Lidia Michalska bardzo cieszy się z nagrody, zwłaszcza że napisanie sztuki gwarą było dla niej nie lada wyzwaniem / Iza Salamon
Lidia Michalska bardzo cieszy się z nagrody, zwłaszcza że napisanie sztuki gwarą było dla niej nie lada wyzwaniem / Iza Salamon
Nauczycielka zdobyła trzecie miejsce w konkursie literackim, który wymyślił dramaturg i reżyser Ingmar Villqist.
Lidia Michalska z Wodzisławia, nauczycielka języka polskiego w Gimnazjum im. Karola Miarki w Świerklanach, zdobyła trzecie miejsce w konkursie na jednoaktówkę po śląsku. To spore osiągnięcie, ponieważ nie jest tak prosto napisać sztukę w języku, który wielu ludziom kojarzy się głównie z wicami i śląskimi biesiadami. – Wolę, gdy śląskość kojarzy się z pracowitością, moralnością i zamiłowaniem do porządności, bo to słowo ważne dla Ślązaków. Natomiast w mediach śląski często obecny jest właśnie tylko w kabarecie i niezbyt mądrych żarcikach. Nie mogę pogodzić się z takim stereotypowym podejściem. Dlatego tak ważne wydaje mi się, aby Ślązacy solidnie nauczyli się języka literackiego i pokazali, że znajomość gwary wcale w tym nie przeszkadza – mówi nagrodzona polonistka.
Konkurs na jednoaktówkę wymyślił dramaturg i reżyser Ingmar Villqist. Chciał w ten sposób sprawdzić, czy język świetnie sprawdzający się w formach kabaretowych nadaje się także do napisania dramatu. Lidia Michalska napisała sztukę „Kościołowe dźwiyrze”. – Oj, nie było to łatwe, najpierw musiałam sobie przypomnieć, jak w ogóle wygląda jednoaktówka. Najwięcej trudności sprawiało mi jednak przełożenie gwary, którą znam, na polski alfabet, na pisownię – mówi Lidia Michalska. Wcześniej pisała teksty na konkursy m.in. dla dzieci. Temat sztuki, jak podkreśla, przyszedł niespodziewanie. Była na mszy w wodzisławskim kościele. Uklękła przy starych drzwiach i przez myśl przemknęła jej historia starego człowieka, który jest stolarzem, a u końca swoich dni chce odnowić drzwi kościoła.
– Tak naprawdę jego robota nie jest nikomu potrzebna, ale nikt nie ma serca mu tego powiedzieć – mówi nauczycielka. Nie wyklucza, że jeszcze nieraz napisze coś po śląsku. – Jestem zwolenniczką śląskiego, ale pod jednym warunkiem: żeby jednocześnie uczyć po polsku, żeby Ślązak mówił nie tylko po śląsku. Wydaje mi się, że bardzo ważne jest zerwanie ze stereotypem Ślązaka, który mówi tylko taką gwarą, jak dzieje się w kabarecie – dodaje pani Lidia. Od lat stara się uświadamiać swoim uczniom, że Śląsk nie może kojarzyć się wyłącznie z kapustą, roladą, kołoczem i kluskami. Mówi im o dramatach rodzin śląskich, dzielonych nie tylko przez powstania. Wyszukuje ciekawe historie po to, aby pokazać, że stereotypy są krzywdzące i fałszują rzeczywistość.
– Dlatego też bardzo cieszę się z tego konkursu na jednoaktówkę. Rzadko kiedy zdarza się takie wydarzenie kulturalne, w którym gwary nie używa się instrumentalnie, jako elementu dla rozbawienia publiczności. Rzadko kiedy Ślązacy mają okazję pokazać, że śląskość ma bardzo głębokie korzenie. Nie jest zjawiskiem jednowymiarowym i płaskim – dodaje pani Lidka.
1

Komentarze

  • Eterno Vagabundo Toż posłuchejcie. 09 października 2011 19:38 Jak nie bydzidcie czego wiedzieli, To możno wtedy bydziecie chcieli, Coby Wom pomog kiery z tom godkom. Jo Wom pomoga. Yny kaj Wos spotkom ?

Dodaj komentarz