Panie Żydwki i ich posługaczki przed rybnickim kościołem ewangelickim. W drugim rzędzie druga od lewej Teresa Konopka, czwarta z prawej Julia Cedziwoda, a czwarta z prawej w pierwszym rzędzie Gertruda Dryja. Pierwsza z prawej obok księdza tzw. Mutter
Panie Żydwki i ich posługaczki przed rybnickim kościołem ewangelickim. W drugim rzędzie druga od lewej Teresa Konopka, czwarta z prawej Julia Cedziwoda, a czwarta z prawej w pierwszym rzędzie Gertruda Dryja. Pierwsza z prawej obok księdza tzw. Mutter

Za sprawą publikacji na temat żydowskiej wspólnoty, jakie ukazują się także w "Nowinach", odżywają coraz to nowe wspomnienia, choć nieraz wydawałoby się, że zupełnie pokrył je pył zapomnienia. Taką właśnie historię opowiemy dziś, a tak naprawdę jest to historia z jednej fotografii, na którą swego czasu w rodzinnym archiwum natrafiła pani Jadwiga, jedna z naszych Czytelniczek, prosząca o zachowanie nazwiska do wiadomości redakcji.

Służąc bogatym

Pani Jadwiga oglądała zdjęcie wiele razy, ale dopiero po przeczytaniu któregoś tekstu w "Nowinach" uświadomiła sobie, że splatają się w nim losy wielu osób, które być może da się jeszcze odkryć, choć to ostatni dzwonek. Cała sprawa zaczęła się od tego, że przed wojną pracą, jak ją nazywamy dziś, często była służba u bogatych ludzi. – I w takich to okolicznościach moja mama Teresa Konopka, po mężu Święty, będąc jeszcze panną, poszła na służbę do zamożnych Żydów w Rybniku. Nie mam pojęcia, jak się nazywali, wiem jedynie, że mieszkali na ulicy Powstańców, gdzie zresztą dużo kamienic należało do wyznawców judaizmu – relacjonuje nasza Czytelniczka.

Jej mama pochodziła z Rzuchowa (obecnie gmina Kornowac), a była jedną z trzech dziewcząt ze wsi, które zarabiały na chleb, usługując żydowskim rodzinom z ulicy Powstańców w Rybniku. Druga nazywała się Julia Cedziwoda, a trzecia Gertruda Dryja. W sobotę przed południem wszystkie trzy przyjeżdżały do domów, a w niedzielę wieczorem znowu musiały być w pracy. Poruszały się rowerami, bo wtedy to był najpopularniejszy środek komunikacji, choć warto pamiętać, że mówimy o odległości około 20 km. I to właściwie wszystko, co pani Jadwiga wie na temat owego okresu z życia swojej mamy. Nieco więcej dowiadujemy się z fotografii, na której są same kobiety i jeden ksiądz.

U ewangelików

Co ciekawe, ksiądz jest ewangelicki, a kobiety to panie Żydówki z ulicy Powstańców w Rybniku i ich posługaczki. Wcześniej wszystkie razem uczestniczyły we mszy, którą odprawił dla nich ten sam kapłan! – Zdjęcie zrobiono przed kościołem ewangelickim na tle drzwi, które być może dziś już nie istnieją, bo prawdopodobnie zostały zamurowane. Był to gdzieś rok 1935-36, ponieważ mama miała około 20 lat, jak poszła na służbę, a urodziła się w 1916 roku. Ogromnie żałuję, że nie dopytałam jej, bo już nie dopytam, jako że zmarła w 1992 roku, czy takie msze odbywały się cyklicznie, dlaczego u ewangelików, z czyjej inicjatywy. Nie mam pojęcia, kto zamówił tę mszę, ale widocznie religia nie zabraniała Żydówkom wchodzić do kościoła protestanckiego – zastanawia się pani Jadwiga.

Zainspirowani tymi pytaniami, postanowiliśmy spróbować dowiedzieć się czegoś więcej na temat okoliczności zrobieniu owego zdjęcia. Zaczęliśmy od proboszcza parafii ewangelickiej, który jednak nie słyszał, aby w jego świątyni kiedykolwiek odbywały się msze dla katolików i żydów, a o istnieniu fotografii dowiedział się od nas. Kolejne pytanie skierowaliśmy do Małgorzaty Płoszaj, badaczki dziejów rybnickiej wspólnoty żydowskiej, która przypomina, że ekumenizm na Śląsku nie jest niczym dziwnym, aczkolwiek też nie słyszała o mszach dla katoliczek i żydówek.

Ktoś rozpozna

– Nasi Żydzi dawali pieniądze na budowę ogrodzenia kościoła pw. św. Antoniego, jeszcze kiedyś na dzwon do starego kościoła, po poświęceniu św. Antoniego wszyscy razem (żydzi, katolicy i ewangelicy) byli na uroczystym obiedzie w Świerklańcu, więc może i takie msze się odbywały. Służba u bogatych to praca, więc dobrze, że była. Ojciec mojej sąsiadki przez lata pracował w browarze Müllera i w jego domu. Sąsiadka, dziś już wiekowa pani, uważa Żydów za ósmy cud świata, bo dla jej rodziny byli bardzo dobrzy – mówi pani Małgosia. I obiecuje, że wyśle to zdjęcie potomkom rybnickich Żydów, z którymi ma kontakt. Może ktoś kogoś na nim rozpozna, może też okaże się, że jednak ktoś ma jakąś wiedzę o okolicznościach zrobienia tej niezwykłej fotografii.

Z kolei Dariusz Walerjański, badacz dziejów wyznawców judaizmu na Śląsku i działacz stowarzyszenia Żydowski Instytut Historyczny, nie wierzy, by tego typu msze organizowano cyklicznie. – Musiała być jakaś specjalna okazja, a to, że panie Żydówki były na mszy razem ze swoimi służącymi katoliczkami, moim zdaniem dowodzi szacunku, jaki dla nich żywiły, może także chęci podziękowania, jakie chciały im złożyć. Na pytanie, dlaczego kościół ewangelicki, odpowiem tak: jeśli już Żydom zdarzało się zmienić wyznanie, to przechodzili raczej na protestantyzm, nie na katolicyzm – tłumaczy Dariusz Walerjański.

Tolerancja i odwaga

Jego zdaniem to zdjęcie to kolejny przykład górnośląskiej tolerancji (choć oczywiście i tu zdarzały się incydenty o charakterze antysemickim), a trzeba pamiętać, jakie to były czasy. – Jeśli zdjęcie zrobiono w połowie lat 30., to było to już po dojściu Hitlera do władzy, kiedy zaczynały się prześladowania Żydów. To, że te kobiety poszły razem do kościoła, wymagało nie lada odwagi i od jednych, i od drugich – podsumowuje Dariusz Walerjański. A może ktoś z Was, drodzy Czytelnicy, rozpozna jakąś osobę na tej fotografii?

3 – przedstawiciele tylu wyznań uczestniczyli w mszy, po której zrobiono to pamiętne zdjęcie. Byli to katolicy, ewangelicy i żydzi

 

Komentarze

Dodaj komentarz