Świetlicolodówka


Pomieszczenie ma 130 m kw., cienkie ściany i zdezelowane, pamiętające króla ćwieczka okna. Problem w tym, że w trakcie prac adaptacyjnych biurowca PHS na cele budynku socjalnego zlikwidowano istniejące tam sprawne centralne ogrzewanie.Świetlicę otwarto z myślą o najmłodszych. Między innymi po to, aby tu w ciszy i dobrych warunkach codziennie mogły spędzić kilka godzin poza zdemoralizowaną rodziną. Niestety, jest tu prawie tak samo zimno, jak w odłączonym od prądu mieszkaniu wiecznie pijanych rodziców. Prowadzone przez cztery wolontariuszki zajęcia odbywają się w najmniejszym pomieszczeniu, które ogrzewane jest elektrycznie. Dwudziestce dzieciaków ciężko tu uczyć się i odrabiać zadania domowe.- Gdyby pięć lat temu podczas remontu zostawili chociaż centralne ogrzewanie na parterze, dzisiaj mielibyśmy tu ciepło - mówi prezes Towarzystwa Charytatywnego „Rodzina” Grażyna Mnich. - We własnym zakresie zdobylibyśmy koks lub węgiel. Trudno w lodowatej świetlicy prowadzić z dziećmi normalne zajęcia. A gdy przyjdzie wiosna czy lato, one wylecą na podwórko. Ogrzanie całej świetlicy przekracza finansowe możliwości kasy towarzystwa.Roczna opłata za prąd zużywany do grzejników w dwóch pokojach noclegowni sięga 10 tys. zł. Rodzina z budżetu miasta otrzymuje na cały rok 20 tys. zł dotacji do swej działalności.

Komentarze

Dodaj komentarz