Alojzy Szwachuła przy zabytkowej maszynie / Kamila Mytyk
Alojzy Szwachuła przy zabytkowej maszynie / Kamila Mytyk

 

Zabytkową kopalnię Ignacy czeka rewitalizacja. W planach jest m.in. utworzenie muzeum.


Kopalnia w Niewiadomiu przestała fedrować w 1995 roku. Przez trzynaście kolejnych lat trwały roboty likwidacyjne, a później zaczął się nieunikniony proces niszczenia budynków i walka o zachowanie przynajmniej zabytkowego charakteru kopalni. Do tej pory udało się wyremontować wieżę ciśnień, w której powstał punkt widokowy. Teraz uzyskano pieniądze na wyremontowanie ciągu budynków, w którym znajduje się maszyna wyciągowa szybu Głowacki.
– Obecnej to pustostan. Chcemy go odremontować i utworzyć w nim Muzeum Techniki Ziemi Rybnickiej i Izbę Tradycji Kopalń Zlikwidowanych – mówi Alojzy Szwachuła, przewodniczący Stowarzyszenia Zabytkowej Kopalni Ignacy. Koszt rewitalizacji wyniesie 4 mln złotych. Nieco ponad 1,5 mln wyłoży urząd marszałkowski, pozostałe 2,5 mln Urząd Miasta Rybnika. Stowarzyszenie od dawna zabiega o zachowanie i modernizację Ignacego. – Cały czas przyjeżdżają do nas wycieczki, i to nie tylko z Polski. Gościliśmy turystów z Hiszpanii, Portugalii, Turcji, a nawet Martyniki. Najczęściej przyjeżdża młodzież szkolna, ale nie brakuje i dorosłych pasjonatów techniki czy historii – mówi Alojzy Szwachuła.
W planach jest również ponowne uruchomienie maszyny wyciągowej szybu Głowacki, która ruszyła w 1900 roku i pracowała aż do 2008 roku. Jak zapewniają członkowie stowarzyszenia, którzy dawniej fedrowali na Ignacym, a dziś są tu przewodnikami, przez cały ten czas nie miała żadnej awarii. Wymieniono w niej jedynie bęben na większy, gdy pogłębiano szyb. Nowoczesne muzeum, wraz z czynną maszyną wyciągową, bez wątpienia będzie szansą na przyciągnięcie kolejnych turystów. – Mamy nadzieje, że kopalnia odżyje i kolejnym pokoleniom będziemy mogli pokazywali, jak kiedyś wyglądała technika. Musimy pamiętać, że gdyby nie było dawnej techniki, nie byłoby i współczesnej. Dzisiaj wszystko opiera się na komputerach, tutaj żadnych komputerów nie było, a maszyny działały precyzyjnie i bez awarii – opowiada Alojzy Szwachuła.

Komentarze

Dodaj komentarz