Rybniczanie (na zdjęciu harcerze na obozie w Zaleszczykach) od małego jeździli po Polsce, a do nas przyjeżdżali gorole, często już na stałe / Archiwum
Rybniczanie (na zdjęciu harcerze na obozie w Zaleszczykach) od małego jeździli po Polsce, a do nas przyjeżdżali gorole, często już na stałe / Archiwum

Bardzo interesujący i godny przekazania wydał mi się krótki, ale bardzo bogaty tekst autorstwa osoby, która w przedwojennej „Gazecie Rybnickiej” ukryła się za pseudonimem Jotega. Sądząc z tekstu, nie była Ślązakiem. Być może była profesorem średniej szkoły, bo ci także pisywali dla gazety. Ukazują się znane określenia w nowym świetle lub mające przed wojną inne lub całkiem inne znaczenie. A jedno wydaje się absurdalnie nieadekwatne. Większość typowa dla naszego regionu – obrazowa i z poczuciem humoru. W każdym razie sprawa godna uwagi.

Pieron i pieron
Może nawet profesor Jan Miodek zainteresowałby się niektórymi określeniami, których używano na Śląsku. „Górny Śląsk posiada obfity zbiór wyzwisk, popularnych zwłaszcza wśród sfer robotniczych, niektóre jednak wyzwiska przeszły do gwary ogólnej tak dalece, że nowi przybysze na Śląsk nawet ze sfer inteligencji wkrótce przyswajają sobie niektóre oryginalniejsze...”. Tak właśnie zaczyna autor artykułu, informując, iż przewędrował Rybnickie, aby zebrać jak najwięcej określeń oraz wyjaśnień dla ich etymologii i znaczenia.
Stwierdził, że najpopularniejszym określeniem jest pieron. Ale tu istotne jest, iż nabiera ono barw ciepłych lub zimnych, zależnie od kontekstu, sytuacji i intonacji. „Kajż idziesz, pieronie?” to nie to samo, co „Ty pieronie jeden!”. Ciekawe jest pochodzenie słowa haszory. To określenie robotników kopalnianych, ale geneza bierze się od kobiet grzebiących w popiele fabrycznym na hałdach (popiół to po niemiecku Asche). Chachar to bezrobotny, dawniej leń stroniący od pracy. Haderlok lub szlapilkorc to każdy obdartus. Dawniej tak określano druciarzy wędrownych z Galicji, którzy w łachmanach krążyli po Śląsku.

Podciep i babrok
Gorol, określenie tak samo często słyszane jak pieron, ma znaczenie pogardliwe. Onegdaj zwano tak łazików z Galicji sprzedających drobne wyroby z drzewa. Autor zaraz dodaje, że dziś to każdy z innej dzielnicy Polski. Niepotak ma swoje źródło w czeskim, a znaczy tyle samo, co nicpoń. Bankart to niegrzeczne dziecię. Jancychryst to człowiek o diabelskim charakterze. Podciepek to niesamowite pod względem wyglądu dziecko. Szmondrak lub babrok to brudas. Natomiast epitet szwandrok usłyszy każdy, kto mówi szybko i niewyraźnie.

Boczok i mamlas
Kleta plecie głupstwa. Słowo wywodzi się od wyplatania klatek lub opłotków z chrustu i gliny, co jest po prostu bardzo lichą budową. Krawak to miano ludzi mieszających w rozmowie dwa języki. Lelucha to długa i niezgrabna figura. Kuba to mała figurka. Baszka to korpulentna pani, bassok to grubas (dziś pewnie basiok), klipa – nieokrzesaniec, głupiec, niezgrabiasz. Obdach to bezdomny, lecz gdy jest niebezpieczny, zwie się go bux. Demokrata to (uwaga!) bezbożnik i niedowiarek. Czasem używa się na takiego określenia spartakus. I to dziś wydaje się dziwne.

Tromba i beksa
Czapa, tuleja, tromba, mamlas to głupcy i naiwni. Beskurcja to diabeł lub bestia. Bubok i wandrus to słówka do straszenia dzieci (coś jak nie śląski babok). Boczon to dziecko skłonne do płaczu. Autor podaje zamiennik bekas, czyli dziś po prostu beksa. Łaps to człowiek nieelegancki wobec pań. Kocynder to według wiedzy przedwojennego autora określenie najpopularniejsze obok pierona i gorola, tyle że nikt nie wie, co oznacza. Ot, tak, kiedy już brakuje innego określenia, to cię kocyndrem przezwą i tyle – kończy autor.

3

Komentarze

  • anonim wyzywali 08 stycznia 2013 19:21somsiad somsiada przezywol chacharym ,moj opa tych czerwonych padol to som chachary,demokrata to bylo szpetne przezywani ,nikiyry stary do dzis przezywo demokraty
  • francek pieron i gorol 05 stycznia 2013 15:34zorzanka juz trocha skorygowala w tym historycznym artykule ,ale jedno chca dopisac ze goroli ani chadziajow wtedy w rybnickim nie bylo i takich slow sie nie uzywalo
  • Żorzanka Dawne wyzwiska 05 stycznia 2013 13:06Wyzwiska brały się często od ludzi pracujących w pogardzanych profesjach: Haderlok inaczej szmaciorz ( skupywał szmaty, czasem złom), szlapiczkorz ( skupywał po wsiach kości, rogi,kopyta ubitych zwierząt, przerabiane później na klej kostny) oraz szmyrus ( wędrowny dostarczyciel smaru do kół w furmankach, dostarczyciel dziegciu i smoły drzewnej) Wandrus to włoczęga: elwer - kiedyś bezrobotny włoczęga, lump: niyrobisz, śmierdzi robótka, agynt zielonego mydła, leber - to przezwiska na nierobów, niektóre z nich były używane także na wędrownych handlarzy, aptykorz, szpyndlikorz - tak nazywano sprzedawców skrupulatnie trzymających się wagi, u nich na "przidawek" (na lepszo) nie można było liczyć. Gruba kobieta to Baśka( pieszczotliwie) albo Remonda, Gruby mężczyzna to basok, bachrocz, bachraty, wysoki zaś to dylong, drabina albo z niemiecka: hochsztabina.

Dodaj komentarz