Związkowe manko


Pieniądze pobrano z banku w dwóch ratach; najpierw 28 czerwca 2001 roku 7 tys. zł, a 27 lipca 2001 – 20 tys. zł.– Okazało się, że ówczesny skarbnik nie ujawnił tych czeków w raportach kasowych. Z banku otrzymaliśmy ich kserokopie, które potwierdziły nasze przypuszczenia. Oba zrealizował ówczesny skarbnik związku. Na czeku na 7 tys. zł jest mój podpis, zaś na czeku na 20 tys. zł mojego ówczesnego zastępcy, Kazimierza Gembalczyka, który od ostatniego walnego zebrania (początek 2001) pełni funkcję skarbnika – wyjaśnia przewodniczący komisji zakładowej Solidarności Andrzej Karwot. Zwraca uwagę, że czek na 20 tys. zł został zrealizowany w piątek. – Są pewne zasady, w piątki nie pobieramy na ogół większych sum. To dzień, kiedy udzielamy naszym członkom tzw. chwilówek – doraźnych pożyczek w wysokości 100-200 zł – dodaje Karwot.W bilansie za 2001 rok, sporządzonym przez prywatne biuro rachunkowe, nierozliczona kwota 27 tys. zł figuruje jako „inne środki”. Na początku 2002 roku odbyło się walne zebranie członków związku. Na wniosek komisji rewizyjnej prezydium komisji zakładowej udzielono absolutorium. W nowo wybranym prezydium dotychczasowego skarbnika Andrzeja S. zastąpił Kazimierz Gembalczyk, który wcześniej pełnił funkcję zastępcy przewodniczącego komisji zakładowej.Manko w związkowej kasie ujrzało światło dzienne na początku stycznia, gdy trzeba było zbilansować miniony rok, a pokaźna kwota wciąż widniała jako nierozliczona.Z byłym skarbnikiem Andrzejem S. spotkali się członkowie komisji zakładowej i jej przewodniczący Andrzej Karwot. Andrzej S. powiedział, że pieniądze, których nie można się doliczyć, przekazał Kazimierzowi Gembalczykowi na pokrycie kosztów związanych z wyjazdami na wycieczki. Podkreślił, że nie ma tych pieniędzy i że nie jest w stanie ich zwrócić.– Z naszych ustaleń wynika, że osobą odpowiedzialną za brak tych pieniędzy jest jednak były skarbnik. Mam nadzieję, że była to chwila słabości i że znajdą się one w kasie związku. Składane przez niego wyjaśnienia – jakoby miał je przekazać Gembalczykowi – nie znajdują potwierdzenia w dokumentach. Z wycieczek jest się w stanie rozliczyć co do grosza. Na pewno jest w tym trochę mojej winy. W wynikłej z nadmiaru zaufania do skarbnika i komisji rewizyjnej. W górnictwie pilnych spraw, które trzeba załatwić, jest mnóstwo. Nie możemy przy tym jeszcze wzajemnie się kontrolować. Wierzę, że całą sprawę wyjaśni prokuratura – mówi przewodniczący „Solidarności” kopalni Jankowice Andrzej Karwot.23 stycznia komisja zakładowa po zapoznaniu się z wynikami kontroli przeprowadzonej przez komisję rewizyjną poparła wniosek jej przewodniczącego i zdecydowała o skierowaniu sprawy niedoboru w związkowej kasie do Prokuratury Rejonowej w Rybniku.Były skarbnik Andrzej S. nie jest zbyt rozmowny: – Ktoś mnie po prostu wykolegował. Wiele razy przekazywałem pieniądze różnym osobom bez potwierdzenia i zawsze wszystko się zgadzało. Nie będę mówił, kto jest winny, a kto nie. Mam nadzieję, że zrobi to prokuratura.14 lutego odbędzie się, zaplanowane początkowo na marzec, nadzwyczajne zebranie delegatów kopalnianej „Solidarności”. Już teraz mówi się, że może mieć ono charakter kadrowy.

Komentarze

Dodaj komentarz