Bez pracy, bez zasiłku, bez perspektyw


- Od lutego 2002 roku bezrobocie stopniowo zacznie spadać - z 18,1 proc. do 16-17 proc. w grudniu - cieszył się w styczniu minister gospodarki i pracy Jerzy Hausner.- Chyba mu odbiło - skwitował wypowiedź ministra 30-letni Adrian, knurowianin, magister, który od trzech lat bezskutecznie szuka pracy.PUP w Gliwicach zawiadamia, że liczba osób pozostających bez pracy na 31 stycznia 2003 roku w gminie Knurów wynosi 2451, z czego 1454 stanowią kobiety. Przerażająca jest również kolejna liczba - prawo do zasiłku ma tylko 248 bezrobotnych, w tym 120 kobiet. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że liczby te zamiast maleć, w szybkim tempie idą w górę.- Coraz więcej młodych ludzi pozostaje na utrzymaniu swoich rodziców bądź dziadków. Często ich emerytura jest jedynym źródłem dochodów w rodzinie. To dramaty pokoleniowe - mówi prezydent Adam Rams.Na co zatem może liczyć rzesza knurowian szukających pracy? Na cud chyba, bo jedno jest pewne - podobnie jak w wielu gminach górniczych, gdzie bezrobotni mnożą się niczym grzyby po deszczu, samorząd z takim problemem jak bezrobocie sam sobie nie poradzi.W najbliższym czasie miasto czeka bardzo gorący okres. Od 1 lutego funkcjonuje Kompania Węglowa, która przejmie kopalnie z pięciu spółek. W jej skład wejdą 23 kopalnie, a zatrudnienie znajdzie łącznie 85 182 pracowników.Każdy górnik zostanie poinformowany o zmianie pracodawcy listem. Oby tylko dla niektórych tym nowym pracodawcą nie okazał się któryś z okolicznych urzędów pracy. I tego właśnie obawia się wielu pracowników KWK Knurów, gdzie zaczęła krążyć plotka o tym, że na „czarnej liście” kopalń przeznaczonych do likwidacji Knurów zajmuje jedno z czołowych miejsc.- Nie dopuszczam myśli, że któraś z knurowskich kopalń zostanie zamknięta. Rozpoznanie górniczo-geologiczne potwierdza, iż występujące u nas zasoby węgla kamiennego gwarantują prowadzenie eksploatacji na kilkadziesiąt lat. Również rozpoczęte i prowadzone inwestycje w obydwu kopalniach nie dają podstaw do tego, by je zamykać. Rzeczą nie do przyjęcia byłoby to, że wkłada się ogromne środki w przedsięwzięcia niezbędne dla funkcjonowania kopalni i nagle ni stąd, ni zowąd zapada decyzja likwidacji - twierdzi prezydent Rams. Czy Śląsk naprawdę zasłużył na to, by stworzyć na jego terenie getto bezrobocia i biedy? Dzisiejsi decydenci zapominają, że ludzie, którzy tu ciężko pracują, kilkadziesiąt czy kilkanaście lat temu przyjechali tutaj z całej Polski, zachęcani perspektywami pracy i dobrobytu, bo taka była polityka ówczesnych rządów. Teraz nie bacząc na ludzkie dramaty, zawiesza się kłódki w śląskich zakładach i kopalniach, obcina się pieniądze służbie zdrowia. Cóż, punkt widzenia zawsze zależał od punktu siedzenia. Kogo w Warszawie może kogoś obchodzić jakiś Kowalski, na dodatek ze Śląska?

Komentarze

Dodaj komentarz