20032909
20032909


Dwa lata temu w czeskich Pardubicah wywalczył tytuł mistrza Europy juniorów. Przed rokiem był jednym z faworytów młodzieżowego finału IMP w Lesznie. Niestety, już w pierwszym wyścigu razem z Miśkowiakiem z Piły, który popełnił błąd przy wejściu w pierwszy łuk, z impetem uderzyli w bandę. Nieprzytomny Romanek trafił do szpitala. Lekarze stwierdzili silne stłuczenie mózgu. Dopiero po kilku dniach przypomniał sobie, że jest żużlowcem. - Byłem przy nim praktycznie na okrągło. Trener Jan Grabowski opuścił stadion w Lesznie jeszcze w czasie zawodów i przyjechał do szpitala. Potem jeździliśmy do szpitala razem. Gdy dzwoniłem do domu, mówiłem żonie, że jest dobrze, bo tak mówili lekarze - wspomina tamte ciężkie chwile ojciec Łukasza Adam Romanek. W tym sezonie bywało różnie, Łukaszowi brakowało jednak dawnego blasku. Kilka dni przed finałem, w meczu ligowym w Rzeszowie w dwóch startach nie zdobył nawet jednego punktu.To był finał, jaki tylko można sobie wymarzyć. Juniorzy walczyli ostro, zdecydowanie, ale co najważniejsze - uczciwie do samego końca. Faworytów było kilku: najczęściej wymieniano drugiego rybniczanina, niezwykle walecznego Rafała Szombierskiego, i 19-letniego wychowanka Unii Leszno Krzysztofa Kasprzaka. Syn znakomitego przed laty żużlowca jeździł jak dotąd w Rybniku zawsze bardzo skutecznie. Tu zdobył w ubiegłym roku Srebrny Kask i srebrny medal mistrzostw Europy, a w tym Złotą Lampkę Górniczą, wygrywając silnie obsadzony turniej juniorów. Do tych z największym apetytem na tytuł zaliczano też Kurmańskiego z ZKŻ Zielona i nieobliczalnego Janusza Kołodzieja z Unii Tarnów.Pierwszą serię startów rozpoczęto przy padającym deszczu. Już w pierwszym biegu doszło do pojedynku Szombierskiego z Kasprzkaiem. Rybniczanin pokonał Kasprzaka, ale przed nimi linię mety minęli Miśkowiak i Marcin Jaguś. Kolejne trzy wyścigi wygrali Kołodziej, Hampel i Czerwiński, który minął linię mety przed Romankiem. Po drugiej serii startów komplet punktów miał już na swoim koncie tylko Kołodziej, który szczęśliwie wygrał wyścig, gdy prowadzącemu Miśkowiakowi z Polonii Piła zdefektował motocykl. Rybniczanie wygrali swoje biegi, cenne trzy punkty zdobył Romanek, pokonując w szóstym biegu Hampela i Kasprzaka. Wyścigu tego nie ukończył jeden z faworytów Rafał Kurmański, który, skarżąc się na nerwobóle, wycofał się z turnieju. Runda trzecia okazała się krytyczna dla Rafała Szombierskiego, który w wyścigu 12. minął linię mety za plecami Miedzińskiego i Czerwińskiego. Rybniczanin wyraźnie spóźnił start, potem próbował jeszcze oszukać rywali, jadąc blisko krawężnika, ale nie na wiele się to zdało.W biegu 13. otwierający przedostatnią serię startów Romanek (6 pkt) zmierzył się z dobrze jeżdżącym Adrianem Miedzińskim (8 pkt). Startującego z pierwszego toru torunianina debiutującego w młodzieżowym finale zamknął przy wejściu w łuk gdańszczanin Marek Cieślewicz, którego zdołał jeszcze wyprzedzić ścinający z trzeciego pola do krawężnika Romanek. Miedziński pięknym atakiem od wewnętrznej wyprzedził Cieślewicza, ale Romanek był już poza jego zasięgiem. Przed ostatnią serią startów to jednak Miedziński był liderem, miał na swoim koncie 10 punktów; Kołodziej, Czerwiński i Romanek po 9, zaś Hampel 8. Najpierw swój bieg wygrał Hampel, potem na starcie stanęli Kasprzak (7 pkt) i Miedziński (10), który, wygrywając wyścig, mógł sobie zapewnić tytuł. Kasprzak, choć praktycznie nie miał już szans nawet na podium, wystrzelił jednak spod taśmy i pewnie zwyciężył. - Dwa dni temu w czasie półfinału Brązowego Kasku w Opolu podbiło mi na koleinie koło. Nie zdążyłem skontrować motocykla i zahaczyłem kierownicą o bandę. Gdy koziołkowałem, kierownica uderzyła mnie w pachwinę i byłem dziś jeszcze trochę obolały. Dodatkowym utrudnieniem był padający na początku finału deszcz. W pierwszym swoim biegu przejechałem dobre dwa okrążenia, praktycznie nic nie widząc. Gdyby był suchy tor, na pewno byłbym na podium - mówił po meczu Krzysztof Kasprzak.19. bieg pewnie wygrał Czerwiński, który podobnie jak Miedziński miał na swym koncie 12 punktów. By ścigać się z tą dwójką w dodatkowym biegu o tytuł mistrza Polski, Łukasz Romanek musiał wygrać ostatni, 20. wyścig. Ale apetyt na zwycięstwo miał jeszcze jeden pretendent do tytułu, Janusz Kołodziej. Na starcie pojawił się też Rafał Szombierski, który w przypadku wygranej mógłby walczyć w dodatkowym biegu o brązowy medal. I tym razem wręcz atomowym startem popisał się Romanek. Ścigał go zawzięcie utalentowany junior Unii Tarnów. Rybniczanin uciekał, jadąc blisko bandy. Dwukrotnie na wyjściu z łuku przednie koło jego motocykla odrywało się od toru, zmuszając go do odjęcia gazu. Zwalniał, a rywal zbliżał się na niebezpieczną odległość. Skończyło się szczęśliwie i o tym, kto zdobędzie złoty medal, miał zdecydować dodatkowy wyścig w składzie: Romanek, Miedziński, Czerwiński.Ten dodatkowy wyścig pięciotysięczna publiczność oglądała na stojąco. Romanek wylosował dobre pierwsze pole startowe i po kolejnym błyskawicznym starcie objął prowadzenie, ale do zwycięstwa było jeszcze daleko. Uparcie ścigał go Zbigniew Czerwiński, który jeszcze niespełna rok temu wspólnie z Łukaszem i innymi juniorami RKM-u zdobył w Bydgoszczy złoty medal młodzieżowej drużynówki. Łukasz znów prowadził motocykl bardzo szeroko. Na drugim łuku jeszcze szerzej zaatakował Czerwiński. Jechał blisko Romanka, ale jednak nieco z tyłu. Nagle upadł na tor. Gdy dowiedział się, że to jego wykluczył sędzia, podszedł w okolice pół startowych i przez znajdujący się tam telefon rozmawiał z arbitrem, który swej decyzji oczywiście już nie zmienił. Ambitny, było nie było wychowanek rybnickiego klubu był rozżalony. - Nie jestem zadowolony z decyzji sędziego. Miałem dwa wyjścia: albo położyć się i zamortyzować siłę upadku, albo rozbić kilka metrów bandy, narazić klub na straty i zakończyć sportową karierę - mówił już po dekoracji zwycięzców Zbigniew Czerwiński, który sugerował, że Romanek odpierając jego atak, nie zostawił mu miejsca pod bandą. Arbiter Ryszard Głód z Bydgoszczy wątpliwości jednak nie miał: - Czerwiński wszedł w ten wiraż niepotrzebnie za Romanka, który wyraźnie prowadząc, jechał bardzo szeroko. W pewnym momencie zbliżyli się do bandy. Być może Czerwiński się wystraszył, ale bardziej prawdopodobne, że wpadł w tą warstwę odsypanej nawierzchni, nie opanował motocykla i „usiadł”. Jest mi przykro, ale moja decyzja nie mogła być inna - wyjaśnia bydgoski arbiter.Do powtórzonego, decydującego wyścigu wystartowali już tylko Romanek i Miedziński. Po bardzo podobnym starcie Romanek objął prowadzenie, którego już nie oddał. Chwilę później cały stadion skandował jego imię, a on sam odbierał pierwsze gratulacje.- Dobrze, że Łukasz wygrał ten finał, bo należało mu się to za ubiegły rok i ten koszmarny upadek. Ten sezon ma niezbyt udany, więc wygrana na pewno podniesie go na duchu. Naprawdę się cieszę - mówił tuż po zakończeniu finału Zenon Kasprzak.Gdy Łukasz wrócił do domu, mama i starsza siostra Magda czekały już na niego z szampanem.Specjalnie na finał, dzięki pomocy sponsorów, wypożyczył silnik jawy od znanego mechanika Ottona Weissa. - Nie miałem możliwości nawet na nim potrenować. Spróbowałem tylko start, ale wiedziałem, że wszystko będzie dobrze. W przygotowaniach do finału bardzo pomógł mi Andrzej Banasiewicz z firmy Wroban. Bez jego pomocy tego tytułu na pewno bym nie zdobył. Dziękuję za doping kibicom i... Rafałowi Szombierskiemu. Ludzie mówią, że się boję. To nieprawda! Nie mogę natomiast w tym sezonie dopasować sobie sprzętu. Tym razem wszystko było w najlepszym porządku. Zbyszek Czerwiński ma do mnie pretensje, ale ja mu nic nie zrobiłem, nawet nie czułem, że jedzie tuż za mną - mówił szczęśliwy mistrz polski juniorów Łukasz Romanek.Jedynym rybinczaniem, któremu wcześniej udała się ta sztuka, był mieszkający od kilku lat w Niemczech Jerzy Wilim, który wygrał młodzieżowy finał w 1971 roku w Toruniu.Pierwszym trenerem Łukasza Romanka był były zawodnik ROW-u i RKM-u Mirosław Korbel. Po ośmiu treningach szkółkę przejął obecny trener RKM-u Jan Grabowski.Wyniki: 1. Ł. Romanek (RKM) 12+3 (2,3,1,3,3); 2.A. Miedziński (Apator) 12+2 (2,3,3,2,2); 3. Z. Czerwiński (Włókniarz) 12+W (3,2,2,2,3); 4. J. Hampel (Atlas) 11 (3,2,0,3,3); 5. J. Kołodziej (Unia T.) 11 (3,3,1,2,2); 6. K. Kasprzak (Unia L.) 10 (0,1,3,3,3); 7. R. Szombierski (RKM) 9 (1,3,1,3,1); 8. A. Pietraszko (Włókniarz) 8 (1,2,2,1,2); 9. R. Miśkowiak (Polonia P.) 7 (3,d,3,W,1); 10. M. Jaguś (Apator) 7 (2,2,3,U/W,-).

Komentarze

Dodaj komentarz