Zmienne nastroje


Wprawdzie początek sobotniego meczu należał do gości, to kolejne sety przebiegały już pod dyktando radlinian. Faworyzowana drużyna Resovii nie potrafiła poradzić sobie z ostrą zagrywką w wykonaniu gospodarzy. W drugiej odsłonie wyrównana walka trwała do stanu 19:19. Wówczas na zagrywkę poszedł Marcin Grygiel i zespół Górnika zdobył pięć punktów z rzędu. Kolejne dwie partie przypominały rzeź niewiniątek. Radlinianie seryjnie zdobywali punkty serwisem.Rewanż wyglądał zupełnie inaczej. Tym razem to gospodarze popełniali więcej błędów w przyjęciu, a skuteczność ich serwisów pozostawiała wiele do życzenia. W drugim secie na boisku pojawił się D. Luks. Pod jego kierunkiem zawodnicy gospodarzy podjęli walkę z rywalami.Kiedy w trzecim secie Wojciech Pawłowski posłał piłkę na aut, Górnik objął nawet prowadzenie 24:23. Nie wykorzystali jednak piłki setowej, a po nieudanym ataku Wiktorowicza jego siatkarze zeszli z boiska w roli pokonanych.– Wiedziałem, że gospodarze nie będą w stanie utrzymać zagrywki na tak dobrym poziomie jak w pierwszym meczu. Nadal graliśmy jednak nerwowo. Nie możemy, wysoko prowadząc, dopuszczać do tak zaciętych końcówek. Tymczasem, mając kilkupunktową przewagę trwonimy ją i robią się niepotrzebne emocje – powiedział trener Resovii J. Such.– Jedziemy do Rzeszowa, aby wygrać przynajmniej jeden mecz. W przeciwieństwie do nas Resovia jest faworytem i to od nich działacze wymagają awansu. Mamy młody zespół i nie poddamy się bez walki – powiedział D. Luks, szkoleniowiec Górnika.Górnik Radlin – Resovia Rzeszów 3:1 (19:25, 26:24, 25:14, 25:17) i 0:3 (17:25, 26:28, 25:27)Górnik: Luks, Wiktorowicz, Sobczyński, Grygiel, Pęcherz, Szabelski, Rusek (libero) – Lip (w niedzielę w „6”), Kabziński (w niedzielę w „6”), Fijoł, Grzegoszczyk.

Komentarze

Dodaj komentarz