Powiało dulszczyzną


Ta rewolucyjna zmiana to pokłosie głośnej już sprawy wicedyrektora internatu SOS-W, którego Prokuratura Rejonowa w Rybniku oskarżyła o molestowanie seksualne wychowanków.Po publikacjach prasowych dyrekcja i rada pedagogiczna ośrodka stanęły w obronie oskarżonego wicedyrektora, wystawiając mu znakomitą opinię. Nauczyciele i pracownicy administracji Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego wysłali list otwarty do Sądu Okręgowego w Gliwicach, który zdecydował o tymczasowym aresztowaniu 39-letniego wicedyrektora. Udzielili mu poręczenia i domagali się uchylenia tymczasowego aresztu. „Dzieje się wielka krzywda moralna, której sąd nie będzie w stanie naprawić” – napisali.- Dlaczego nikt nie chce z nami rozmawiać, a bazuje się na opinii dzieci upośledzonych, którymi łatwo manipulować ? - pytała na jednym ze spotkań w ośrodku doświadczona wychowawczyni z internatu.W ośrodku uznano całą sprawę za zemstę byłej dyrektorki SOS-W, która straciła swoje stanowisko w związku z reorganizacją ośrodka i rozbiciem go na trzy niezależne placówki: Szkołę Życia, Zespół Szkół nr 7 oraz Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy (internat i przedszkole specjalne). Faktyczną przyczyną podziału ośrodka był konflikt dyrektorki z podwładnymi. Wspominają oni, jak na jednym zebrań rady pedagogicznej odgrażała się oskarżonemu obecnie o molestowanie wychowanków pracownikowi internatu.Prokurator Prokuratury Rejonowej w Rybniku Bernadeta Breisa, wyklucza manipulację:- Pokrzywdzeni chłopcy byli przesłuchiwani przez prokuratora i przez rzecznika dyscyplinarnego Kuratorium. W obu przesłuchaniach brali udział biegli psycholodzy. Ustalenia tych dwóch niezależnych postępowań były takie same: pokrzywdzeni nie zmyślali. Owszem reprezentują różny stopień upośledzenia, ale nie dyskwalifikuje ich ono jako świadków. Wielu z nich rzeczowo i spontanicznie opowiadało o tym co działo się w ośrodku. Zebrany materiał pozwolił na postawienie zarzutów dotyczących wykorzystania seksualnego pięciu wychowanków. Nie były to jednak pojedyncze zdarzenia; niektóre osoby były wykorzystywane latami. Szósty zarzut dotyczy użycia przemocy wobec jednej z dziewcząt.Choć dyrektor SOS-W Witold Cyroń zapewniał, że nikt nie zamierza wyręczać sądu, gorliwość jego i rady pedagogicznej w obronie dobrego imienia aresztowanego wicedyrektora zirytowała rzecznika dyscyplinarnego przy Kuratorium, ale przede wszystkim prokuraturę. Ta ostatnia zarzuciła nawet dyrekcji i pracownikom ośrodka prowadzenie osobnego śledztwa. O tych nieprawidłowościach poinformowała władze miasta, domagając się zarazem działań, które miałyby położyć im kres.- Byłem zdruzgotany postawą rady pedagogicznej. To skłoniło mnie do radykalnych działań, ich efektem było m.in. przedłożenie radnym projektu uchwały o włączeniu Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego do Zespołu Szkół nr 7 - mówi prezydent miasta Adam Fudali.Do podjęcia uchwały potrzebne były opinie rad pedagogicznych obu placówek. Za włączeniem opowiedziała się rada SOS-W, przeciw rada zespołu szkół. 10 bm. na sesji Rady Miasta uchwała została przyjęta; za jej podjęciem głosowało 26 radnych, przeciw 11, a 4 wstrzymało się od głosu. Wcześniej jednak wielu radnych kwestionowało zasadność wprowadzanych zmian, zarzucając zarządowi miasta brak merytorycznych argumentów.- Chodzi o to, by wreszcie przestano pisać o ośrodku, a tak się stanie, gdy zniknie on z mapy miasta - przekonywał wiceprezydent Jerzy Frelich, odpowiedzialny za sprawy oświaty.- Zastanówcie się jak się to dzieje, że odchodzi dyrektorka, na jej miejsce przychodzi młody dyrektor i po trzech latach są wywlekane sprawy, trwające tam od 5 lat, które bulwersują i całą Polskę? Jeśli jesteśmy w stanie udowodnić dyrektorowi ośrodka, że nie dopełnił swoich obowiązków, to stać nas na to, żeby go zwolnić. Dziś po dwóch wychowawców idzie z wychowankiem do WC bo boją się, że oskarży ich o molestowanie. Czy łącząc obie placówki nie wylewamy dziecka z kąpielą ? - pytał wiceprzewodniczący Rady Miasta Jan Bujak, wieloletni nauczyciel.Radny Jerzy Szymik wytknął wiceprezydentowi Frelichowi i przewodniczącemu komisji oświaty brak rzeczowych argumentów i zaproponował powołanie specjalnej komisji do rozpatrzenia całej sprawy. Proponował, by przewodniczył jej prezydent miasta Adam Fudali.- SOS-W nie będzie już placówką samodzielną. Chcemy uchronić jej podopiecznych przed czymś podobnym. Skoro coś takiego się zdarzyło to może się jeszcze wydarzyć. To droga ku wyciszeniu całego problemu - przekonywał jeszcze wiceprezydent Frelich.Propozycja powołania specjalnej komisji przepadła w głosowaniu. Za jej odrzuceniem i przyłączeniem SOS-W do Zespołu Szkół nr 7 głosowali przede wszystkim radni koalicji AWS-RRR.- Potraktowano nas jak przestępców, radni najwyraźniej uważają nas za grupę ryzyka - komentowały decyzję o połączeniu placówek obecne na sesji wychowawczynie z internatu.W połowie października przyłączenie SOS-W czyli internatu i specjalnego przedszkola do Zespołu Szkół nr 7 stało się faktem.- Chcemy wrócić do normalnej, rzetelnej pracy i załagodzić istniejące konflikt. Z roczną przerwą pracuję w szkole od 1979 roku, ale nigdy nie pracowałam w internacie, czeka mnie więc trudne zadanie. Sprawę byłego wicedyrektora pozostawiam sądowi, jeśli sąd go uniewinni, wróci do pracy – mówi Halina Opalkowska, dyrektor Zespołu Szkół nr 7.Funkcję wicedyrektora do spraw specjalnego ośrodka szkolno-wychowawczego powierzyła od 1 listopada Adamowi Kocjanowi. Od trzech lat pracuje w szkole specjalnej jako pedagog, wcześniej pracował również w internacie. Rada pedagogiczna SOS-W postulowała by funkcję tę objął Witold Cyroń, dotychczasowy dyrektora SOS-W, który w wyniku reorganizacji placówek stracił stanowisko dyrektor i pracuje obecnie jako wychowawca.Władze miasta, zwłaszcza prezydent Frelich przytoczonymi argumentami kompromitują swój urząd. Czyżby rzeczywiście uważali, że wystarczy zmienić szyld a problem zniknie, zaś skandal ucichnie, kiedy przestanie się o nim pisać? oto pzchnący dulszczyzną przykład przerostu formy nad treścią.

Komentarze

Dodaj komentarz