Szansa dla regionu


- O złożach tych wiadomo już było w okresie PRL-u. Na naszym terenie wykonano ok. 50 próbnych odwiertów, część z nich w latach 1960-70. Są jednak gminy, gdzie nawet wójtowie nie wiedzą, że mają u siebie takie zaczopowane odwierty. Gdyby połączyć miejsca, w których złoża geotermalne są najłatwiej dostępne, bo już na głębokości 300-400 m, otrzymamy swoisty trójkąt energetyczny rozciągający się między Rybnikiem Jastrzębiem i Żorami. Mamy tu skarb, który muszą zobaczyć ludzie od wielkiej polityki, w przeciwnym razie dobiorą się do niego firmy związane z obcym kapitałem, a my będziemy się mogli tylko przyglądać – mówi Marek Osiecki, urbanista-architekt, pracownik Politechniki Śl.Jego zdaniem połączenie inwestycji związanej ze spożytkowaniem tych zasobów z dwiema innymi: budową autostrady A-1 i drogi Pszczyna – Racibórz oraz budową zbiornika retencyjnego „Racibórz Dolny”, to niepowtarzalna szansa na szybki rozwój naszego regionu.Jest już wskazanie lokalizacyjne i projekt 55-kilometrowego odcinka austostrady A-1 Gliwice - Gorzyce. Kiedy miałaby się rozpocząć budowa, wciąż jeszcze nie wiadomo. Nie wiadomo też kiedy może się rozpocząć budowa strategicznej dla naszego regionu drogi Pszczyna-Racibórz, która została ujęta w planie inwestycyjnym województwa śląskiego. Zarząd Gospodarki Wodnej ogłosił już przetarg na projekt techniczny zbiornika retencyjnego, który ma powstać w ramach międzynarodowego programu „Odra 2006”. Idealnie byłoby, gdyby np. z pomocą nowo wybranych posłów wszystkie te inwestycje ruszyły jednocześnie. Gdyby tak się stało, dobrej jakości żwir wydobywany na terenie przyszłego zbiornika „Racibórz Dolny”, mógłby posłużyć do budowy obu dróg. Problem jego transportu rozwiązuje istniejąca w naszym regionie sieć połączeń kolejowych.- To nasz kolejny atut. Potrzebne są niewielkie inwestycje: zbudowanie odcinków torowisk w Kotlarni i połączenia między Rydułtowami i Pszowem. Sieć połączeń obejmowałaby wtedy wszystkie większe gminy naszego regionu, dla inwestorów ma to przecież olbrzymie znaczenie - przekonuje Marek Osiecki.Największym przełomem mogą okazać się jednak pierwsze próby wykorzystania zasobów geotermalnych, które zdaniem prof. Juliana Sokołowskiego z Politechniki Krakowskiej, są największe w Europie Środkowej. Opłacalne jest czerpanie gorącej wody (70 - 120 oC) znajdującej się nawet na głębokości 3 km. Przy wykorzystaniu najnowszych technologii można ją zamienić na energię elektryczną, a schłodzoną solankę pompować z powrotem do złoża. Okres zwrotu kosztów takich inwestycji szacuje się na nie więcej niż 8 lat, potem można już tanio otrzymywać czystą energię.- Na początek można by zbudować niewielki zakład energetyki termalnej i produkować z gorącej wody prąd potrzebny np. do oświetlenia naszego odcinka autostrady –podpowiada Marek Osiecki. Ale do tego rodzaju przedsięwzięć jest potrzebna tzw. wola polityczna, o którą - przy nadmiarze energii elektrycznej w kraju i restrukturyzowanym górnictwie - pewnie nie będzie łatwo.Na takie inwestycje, można by zdobyć pieniądze z funduszy Unii Europejskiej, ale tu też pojawia się pewien problem. Przygotowanie takich projektów wymaga wcześniejszego sporządzenia różnego rodzaju studiów i analiz. Te są stosunkowo kosztowne i co gorsza opatrzone pewnym stopniem ryzyka; gruntowna analiza może przecież wykazać, że taka czy inna inwestycja po prostu się nie opłaca. Zasadność wydawania publicznych pieniędzy na takie opracowania mogą wtedy zakwestionować np. kontrolerzy Regionalnej Izby Obrachunkowej. Sposobem na przezwyciężenie tych trudności i zdobycie funduszy inwestycyjnych z Unii mogą się okazać wspólne przedsięwzięcia samorządowców z całego tzw. subregionu zachodniego województwa śląskiego.

Komentarze

Dodaj komentarz