Ludwik Konarzewski senior na wystawie swoich prac w Rybniku w 1936 roku / Narodowe Archiwum Cyfrowe
Ludwik Konarzewski senior na wystawie swoich prac w Rybniku w 1936 roku / Narodowe Archiwum Cyfrowe

W kwietniu 1936 roku w Rybniku urządzono wielką wystawę prac wybitnego malarza oraz rzeźbiarza Ludwika Konarzewskiego. Bohater prezentacji był mocno związany z ziemią rybnicką. Urodzony w 1885 roku w stolicy (jako syn muzyka i kompozytora Stanisława), studiował malarstwo w warszawskiej Szkole Sztuk Pięknych w klasie Stanisława Lenza i Karola Tichego. Szczery patriota, wziął udział w rewolucji 1905 roku. Po jej zdławieniu, w obawie przed represjami carskimi, uciekł za kordon, do Krakowa. Rejterada wyszła mu na dobre, gdyż dzięki temu mógł doskonalić kunszt na Akademii Sztuk Pięknych (malarstwa uczyły go same sławy – Józef Mehoffer, Ferdynand Ruszczyc, Jan Stanisławski, a rzeźbiarstwa Konstanty Laszczka), a następnie w Paryżu oraz Wiedniu.

Żona z ludu

Hołdując młodopolskiej zasadzie szukania partnerki wśród ludu, ożenił się w 1914 roku z góralką z Istebnej Jadwigą de domo Wałach (siostrą jego przyjaciela, zresztą także malarza). Niewiele później małżonkowie popełnili błąd brzemienny w skutki: pojechali w odwiedziny do ojca Konarzewskiego, który mieszkał w Kamieńczyku nad Bugiem, i tam zastał ich wybuch pierwszej wojny światowej. Oskarżeni o antyrosyjską agitację polityczną, zostali zesłani w głąb Rosji. Wylądowali w Buzułuku (za niespełna 30 lat miasto to miało zapisać się w historii Polski jako miejsce formowania przez generała Andersa Armii Polskiej w ZSRR) i tam w 1918 przyszedł na świat ich syn, na cześć ojca nazwany Ludwikiem.

W Buzułuku pod Uralem Konarzewscy przeżyli wojnę. Po rewolucji udało im się wrócić w rodzinne strony Jadwigi. Początkowo mieszkali w Ustroniu, w 1922 roku przenieśli się do Istebnej. Powodziło im się niewątpliwie nieźle, gdyż w stosunkowo krótkim czasie wznieśli dom z pracownią, pensjonat, szkołę rzemiosła artystycznego, budynek przeznaczony na muzeum prac plastycznych. Wybudowali także, traktowaną jako wotum wdzięczności za ocalenie życia na zesłaniu, kaplicę poświęconą Najświętszej Marii Pannie Królowej Korony Polskiej.

Pracowity artysta

Konarzewski był autorem niezwykle pracowitym. Malował (pejzaże, portrety, alegorie, obrazy religijne, ale także polichromie, zwłaszcza w obiektach sakralnych), rzeźbił, przyjmował zlecenia na projektowanie i wykonywanie wystroju wnętrz kościołów (m.in. w Bukowinie, Zielenicach, Łętkowicach, Rybniku) oraz innych obiektów użyteczności publicznej (w sumie około 50 realizacji – na Śląsku, Mazowszu, Wielkopolsce, Kresach Wschodnich). Zajmował się też projektowaniem mebli.

Jego aktywność ograniczył wybuch drugiej wojny światowej. Wygnany z Istebnej, schronił się w Krakowie. Na życie zarabiał malarstwem. Po wyzwoleniu wrócił w rodzinne strony żony i poświęcił działalności pedagogicznej. Prowadził ognisko plastyczne w Istebnej, w podobnej instytucji w Rydułtowach uczył rzeźbienia w węglu. Jego niezwykle pracowite życie dobiegło końca 2 października 1954 roku. Ludwik Konarzewski senior spoczął w rodzinnym grobowcu na istebniańskiej nekropolii przy kościele pw. Dobrego Pasterza.

Uczeń mistrzów

Jeszcze bardziej związany z Rybnikiem był Ludwik Konarzewski junior (ten właśnie z Buzułukiem w metryce). Sposobiony do kariery artystycznej przez ojca, w 1938 roku podjął studia na ASP w Krakowie. Z powodu wojny przerwał edukację, by sfinalizować ją dyplomem dopiero w 1948 roku. Był wychowankiem wybitnych profesorów – malarzy Eugeniusza Eibischa, Jerzego Fedkowicza, Władysława Jarockiego, Fryderyka Pautscha, Andrzeja Pronaszki, Wojciecha Weissa. Jako rzeźbiarskich mistrzów ma w życiorysie Xawerego Dunikowskiego i Stanisława Horno-Popławskiego.

Idąc śladem ojca, wiele energii poświęcił pracy edukacyjnej. Przez 30 lat był wykładowcą (a też i dyrektorem) Państwowego Ogniska Plastycznego w Rydułtowach. Nauczycielskie obowiązki nie stanęły mu jednak na przeszkodzie w oryginalnej twórczości: wiele malował (portrety, pejzaże, polichromie; rejestr jego prac obejmuje przeszło tysiąc pozycji!), rzeźbił (i to jak: równie dobrze radził sobie z rozmaitymi surowcami – drewnem, metalem, kamieniem, ceramiką, majoliką), podobnie jak ojciec podejmował się wykonywania wystroju wnętrz świątyń i gmachów publicznych w całej, bez przesady, Polsce. Ludwik junior zmarł w 1989 roku w Cieszynie.

Rzeźba w węglu

Nie każdy wie, że historia Państwowego Ogniska Plastycznego w Rydułtowach zaczęła się od wspomnianych kursów rzeźbienia w węglu, z którymi 1 grudnia 1945 roku ruszył Ludwik Konarzewski senior. Jak czytamy na stronie placówki, artysta, finansowo wspierany przez Rybnickie Zjednoczenie Przemysłu Węglowego, początkowo udzielał lekcji w opuszczonej poniemieckiej stolarni. Sława placówki rosła tak szybko, że w roku 1949 pieczę nad nią przejęło Ministerstwo Kultury i Sztuki, nadając jej status Państwowego Ogniska Kultury Plastycznej. Pomoc Ludwika Konarzewskiego juniora, który w tym czasie ukończył ASP w Krakowie, pozwoliła na rozszerzenie zajęć.

Wprowadzono naukę malarstwa, historii sztuki, kształtowania form użytkowych i liternictwo. W roku 1950 ognisko przeniosło się do lokali sklepowych przy ulicy Ofiar Terroru, a zajęcia prowadzili również córka seniora Konarzewskiego Maria i żona juniora Joanna. Warto dodać, że nie brakowało uczniów, którzy dojeżdżali z innych miast Śląska. Po śmierci seniora dyrektorem placówki został Konarzewski junior. Nawiasem mówiąc, jego brat Stanisław był autorem dokumentacji technicznej nowej siedziby placówki, którą planowano wznieść przy ulicy Pośpiecha, bo stara była w złym stanie. Nic z tego niestety nie wyszło.

Imię na jubileusz

Dopiero w 1965 roku ognisko na nową siedzibę otrzymało skrzydło internatu szkoły górniczej przy ulicy Mickiewicza 23. We wrześniu 1998 roku cała społeczność szkolna w tajnym głosowaniu za patrona obrała Ludwika Konarzewskiego seniora. Nadanie imienia odbyło się 17 września 1999 roku w czasie uroczystości obchodów 50-lecia ogniska.

1

Komentarze

  • Elżbieta i Aniela z Żor Ognisko Plastyczne w Rydułtowach 28 czerwca 2013 11:50Kiedy uczęszczałyśmy do Ogniska Plastycznego ( lata 1969 -72), pamięć o starszym panu Ludwiku Konarzewskim wciąż była żywa. W jednej z sal wisiał nawet jego portret. Uczyli nas: p. Konarzewski młodszy, jego żona, p. Śliwka, p. Słowik, i dwóch panów Piechaczków. Ciepło wspominamy tamte czasy.

Dodaj komentarz