Zdjęcie z kroniki szkoły muzycznej z popisu uczniw w 1934 roku. W środku młodzi jeszcze, a już łysiejący bracia Szafrankowie. Może ktryś z Czytelnikom rozpozna pozostałe postaci? / Archiwum
Zdjęcie z kroniki szkoły muzycznej z popisu uczniw w 1934 roku. W środku młodzi jeszcze, a już łysiejący bracia Szafrankowie. Może ktryś z Czytelnikom rozpozna pozostałe postaci? / Archiwum

Na maj 1934 roku zapowiedziano wielki koncert symfoniczny w sali kina Apollo. Gazeta rybnicka informowała o nim już w styczniu, przypominając przy okazji serdeczne więzy łączące Ryszarda Wagnera z Polakami i Polską, bo w programie była m.in. „Polonia” autorstwa tego wielkiego kompozytora. Piszemy o tym teraz, bo owe kontakty zawiązały się po upadku Powstania Listopadowego, gdy przez Niemcy przechodziła fala pierwszej wielkiej emigracji. Polacy byli tam (może prócz Prus) bardzo gościnnie przyjmowani. Wagner i prezydent komitetu pomocy polskim emigrantom byli zresztą jedynymi zaproszonymi na obchody Święta 3 Maja. – Później już zakląłem ten piękny sen wiosennej nocy w tony mej muzyki i stąd powstała moja uwertura „Polonia” – powiedział potem Wagner.
Pisząc o koncercie, gazeta przypomniała, że rybnicka orkiestra symfoniczna powstała przy wsparciu burmistrza Webera, dyrektora szpitala Wiendlochy, doktora Białego, radcy Janoty i inspektora szkolnego Raka. W repertuarze są fragmenty słynnego baletu „Coppelia” Berlioza, symfonia h-moll Schuberta oraz potężny utwór Ryszarda Wagnera poświęcony narodowi polskiemu, czyli uwertura „Polonia”, skomponowana wyłącznie na motywach narodowych pieśni polskich jak „Mazurek 3 Maja”, „Idzie żołnierz borem lasem” czy „Jeszcze Polska nie zginęła”. Przy pulpicie kapelmistrzowskim Antoni Szafranek. „Chór Seraf mający już dziś w życiu muzycznym na Śląsku ustaloną markę odśpiewa pod batutą pana Kuny trzy żywe pieśni Moniuszki, Zielińskiego i Chlondowskiego”.
Kwartet smyczkowy w składzie: panowie Szafranek i Bula (skrzypce), Kruppa (altówka) i Wieczorek (wiolonczela) „z jednym z najpiękniejszych kwartetów Dworzaka: kwartetem F-dur, op. 96”. Wreszcie cudowne dziecko, pięcioletnia Lidka Grychtołówna „małemi swemi rączkami wyczaruje z dużego fortepianu mazurki Szopena, poloneza Ogińskiego i inne utwory”. Dochód z tego z rozmachem zaaranżowanego koncertu (wielu ludzi słuchało go, stojąc na zewnątrz, na Pocztowej) przeznaczono na ubogie dzieci przystępujące do pierwszej komunii świętej. A obok wielkiego życia muzycznego było mniejsze, lecz nie mniej ważne. Należały di nich występy uczniów rybnickiej szkoły muzycznej w gimnazjum przy ulicy Kościuszki, które stały się tradycją.
Pośród dzieci: Budny, Halorówna, Biegieszowa, Depta, Górnik. Wśród młodych: Święty, Skutnik, Karwot, Kopcówna, Scholcówna, Chmielówna oraz niezwykle utalentowana Klossekówna. Jak pisano, nawet przy złej pogodzie publiczność przybywała tłumnie. Po lutowym występie był wrześniowy. Prasa z satysfakcją, dumą i radością odnotowała, że od lutowego występu najmłodsi adepci sztuki muzycznej poczynili niebywałe postępy. Dodawano, że doskonale sprawdziły się nowatorskie metody Szafranków. 8 marca braci Szafranków entuzjastycznie przyjęto w Hotelu Polskim. Bilety w przedsprzedaży w trafice Tatarczyków rozeszły się jak ciepłe bułeczki. Antoni zaprezentował m.in. „Chaconnę” Bacha, a Karol sonatę fortepianową Mozarta.

Komentarze

Dodaj komentarz