Jzef Musioł przyjmuje kwiaty od wnuczki Czesława Gawlika / Dominik Gajda
Jzef Musioł przyjmuje kwiaty od wnuczki Czesława Gawlika / Dominik Gajda

Józef Musioł gościł niedawno w Rybniku na Nocy w Bombaju, imprezie przypominającej ten legendarny klub. Przy okazji namówiliśmy go na garść wspomnień z Rybnika. Były sędzia rybnickiego sądu, a potem m.in. Sądu Najwyższego, zdradził nam, jak w latach 60. został zastępcą przewodniczącego Miejskiej Rady Narodowej w Rybniku z ramienia Stronnictwa Demokratycznego. – Zmarł jeden z członków rady, nauczyciel. Chodziło o to, by SD nie straciło tam mandatu. Po namowach zgodziłem się, miało to trwać rok. Potem kadencję przedłużono do czterech lat i w związku z tym pełniłem tę funkcję dłużej – wspomina Józef Musioł, który zasiadał także we władzach powiatowych, wojewódzkich i centralnych SD.

Jak budował teatr

Dostał działkę: kultura, co bardzo mu pasowało. – Pewnego razu do Rybnika przyjechał dziennikarz z kamerzystą. I pytają mnie: co w tym Rybniku jest? Więc odpowiadam, że 750 lat historii, że każda ulica to historia. Kręcili nosami. W końcu powiedziałem im, że jest jedna interesująca rzecz, ale pewnie nie będą mieli odwagi jej pokazać, bo to niedokończona budowa teatru ziemi rybnickiej. Budynek stał zabity deskami, w wysokiej trawie, bo zabrakło ośmiu milionów złotych – wspomina Józef Musioł.

Ekipa telewizyjna poszła na miejsce. Kamerzysta położył się w trawie i z takiej perspektywy robił ujęcia. Materiał wyemitowano w "Kronice filmowej". I najważniejsi rybniccy urzędnicy, ale też dyrektorzy kopalń i zjednoczenia węglowego zostali wezwani do Katowic, na dywanik do Edwarda Gierka, pierwszego sekretarza PZPR. Po powrocie do Rybnika przewodniczący miejskiej rady narodowej Paweł Zientek wezwał Musioła i powiedział mu, że nie chce wiedzieć, co działo się w Katowicach. "Magistrze, wy byście tego nie chcieli słyszeć, jak krzyczoł Gierek, że taki wstyd, że teatr rośnie w trawie, że to województwo najlepiej prosperuje, a tu taka rzecz" – wspomina Józef Musioł.

Robota prowokatora

Próbowano dowiedzieć się, kto jest odpowiedzialny za tę prowokację, i chciano go ukarać. Musioł siedział oczywiście cicho... W Katowicach załatwiono jednak, że minister górnictwa wydał polecenie i kopalnie musiały znaleźć osiem milionów na dokończenie teatru. Pieniądze rzeczywiście zostały zabezpieczone przez przemysł węglowy, roboty wznowiono, a Józef Musioł pilnował wykonawstwa. Ekipy dublowały się, nie potrafiły się dogadać. Musioł ściągnął wszystkich do sali kameralnej teatru. Na prowizorycznym blacie rozłożyli plany i... zaczęli się kłócić. Sekretarz społecznego komitetu budowy teatru zaczął mówić, że to prowokacja polityczna. Na to jeden z dyrektorów, mężczyzna z Bielska, wyskoczył zza krzesła, zaklął i zaczął krzyczeć, że on z pistoletem wyzwalał tę ziemię.

– Odpowiedziałem mu, że za to może i medal powinien dostać, ale nie za taką robotę – wspomina Józef Musioł. Ostatecznie wszyscy się dogadali i 4 grudnia 1964 roku obiekt otwarto. W sali kameralnej Józef Musioł stworzył teatr faktu Sąd Młodych. Dlaczego? Otóż w regionie sporo było młodych ludzi, którzy przyjeżdżali tutaj za pracą. Zarabiali więcej niż sędziowie, mieli wikt, opierunek, ale nie potrafili dobrze wydawać zarobionych pieniędzy. W efekcie nieraz szli do więzienia z powodu głupoty, nieświadomości. – I w mojej głowie zrodził się pomysł, żeby w formie teatralnej pokazywać tę prawdę – opowiada Józef Musioł.

To nie Dziki Zachód

– Ci młodzi wydawali pieniądze głównie na wina, które były zabójcze, bo sztucznie doprawiane. Niektórzy, nawet spokojni, ludzie po wypiciu stawali się bardzo gwałtowni. I to do tego stopnia, że na przykład bili każdego, kogo tylko spotkali na swej drodze. A ja ich sądziłem. Było mi ich bardzo żal, ale musiałem wsadzać ich do więzienia. Bo trzeba było uświadomić społeczeństwu, że jest prawo i trzeba go przestrzegać, że to nie Dziki Zachód – wspomina Józef Musioł. W oparciu o autentyczne sprawy sam pisał scenariusze, Wojciech Bronowski, animator kultury i mistrz słowa, czytał tekst, a Czesław Gawlik, rybnicki jazzman, przygotowywał oprawę muzyczną.

– Stworzyliśmy zespół aktorski, każdy odgrywał swoją rolę. Byli to m.in. studenci wydziału prawa, ale też dziewczyny ze szkoły aktorskiej. Ubierałem aktorów w togi, aranżowałem salę rozpraw i odbywała się niemal normalna rozprawa. Wszystko wyglądało na tyle autentycznie, że kiedy przyszedł działacz Frontu Jedności Narodu, to pytał, czy to sesja wyjazdowa sądu – opowiada Józef Musioł. Młodzież rozprawiała, czy oskarżony jest winny, Józef Musioł tłumaczył, jakie jest prawo, potem natomiast młodzi wydawali wyrok. I to taki, jaki w rzeczywistości zapadł w tej konkretnej sprawie. Sąd Młodych miał duży wymiar wychowawczy, ale też poznawczy.

Pytania i odpowiedzi

– Zaproponowałem publiczności, by na piśmie pytała o problemy na styku prawa. Tym, którzy zostawiali adresy, odpisywałem. Na anonimy odpowiadałem na następnych posiedzeniach Sądu Młodych. Pytania były przeróżne, na przykład o to, co grozi chłopakowi, jeśli podrywa chłopaka albo czy przełożony może uderzyć swojego podwładnego na dole w kopalni – opowiada Józef Musioł. Sąd Młodych istniał w Rybniku przez blisko dziesięć lat, w latach 1965-1975. Na popołudniowe spotkania chłopcy z kopalni Chwałowice przychodzili przed nocną zmianą!

Z Połomi do stolicy
Józef Musioł (urodzony 9 stycznia 1933 roku w Połomi), doktor nauk prawnych, literat, w dzieciństwie był łącznikiem Armii Krajowej. Uczył się w szkole podstawowej w Moszczenicy (dziś dzielnica Jastrzębia), następnie w Liceum Ogólnokształcącym w Wodzisławiu Śląskim. Był nauczycielem w Kokoszycach i Bełsznicy. Studiował prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. W latach 1957-1959 był aplikantem sądowym Sądu Wojewódzkiego w Katowicach, następnie asesorem, a w latach 1961-1966 sędzią Sądu Powiatowego w Rybniku. W latach 1977-1983 był sędzią Sądu Najwyższego, delegowanym m.in. do Ministerstwa Sprawiedliwości do pełnienia funkcji zastępcy dyrektora Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce. W latach 1983-1990 pełnił funkcję podsekretarza stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości. W 2003 roku przeszedł w stan spoczynku.

10 lat, od 1965 do 1975 roku, istniał w Rybniku teatralny Sąd Młodych. Pomysł jego założenia powstał w głowie Józefa Musioła, który w oparciu o autentyczne wydarzenia pisał też scenariusze

 

2

Komentarze

  • Piotruś palacz. Znałem go osobiście i to z dobrej strony. 06 lipca 2013 11:08Mieszkałem w Sadzie Powiatowym na Kopernika 2 w latach 60. Bardzo dobrze znałem sędziów tego sądu. Musioł , Poprawski, Kożuch, Gawor inni. Często wsiadałem na skuter którym jeżdził J. Musioł do sądu i zostawiał go w bramie lewego skrzydła. Na jego sali rozpraw przebierałem sie w jego togę i czytałem Kodeks Karny. Pan Musioł prowadził sprawy dla nieletnich. Miły opanowany i człowiek z klasą. Chodziłem tez na jego Sady młodych. Sprawy włamąń, pobić a nawet morderstwa / sprawa Gruszczyk/ Niech nikt tego gościa nie nazywa nomenklatura czy komunistą to był prawy i uczciwy człowiek lubiacy ludzi i pracujący dla ludzi. A tak przy okazji - Pozdrawiam Pana Panie Sędzio. Wiele dobrego jak na te czasy wniósł Pan dla społeczeństwa i młodzieży w tamtych biednych ale bardzo ciekawych czasach. Pozdrawiam - Piotruś " palacz sądowy wtedy lat 11'
  • slazok rybnik 07 czerwca 2013 22:18Stalinowce przychodza do glosu , byl komuna ignorowac , chce zrobic przewrot ,a demokracji europejskiej trzeba bronic .Skarzyl w tych czasach ludzi niewinnych ,takich slonzokow nie chcymy znac.

Dodaj komentarz