Głód ziemi


nicjatorką uchwały w tej sprawie jest knurowska rada miasta, która pisma o poparcie wysłała do ościennych gmin. Większość gmin powiatu gliwickiego głosami swoich radnych podpisała się pod koniecznością zmian w ustawie. Dołączyła do nich także Czerwionka-Leszczyny.– Nasza gmina nie ma terenów, którymi mogłaby zainteresować ewentualnych inwestorów. Wszystko to są grunty zdegradowane albo należące do spółek węglowych. Jesteśmy ograniczani w naszych możliwościach inwestowania – mówi przewodniczący RM w Knurowie Tomasz Reginek. – W takiej sytuacji jest więcej gmin. Stąd nasza inicjatywa, nasz oddolny głos, apel do parlamentarzystów, by przegłosowali zmiany do ustawy o gospodarowaniu nieruchomościami będącymi we władaniu agencji. Chcemy dostępu do tej ziemi, możliwości przejmowania jej i zagospodarowywania zgodnie z potrzebami miasta.Knurów potrzebuje tych gruntów do zbudowania ciągów komunikacyjnych, obwodnicy. Kiedyś obiecywano, że kompetencje gospodarowania tymi ziemiami przejmą powiaty. Powiaty powstały i nic. Agencja jak istniała tak istnieje, nie restrukturyzuje się, nie zmienia i skutecznie blokuje lokalne inicjatywy.– I my mamy u siebie grunty we władaniu agencji i grunty zdegradowane, pogórnicze, których nikt nie chce. Mamy też bezrobocie, postępującą biedę i palącą konieczność aktywizowania gospodarki. Uważamy, że zwłaszcza gminy górnicze, które na skutek restrukturyzacji przemysłu węglowego straciły miejsca pracy i dochody do budżetu, powinny walczyć o priorytety w pozyskiwaniu gruntów należących do AWRSP – mówi przewodniczący RGiM w Czerwionce-Leszczynach Wiesław Janiszewski.Radny Bernard Strzoda, przewodniczący komisji ochrony środowiska, gospodarowania gruntami i leśnictwa, twierdzi, że wychodząc z tą inicjatywą, gminy górnicze powołują się na skutki restrukturyzacji górnictwa. To błąd:– Wśród naszych rolników jest wielki głód ziemi. Mamy na obszarze gminy ok. 1200 ha ziemi w rękach agencji – to były PGR w Bełku i Stanowicach. A są tam grunty o najlepszej bonifikacji, nadające się pod uprawy. Na początku lat 90., gdy wszystko się stawało czyjąś własnością, gdy przejmowano majątki popegeerowskie, zupełnie pominięto interes rolników.W Palowicach, gdzie B. Strzoda jest sołtysem, 10 rolników deklaruje chęć dokupienia ziemi, ok. 20-30 ha. Są to ludzie, którzy już gospodarują na ok. 10-20 ha, swoją przyszłość łączą z produkcją rolną i chcą zakładać rodzinne gospodarstwa rolne. Ze swoim obecnym potencjałem, jeśli chodzi sprzęt i maszyny rolnicze, spokojnie mogą myśleć o stworzeniu gospodarstw 30-50-hektarowych, spełniających normy unijne.Prace nowelizacyjne nad ustawą o zagospodarowaniu gruntów agencji powinny zatem iść także w kierunku zaspokojenia potrzeb rolników, jak zauważył palowicki sołtys.Wicepremier Jarosław Kalinowski, przebywający 24 stycznia na Śląsku, z niechęcią mówił o tej sprawie.– Właściwie jeszcze przed agencją wielki znak zapytania, nie wiadomo, co z nią będzie. Ja oczywiście przyjmuję te uwagi, ale nie należę do polityków, którzy obiecują coś, czego potem nie mogą spełnić. Jest to problem, który trzeba prostować, ale trzeba sprawdzić najpierw, co jest tu możliwe.

Komentarze

Dodaj komentarz