2010 15:51popieram gienka i marte 333
  • gienek Albo efekt współżycia z 5 mężczyznami 07 czerwca 2010 20:47Szkoda, że autor artykułu nie zapoznał się z całą prawdą nt rodziny tej "Matki Polki". Pani ta nie stanowi żadnego pozytywnego wzoru, gdyż nie splamiła się nigdy pracą zawodową, zarabiają na nią dzieci(alimenty + pomoc MOPSu), które płodziła nie myśląc wcześniej o ich przyszłości. Szkoda, że z ludzi żyjących na koszt ludzi pracujących robi się bohaterów.
  • marta33 Żenujące, mąż za granicą pracuje 05 czerwca 2010 08:22Żenujące, mąż za granicą pracuje a pani nie może kupić łóżka piętrowego. Opieka daje, pytam a kto kazał mieć tyle dzieci. A radosne chwile tam gdzie jest jedno dziecko zapewniam że są i też nie mają rodzice majątków. Zresztą proszę podawać prawdę, ale po co lepiej żyć na koszt innych.Pozdrawiam.

Dodaj komentarz