20034410
20034410


Dwukrotnie też arbiter nie odgwizdał “jedenastki” w sytuacjach, w których w polu karnym przewracali się Frankowski i Żurawski. Jeśli sędzia nie dopatrzył się faulu na krakowskich napastnikach, powinien ich ukarać żółtymi kartkami za próbę wymuszenia rzutu karnego - w obu przypadkach wychodzili oni na czyste pozycje strzeleckie. Krakowscy dziennikarze nie mieli wątpliwości, że nie bez znaczenia dla tych decyzji pozostawał fakt, iż sędzia główny spotkania przyjechał do Wodzisławia z Warszawy.W 75. minucie, ku zaskoczeniu zarówno piłkarzy obu drużyn jak i widzów, arbiter wskazał na jedenasty metr, dopatrując się przewinienia w polu karnym wodzisławskiego obrońcy na Paszulewiczu. Była to trzecia bardzo kontrowersyjna decyzja. Nie przypadkiem na pomeczowej konferencji prasowej poruszony trener Henryk Kasperczak pytał o notę, jaką sędzia otrzymał od obserwatora meczu z ramienia PZPN.Wielka szkoda, że piątkowy pojedynek miał takiego nieoczekiwanego bohatera. Piłkarze bowiem stworzyli na boisku wielkie sportowe widowisko. Trener Ryszard Wieczorek obawiał się przeciwnika, który przed tygodniem zdemolował Dospel, wygrywając piąte spotkanie z rzędu. Okazało się jednak, że nie tylko Wisła jest na fali. Pierwsza połowa była koncertowym popisem piłkarzy Odry. Piekutowski sam pewnie nie wie, jakim cudem udało mu się wybronić strzał Marcina Nowackiego na 4:0. Choć trzeba przyznać, że najsprawiedliwszym rezultatem po pierwszej połowie byłoby 4:1.Kilkadziesiąt sekund po rozpoczęciu meczu Gorawski znakomicie dośrodkował z prawej strony na głowę Żurawskiego, ale piłka przeszła po strzale kilka centymetrów nad poprzeczką. Ta akcja musiała zrobić na wszystkich wrażenie. Cóż z tego, skoro szybko okazało się, że i gospodarze potrafią równie efektownie atakować, a do tego celniej strzelać. W 7. min. z podania Roberta Górskiego skorzystał Marcin Radzewicz, ale Piekutowski złapał piłkę. Sześć miut później był już jednak bezradny. R. Górski zagrał tym razem prostopadle do Nosala. Ten ostatni przymierzył w lewy róg i zdobył prowadzenie. Po kolejnych 13 minutach piłka uderzona z rzutu wolnego przez Nowackiego spadła na głowę zdobywcy gola, który przedłużył jej lot na drugi słupek. Tam bez problemów umieścił ją w siatce Radim Sablik. Siedm minut przed przerwą idealnym podaniem popisał się Nowacki. Marek Sokołowski wyprzedził Dubickiego, ograł go i uderzył lewą nogą z około 16. metrów w długi róg. Piłka przeleciała nad usiłującym skrócić kąt Piekutowskim. Bardzo bliski zdobycia czwartego gola dla swojego zespołu w 43. min. był Nowacki. Jego zwód “związał nogi” dwóm znajdującym się przed nim obrońcom i wymusił błąd bramkarza. Jednak mało precyzyjne uderzenie udało się Piekutowskiemu wybić niemal wbrew prawom fizyki – rzucił się w kierunku lewego słupka, tymczasem piłka zmierzała bliżej środka bramki. W chwilę później po kolejnym świetnym zagraniu R. Górskiego z około jedenastu metrów strzelał Radzewicz, ale chybił o kilka centymetrów.Po zmianie stron do szturmu ruszyli wiślacy. W 54. min. Marcin Bęben wybił na środek boiska piłkę podaną przez kolegę z drużyny. Przejął ją Szymkowiak, podał do Frankowskiego, a ten idealnie obsłużył Piotra Brożka, który precyzyjnym strzałem zza linii pola karnego umieścił piłkę w siatce tuż przy słupku bramki. W 75. min. Madej w zamieszaniu podbramkowym przewrócił się razem z Paszulewiczem. Gwizdek sędziego zdezorientował graczy jedego i drugiego zespołu. Przed dłuższą chwilę nie wiedzieli, jaki był powód przerwania gry i jaką decyzję podjął sędzia. Okazało się, że Madej mocniej ciągnął Paszulewicza niż Paszulewicz Madeja. Wykonawcą rzutu karnego i autorem drugiej bramki dla Wisły był Żurawski. Do końca spotkania pozostał kwadrans, a piłkarzom Odry zaczynało brakować sił. Oddali inicjatywę w środku pola, zostawiali przeciwnikom więcej swobody, z każdą minutą byli mniej dokładni. Jednak krakowianom kwadrans zdecydowanej przewagi nie wystarczył do zdobycia jeszcze jednej bramki.Odra wygrała w pełni zasłużenie, a to, co zaprezentowała w pierwszej połowie, było prawdziwym popisem gry w piłkę nożną. Znakomicie przygotowani taktycznie w pełni zneutralizowali poczynania gwiazd naszej ligi i reprezenacji. Wprzedzali ich, nie pozwalali przyjąć piłki, odwrócić się w kierunku pola karnego; dominowali w drugiej linii, wyprowadzając błyskotliwe, szybkie ataki. Podopieczni trenera Wieczorka zagrali tak dobrze jak w poprzednim sezonie w meczach z Legią i Wisłą. Po zwycięskim meczu z Górnikiem Łęczna trener gości zauważył, że wodzisławianie kiedyś musieli się przebudzić i że właśnie się to stało. Od tamtej pory w trzech spotkaniach zdobyli siedem punktów i strzelili rywalom osiem bramek.-Jestem szczęśliwy, bo wygrać z Wisłą, to jest duża sprawa. Tym bardziej należą się słowa uznania piłkarzom. Mobilizować ich do tego meczu nie musiałem. Zastanawiałem się, czy się nie przestraszą, czy będą w stanie zrealizować założenia taktyczne, bo Wisła jest przecież na fali – mówił po spotkaniu Ryszard Wieczorek.- Byli inni zawodnicy, inny sędzia, trudno doszukiwać się podobieństw poza tym, że przegraliśmy w takim samym stosunku – odpowiadał Henryk Kasperczak na pytanie, czy Wisła nie wyciągnęła wniosków z tak samo przegranego meczu w poprzednich rozgrywkach.Odra Wodzisław – Wisła Kraków 3:2 (3:0) Nosal 13., Sablik 26., Sokołowski 38. – Piotr Brożek 54., Żurawski 75. (karny).Odra: Bęben - Grzyb, Madej, Sablik, Górski - Sokołowski (90. Masłowski), Kwiek (71. Jarosz), Górski, Radzewicz - Nosal, Nowacki (82. Kłus).

Komentarze

Dodaj komentarz