Adams grał ponad dwie godziny, fani byli wniebowzięci / Dominik Gajda
Adams grał ponad dwie godziny, fani byli wniebowzięci / Dominik Gajda

Bryan Adams zagrał w Rybniku 23 utwory. Zapowiedział, że na jego kolejny koncert nie będziemy czekać dziesięć lat.
Fani nie zdołali odśpiewać Bryanowi piosenki, nie zarzucili też Kanadyjczyka pluszakami, a nasz zespół Carrantuohill nie dostał Złotej Płyty. W dodatku stadion nie zapełnił się w stu procentach. I to są jedyne mankamenty koncertu Bryana Adamsa w Rybniku. Kanadyjczyk dał znakomite, ponad dwugodzinne show i zapowiedział, że do Polski znów wróci. I że na jego koncert tym razem nie będziemy musieli czekać aż dziesięciu lat!
To był magiczny wieczór już od pierwszych dźwięków „House arrest”, przeboju z jednego z najlepszych krążków artysty „Waking up the neighbours”. Potem było jeszcze lepiej, a temperatura koncertu nie spadła ani na chwilę. Po drugiej piosence Bryan przywitał się z nami nienagannym „Cześć”. Później okazało się, że zna jeszcze jedno polskie słowo: pamiętam. Wypowiedział je i zaraz potem zagrał „„Summer of '69”. Przy „When you're gone” swoim zwyczajem zaprosił na scenę dziewczynę z publiczności.
– Tylko niech się zgłaszają tylko te osoby, które znają tę piosenkę, żeby nie było wstydu – mówił artysta. Wyłowił Paulinę z Warszawy, pracownicę firmy budowlanej, która świetnie poradziła sobie z nim w duecie. Potem okazało się, że Paulina Plenkiewicz nie po raz pierwszy miała okazję być na scenie u boku Bryana Adamsa! - Kilka lat temu Bryan wybrał mnie na koncercie w Pradze! - mówiła szczęśliwa warszawianka. W podziękowaniu dostała od Bryana koszulki – dla siebie i dla swoich przyjaciół. Nastrojowo było przy piosence „(Everything I do) I do it for you”, megaprzeboju, który wykorzystano w filmie „Robin Hood: Książę Złodziei”. Zasadnicza część koncertu liczyła 18 utworów. Potem były bisy. Na finał usłyszeliśmy utwór „Straight from the heart”.
Przed Bryanem Adamsem zaśpiewała Kasia Kowalska, która tego dnia miała urodziny. Publiczność, dyrygowana przez Piotra Barona, dziennikarza radiowej Trójki (zapowiadającego koncert), odśpiewała jej „Sto lat”. Kasia Kowalska wyszła na scenę z półgodzinnym opóźnieniem. Z tego powodu nie udała się ceremonia wręczenia Złotej Płyty zespołowi Carrantuohill. Nasi muzycy mieli odebrać te krążki na scenie, zaraz po występie Kasi Kowalskiej.
- Nie chcemy tego komentować – mówili nasi artyści.
Organizator koncertu, Janusz Stefański z agencji Prestige MJM, poinformował, że sprzedał 15 tysięcy biletów. Zdaniem policji, na stadionie było około 12 tys. widzów. Nawet dwa tysiące osób mogły oglądać show poza bramami stadionu. Świetnym punktem obserwacyjnym był Park Wiśniowiec.
Do Rybnika przyjechali fani z całej Polski. Wielu bawiło się w mieście od niedzieli. Niektórzy zostali do wtorku. Dopisał oficjalny fan klub Bryana „Hearts on Fire”. Krakowianka Agnieszka Niemiec przywiozła koszulkę z napisem „Bryan... Back to us! With love Polish fans”. Zbierała na niej podpisy fanów Kanadyjczyka.

 

Czytaj też: Wiemy, jak zrobić wielkie imprezy!

Galeria

Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt
1

Komentarze

  • FANKA Brawo! 26 czerwca 2011 21:27Jeden z nielicznych artykułów w prasie,który nie minął się z prawdą!Brawo Panie Adrianie!

Dodaj komentarz