Redaktor wczesnej gazety I. Knapczyk (siedzi po lewej) wraz z rybnickimi hallerczykami, bo był żołnierzem Błękitnej Armii / Archiwum
Redaktor wczesnej gazety I. Knapczyk (siedzi po lewej) wraz z rybnickimi hallerczykami, bo był żołnierzem Błękitnej Armii / Archiwum

Styczeń. Początek miesiąca zadziwia mnóstwem życzeń noworocznych. Składają je wszyscy – od restauratora Hugona Cichego z Paruszowic poczynając, na Maksie Sodomannie oraz jego Fabryce Likierów i Składzie Piwa Tychowskiego na Młyńskiej czy rzeźnictwo Aleksego Machulca na św. Jana kończąc. Rybnik szykował się do wyborów do Sejmu i Senatu. Sporządzano listy wyborcze i podzielono miasto na 13 obwodów. Organizował się także w Rybniku podokręg lekkoatletyczny. Z ogłoszeń: „Sanki powozowe wykwintne, mało używane zaraz okazyjnie do sprzedania. Rybnik, Kozie Góry 7” Kolejne samobójstwo. W Rybniku niemało samobójstw.
Wybory i rocznice
Luty i nowa fala drożyzny w Polsce, zaś młodzież wielkomiejska (zwłaszcza zagranicą) jest coraz bardziej zepsuta. Ale to daleko, natomiast w Świerklańcu sala dosłownie pęka w szwach, takie jest poparcie rybniczan dla Bloku Ludowego i Wojciecha Korfantego. Przybyło też ok. 10 niezrzeszonych, będących zresztą „pod wpływem”, ale widząc zdecydowanie korfanciarzy zrezygnowało z pierwotnych zamiarów i ograniczyło się do gwizdów (nawet ów wpływ nie wpłynął na ich odwagę). Zebranie zakończono okrzykami na cześć Najjaśniejszej Rzeczpospolitej i Wojciecha Korfantego. Michał Kwiatkowski przewodniczył w Hotelu Polskim zebraniu Związku Obrony Kresów Zachodnich (ZOKZ).
Zebranie zwolenników sanacji w Świerklańcu było przerywane okrzykami na cześć Korfantego i Bloku Ludowego. Ksiądz Londzin nie był zachwycony. Powiat rybnicki liczy już ponad 200 tys. mieszkańców. Marzec. 25-lecie swej pracy wydawniczej obchodzi w Rybniku edytor „Sztandaru Polskiego i Gazety Rybnickiej” Michał Kwiatkowski. Zaczynał 1 marca 1903 roku w „Gazecie Gdańskiej”. Kiedy po latach (w 1919 roku) na wezwanie Korfantego znalazł się w Gliwicach, by wydawać „Sztandar Polski” i walczyć o polski Śląsk, bardzo mu pomógł tamtejszy dyrektor Banku Ludowego Feliks Orlicki. Dr Styczyński kilkakrotnie ostrzegał Kwiatkowskiego przed planowanymi na niego zamachami, a sam padł ofiarą zamachu.
Uzdrowiciel z drągiem
Bezpartyjny dotąd Maksymilian Basista angażuje się wyraźnie po stronie zwolenników sanacji i z kolejnego ich zebrania energicznie wygania „bojówkę Prusową”. A stało się to dlatego, że gdy tylko ksiądz Londzin wymieniał nazwisko Korfantego, od razu rozlegały się głośne okrzyki „Niech żyje!” Pan P. wzywał nawet z tego powodu policję. Zebranie zwołano w dniu, kiedy do miasta zjechały tysiące ludzi, a tu takie ekscesy. I to w pobliżu miejsca, gdzie z okazji poświęcenia nowego ołtarza w starym kościele przebywał sam wojewoda Grażyński. Sanacja zwołała też swe zebranie na dopiero co przyłączonym Paruszowcu. Tu przewodniczył pochodzący z Kongresówki – jak napisano – kierownik szkoły Korgul.
Tradycyjny przywódca rybnickiej chadecji Prus wywiesił nad swą posesją na Sobieskiego 30 biały banner, manifestując poparcie dla Bloku Ludowego. Kilkakrotnie przejeżdżały ciężarówki o numerach rejestracyjnych Śl.1236 i Śl. 3361 pana P. i wynajęty „uzdrowiciel” (okazał się nim zresztą kilkakrotnie karany złodziej spod Rybnika F.U.) drągiem go zrywał. Na prośby i wezwania pana Prusa policja nie reagowała, gdy udał się na rynkowy komisariat, gdzie obecni byli przodownik Jokel i posterunkowy Wirtke. Radny Prus powołał się na paragraf 859 kodeksu cywilnego, który mówił, że własnej posesji można bronić nawet siłą. Pan Prus przypomniał czasy przedplebiscytowe, kiedy takie zajścia były normalne, ale wtedy Polacy mieli obrońców przynajmniej we Francuzach.
Polska głupota
Przewodniczący Prus zwrócił się także do prokuratora o obronę. Dopiero więc kiedy syn jego – jakby antycypując „W samo południe” – wyszedł z rewolwerem i strzelił w powietrze, gdy wóz nadjeżdżał, drągal (tym razem ob. D.) stojący na pace odstąpił od kolejnego zerwania sztandaru. Ob. D., jak dowiedziono podczas wyborów komunalnych, roznosił kartki niemieckie, bo Niemcy lepiej mu płacili. Prócz w/w sanator P. wynajął do tej roboty powszechnie znanego w mieście pijaka i awanturnika niejakiego S. Wyniki wyborów w okręgu Rybnik – Pszczyna – Bielsko – Cieszyn były różne, a w powiecie rybnickim przedstawiały się następująco. Lista nr 1, czyli sanacja – 31188 głosów, lista 38, czyli Śląski Blok Katolicki – 26229, lista nr 18, czyli Niemcy – 22694, a PPS – 6767 głosów.
Chadecy czy ogólniej ujmując, korfanciarze, zarzucali potem spory sukces niemiecki bezpardonowym atakom sanacji na nich, czyli polskiej głupocie. Kwiecień. We Francji zgilotynowano dwóch polskich przestępców (Zińczuk i Pachowski). Włamanie do mieszkania pani Marii Pientakiewicz przy ulicy Gliwickiej 3. Z początkiem miesiąca zakończono rok szkolny w szkole rolniczej. Na rynku wydawniczym pojawia się książka „Nad Wisłą i Wkrą” pióra generała Sikorskiego o batalii 1920 roku, kiedy zwyciężył „zgodny wysiłek narodu całego”. Książkę wydało lwowskie Ossolineum. W tym czasie generał Sikorski został zdymisjonowany ze stanowiska dowódcy Korpusu Lwowskiego.
Historyczne posunięcie
Sikorski ujemnie ocenił spóźnione próby naczelnego dowództwa powstrzymania pochodu Tuchaczewskiego na Niemnie i Bugu. Dopiero decyzja naczelnego wodza o przegrupowaniu sił i przyjęciu otwartej bitwy zmieniła bieg wydarzeń. Posunięcie marszałka Piłsudskiego miało historyczne znaczenie. Ponadto dowiadujemy się, że Bractwo Kurkowe liczy już 67 członków, a pan Kaczmarek ofiarował mu dwie morgi ziemi na nową strzelnicę. KS Rybnik 20 wygrywa z KS Bogucice 20 4:1 (0:1). Maj/Czerwiec. Oczywiście prócz tradycyjnych uroczystości z okazji 3 Maja wielki festyn ludowy nad Rudą. A także biwak powstańczy. Ksiądz proboszcz Reginek wyjeżdża na Kongres Eucharystyczny do Sydney.
W czerwcu chór Seraf zaczyna uroczyste obchody 15-lecia swojego istnienia. Natomiast w szkole rolniczej odbywa się wernisaż wystawy prac utalentowanego malarza ze Lwowa Snekomnaty-Stępowskiego. W prasie właściciele spedycji Młynarski i Grauer tłumaczą się, że wcale nie są czeskimi Żydami rozpasanymi na polskiej ziemi, lecz pracownika (byłego powstańca) zwolnili dlatego, że po pijanemu rzucił się na Grauera i ciężko go pobił. W Rybniku rozwija się bardzo pozytywny rodzaj snobizmu. Zaczyna bowiem rozkwitać sport tenisowy, który w latach 30. ubiegłego wieku stał się niezwykle popularny w całym mieście.
Czas kortów
Przy kilku prywatnych posesjach powstały nawet korty, np. u Kopców na Raciborskiej. Póki co organizuje się Rybnicki Klub Tenisowy, a pierwsze zebranie ma miejsce w Hotelu Polskim. Pierwszy kort powstaje w ogrodzie strzeleckim, a zgłoszenia do klubu przyjmuje St. Podgórski – Huta Silesia na Paruszowcu. W Fabryce Kwasu Węglowego okropnemu wypadkowi ulega młoda sprzątaczka. W Zakładzie dla Nerwowo Chorych na Gliwickiej odsłonięta zostaje tablica upamiętniająca kapitana Larysza. Odsłonięcia dokonał burmistrz Radzionkowa pan Gajdas. Wysłuchano przemówień doktora Rostka i doktora Wiendlochy. Obecny był także wicewojewoda Saloni.

1

Komentarze

  • bbb tamte czasy 18 marca 2012 23:49moja babcia powtarzała hasło z tamtego czasu: kryjóm lejóm hajmat-strojeróm

Dodaj komentarz