20041606
20041606


W toczących się w ekspresowym tempie rozgrywkach play-off emocje sięgają zenitu. Jastrzębianie, by przebić się do finału, stoczyli niezwykle zacięte pojedynki z drużyną AZS Pamapol Częstochowa. O tym, kto zdobędzie prawo gry w wielkim finale, zadecydował dopiero piąty mecz. Spotkanie to z pewnością przejdzie do historii. Drużyna Ivettu przegrywała w tie-breaku już 5:10, by przy ogłuszającym dopingu swoich kibiców przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Prawdziwy dreszczowiec zakończył skutecznym atakiem Piotr Gabrych, który po meczu nie krył łez wzruszenia. W hali w Szerokiej zapanowała trudna do opisania euforia. Przemysław Michalczyk, manifestując radość, wspiął się na siatkę, Leszek Dejewski, drugi trener drużyny, nosił na rękach Igora Prielożnego, Pavel Chudik całował parkiet.Trzy dni później jastrzębianie przystąpili do walki o złote medale. Mecze z AZS PZU Olsztyn wywołały ogromne zainteresowanie. Już w czwartek zabrakło biletów na pierwszy mecz finałowy. Hala pękała w szwach na dwie godziny przed rozpoczęciem meczu. Kiedy na trybunach pojawił się prezydent Jastrzębia Marian Janecki, kibice skandowali „Rozbuduj halę!”.Gospodarze doskonale znieśli presję spotkania o tak wysoką stawkę. Zawodnicy Ivettu wiedzieli, że drużyna z Olsztyna ma kłopoty z dokładnym przyjęciem zagrywki i skwapliwie tę słabość wykorzystali. Reprezentacyjny rozgrywający Paweł Zagumny gonił piłkę po całym boisku i z konieczności musiał rozgrywać na skrzydła. Tam na atakujących czekał zazwyczaj dobrze ustawiony blok Ivettu. Paweł Papke, słynący z tego, że potrafi kończyć ataki niemal z każdej pozycji, tym razem był bezradny. Jego zbicia trafiały w blok lub na aut. Trener Grzegorz Ryś, widząc męczarnie swojego asa atutowego, ściągnął go w końcu z boiska.Olsztynianie podjęli walkę w drugim secie. Prowadzili nawet 21:19. Jednak po kontrach zakończonych silnymi atakami Radosława Rybaka gospodarze doprowadzili do remisu. Po ataku Piotra Gabrycha objęli prowadzenie 24:23. Na zagrywkę poszedł Chudik i ku uciesze kibiców piłka po jego zagraniu zatańczyła na siatce i spadła na pole AZS. Jeszcze większych emocji dostarczył trzeci set. Wyrównana walka toczyła się do ostatniej piłki. Goście nie wykorzystali piłki setowej. Po ataku Arkadiusza Terleckiego było 26:25 dla Ivettu. Adam Kurian uderzył w aut i gospodarze mogli cieszyć się z pierwszego zwycięstwa.– Pierwszego seta zagraliśmy wręcz rewelacyjnie. Wiedziałem, że gry na takim poziomie nie da się utrzymać w kolejnych partiach. Staraliśmy się zmieniać rytm gry, by zespół z Olsztyna nie mógł rozszyfrować naszej taktyki – mówił po meczu trener I. Prielożny.Drugi mecz finałowy był bardziej zacięty. Goście wyciągnęli wnioski z porażki w pierwszym starciu i podjęli walkę. Łatwo wygrali nawet drugiego seta, wykorzystując serię prostych błędów popełnianych przez graczy Ivettu. Na szczęście jastrzębianie zdołali opanować nerwy i w trzecim secie grali już na swoim poziomie. Zmęczonego Michalczyka zastąpił Marcin Wika. Jego zagrywki sprawiały gościom ogromne trudności. Dobrze też spisywał się w ataku.– Przemek miał kłopoty z przyjęciem zagrywki. Marcin radził sobie z tym dobrze. Mimo to sądzę, że rola Michalczyka w naszej drużynie jest nie do przecenienia. Nawet z ławki rezerwowych potrafi motywować nas do lepszej gry. Dobrze jest mieć takiego faceta w zespole – mówił po meczu P. Gabrych.Wika doskonale zdał egzamin z taktyki. Bezbłędnie odczytywał intencje Chudika, który niekonwencjonalnymi zagraniami gubił blok rywali. Dało to efekt w końcówce czwartego seta, kiedy to jastrzębianie musieli odrabiać straty. W decydujących momentach nie pomylili się Wika i Rybak.– Popełniliśmy w tym meczu dużo błędów, które drużynie walczącej o mistrzostwo kraju nie powinny się przytrafiać – komentował I. Prielożny.Teraz zespół Ivettu czeka wyjazd do Olsztyna. Jedno zwycięstwo dzieli go od największego sukcesu w dziejach klubu.Ivett Jastrzębie-Borynia – AZS PZU Olsztyn 3:0 (25:18, 25:23, 27:25) i 3:1 (25:22, 16:25, 25:22, 28:26)Ivett: Chudik, Gabrych, Nowak, Rybak, Michalczyk, Terlecki, Wójcik (libero) – Wika, Szczygieł, Serafin, Pilarz.

Komentarze

Dodaj komentarz