Powstańcy na rybnickim rynku / Archiwum
Powstańcy na rybnickim rynku / Archiwum

 

Trzecie powstanie wybuchło 3 maja 1921 roku. Tego samego dnia powstańcze oddziały zajęły Wodzisław, Żory i Rybnik.

 

 

Z nakazu władz zwycięskich państw sojuszniczych na przełomie stycznia i lutego 1920 roku na śląskim obszarze plebiscytowym rozwiązano wszystkie organizacje paramilitarne, zaś regularne formacje wojsk niemieckich wycofano. Z Rybnika wyjazd wojsk niemieckich rozpoczął się 28 stycznia 1920 roku, a już 4 lutego wkroczyły do miasta pierwsze pododdziały francuskich strzelców alpejskich wchodzące w skład korpusu wojsk sojuszniczych Francji, Anglii i Włoch. Przybyłe na Górny Śląsk wojska koalicyjne pod wodzą francuskiego generała Julesa Gratiera (1863-1956) stanowiły znaczącą siłę, bowiem ten międzynarodowy kontyngent w różnych okresach liczył od 13 do 22 tysięcy żołnierzy.

 

Pierwsze cele

 

W tak skomplikowanej otoczce militarno-społeczno-politycznej doszło do drugiego, a potem trzeciego powstania śląskiego, które wybuchło 3 maja 1921 roku. Pierwszym miastem powiatu rybnickiego, które zajęli powstańcy w trakcie tego zrywu, był Wodzisław. II kompania CKM 14. pułku wodzisławskiego pod dowództwem Franciszka Wysłuchy wkroczyła tu bez przeszkód. Kiedy tworzący jego szeregi biwakowali już na rynku i przygotowywali się do defilady fetującej zwycięstwo, nagle zostali ostrzelani z pobliskich domów. Skryty atak spowodował straty w ludziach i zmusił powstańców do opuszczenia miasta, do którego ponownie wkroczyli po krwawej walce. Po jego zajęciu i zabezpieczeniu, zgodnie z rozkazem, wymaszerowali na front w rejon Olzy.

Walki trwały też na innych odcinkach. W zbrojnym zajęciu Żor brał udział II batalion pułku wojsk powstańczych Żory w sile 650 ludzi pod wodzą Nikodema Sobika (1894-1940, data śmierci nie jest pewna, wiadomo, że zginął w Katyniu) z Rownia oraz III batalion pułku żorskiego w sile 180 ludzi dowodzony przez Feliksa Michalskiego z Szerokiej. Zgodnie z rozkazami już 2 maja 1921 roku o godzinie 22 pododdziały II batalionu po unieszkodliwieniu przeciwnika na swym terenie zajęły pozycje pod Żorami. O północy na sygnał czerwonej rakiety wkroczyły do śpiącego miasta i opanowały rynek, ratusz, dworzec, pocztę oraz siedzibę policji Apo. Do spodziewanych walk ze stacjonującymi tu żołnierzami włoskimi nie doszło, gdyż opuścili oni miasto poprzedniego dnia.

 

Kierunek: Rybnik

 

Dodajmy, że w razie jakiegokolwiek oporu powstańcy mieli podpalić Żory, w tym celu przygotowano nawet pięć beczek benzyny do wzniecenie pożaru licznych drewnianych stodół na obrzeżach. Nie było to jednak konieczne, więc pozostawiono tutaj kompanię starszych wiekiem walczących – "stare pierony z fajkami w gębach, w przeróżnych strojach i z karabinami na sznurkach" – jak ich określił jeden z towarzyszy broni. Po opanowaniu Żor następnym zadaniem batalionu Nikodema Sobika było współdziałanie w zajęciu Rybnika. Po dostarczeniu przez kurierów rozkazów o mobilizacji, już w godzinach wieczornych 2 maja 1921 roku kompanie wchodzące w skład II batalionu 5. pułku powstańczego Rybnik w komplecie stawiły się w wyznaczonych wcześniej tzw. miejscach alarmowych.

Dowódca batalionu Józef Płaczek (Weber) wydał im rozkaz natarcia na Rybnik od strony południowej i zachodniej oraz opanowania Zakładu dla Umysłowo Chorych. Zgodnie z tym nim wszystkie oddziały wymaszerowały w wyznaczonym kierunku i już o godzinie 3.15 nad ranem do sztabu nadszedł meldunek o zajęciu pozycji bojowych wokół miasta. Stan osobowy II batalionu 5. pułku piechoty Rybnik liczył 620 uzbrojonych ludzi. O godzinie 4 nad ranem na umówiony odgłos silnej detonacji kompanie przypuściły szturm. Trzy plutony 7. kompanii pod wodzą Teodora Węglorza bez oporu opanowały wyznaczone cele strategiczne.

 

Szturm od północy

 

Józef Ostroga ze swymi ludźmi zajął dworzec kolejowy, Józef Ochojski i jego żołnierze budynek poczty, Józef Kopiec ze swoim plutonem gmach sądu, natomiast jedna z drużyn zajęła drukarnię Bartela. Tymczasem na odgłos tego samego sygnału silnej detonacji szturm od strony północnej przypuścił II batalion pułku żorskiego Nikodema Sobika, który po opanowaniu Żor w szybkim tempie przemieścił się w rejon Rybnika przy pomocy 50 furmanek. Plan przewidywał atak od strony wiosek Brzeziny i Ligota, który nastąpić miał punktualnie o godzinie 4 nad ranem. Zgodnie z tymi założeniami w momencie usłyszenia sygnału oddziały wojsk powstańczych natarły na Rybnik i wkroczyły do miasta prawie bez oporu. Niewielka strzelanina wywiązała się jedynie w rejonie kościoła pw. Matki Boskiej Bolesnej.

W sąsiednim budynku szkoły stacjonowali bowiem żołnierze włoscy, którzy jednak po krótkiej wymianie ognia szybko się wycofali. W ciągu zaledwie jednej godziny prawie cały Rybnik znalazł się zatem w rękach powstańców. Żołnierze na rynku ułożyli karabiny w kozły i urządzili krótki odpoczynek połączony z posiłkiem. Na wieży ratusza dumnie łopotała biało-czerwona flaga. W trakcie tego biwaku Nikodem Sobik odebrał meldunek, że 3. pluton 6. kompanii wojsk powstańczych nie zajął dotąd Paruszowca bronionego przez miejscowych członków niemieckiej samoobrony. Powstańcy bez zwłoki wyruszyli z pomocą walczącym kolegom, którzy bezskutecznie atakowali przeciwnika okopanego za nasypem kolejowym.

 

Tragedia na Paruszowcu

 

Według relacji Nikodema Sobika na widok wzmocnionych oddziałów powstańczych ponad nasypem ukazała się biała flaga, co przyjęto jako znak kapitulacji nieprzyjaciela. Ośmieleni zbliżyli się do nasypu i wtedy w ich kierunku posypały się strzały. Zaskoczenie było całkowite, padli pierwsi zabici, byli ranni. Powstańcy wycofali się, otoczyli pobliski teren, a następnie po intensywnym ostrzale przypuścili szturm na wrogie pozycje. Walka była zażarta i krwawa, "nieprzyjaciel nie odpuszczał i bronił się po bohatersku" – jak to określił Nikodem Sobik. Ostatecznie bojówkarze samoobrony schronieni za nasypem poddali się, jednak z dachów familoków pracowniczych huty Silesia ciągle strzelano i rzucano granaty. Zabudowa familoków stała się fortecą trudną do opanowania, każdy z budynków zdobywano szturmem i często dochodziło do okrutnych walk wręcz.

Sam dowódca batalionu ze swymi ludźmi unicestwiał broniących się na dachach młodych patriotów niemieckich, z których jedni ginęli od kul i broni białej, innych bezlitośnie strącano z trzypiętrowych budynków wprost na brukowane ulice. Do dziś widać piętno tych walk w postaci licznych śladów po pociskach na murach paruszowieckich familoków. Bilans strat obu stron był znaczny. Po stronie powstańców poległo sześciu ludzi, poważniejsze rany odniosło 15. Po stronie samoobrony niemieckiej było 18 zabitych, wielu odniosło ranny lub dostało się do niewoli, inni ukryli się w familokach, wobec czego powstańcy zarządzili stan oblężenia dla całej okolicy. Trwał on zaledwie kilka godzin, gdyż zgodnie z rozkazem 4 maja o godzinie 6 rano batalion II pułku Nikodema Sobika ruszył na linię frontu utworzoną wzdłuż Odry.

 

Rybnik wzięty

 

Rybnicki pastor Paul Reinhold (1868-1945) napisał potem: "Straszliwe walki szalały w międzyczasie na Paruszowcu i spotkał mnie smutny obowiązek pochowania potajemnie młodych ludzi, których nie tak dawno osobiście konfirmowałem i którzy zginęli straszliwie okaleczeni." Po zajęciu Rybnika powstańcy ogłosili zaostrzony stan oblężenia. W poszukiwaniu ukrytej broni, amunicji i bojówkarzy samoobrony powstańcy przystąpili do rewizji gmachów instytucji publicznych, probostwa i kościoła ewangelickiego oraz domów prywatnych. Aresztowano wielu mieszkańców, kupców, a nawet pastora Paula Reinholda. Zatrzymanych osadzono w sali posiedzeń rady miejskiej ratusza przekształconej w areszt tymczasowy.

Powszechny zamęt i strach potęgowały ciągłe odgłosy strzelaniny w rejonie zakładu umysłowo chorych. Dopiero po południu z Gliwic przybył oddział żołnierzy angielskich, co uspokoiło nieco nastroje. Do miasta wkroczyły też włoskie oddziały pułkownika Salvioniego i na ulicach ponownie pojawiły się patrole wojsk koalicyjnych wspomagane przez francuski wóz pancerny. Na żądanie koalicjantów wojsko powstańcze opuściło śródmieście, główne siły skierowały się w kierunku rzeki Odry na front, zaś inne pododdziały wzmocniły kordony oblegające mury zakładu umysłowo chorych, gdzie schronili się policjanci "Apo", członkowie samoobrony oraz cywile. Żołnierze włoscy, którzy również tam początkowo przebywali, dołączyli do oddziałów pułkownika Salvioniego.

 

Lista ofiar

 

Podczas zajmowania Wodzisławia polegli: Maksymilian Cegieł, Augustyn Żygiel ze Skrzyszowa, Wita z Połomi, Henryk Karkosz z Marklowic i Wiktor Bula z Turzy, zaś ranni zostali: dowódca pułku Józef Michalski z Wodzisławia, Henryk Winkler, Filip Ogaza, Wiktor Koczór, Izydor Hołek i Alojzy Gajdzik. Na Paruszowcu po stronie powstańców poległo sześciu ludzi: Antoni Patron lat 21, Emanuel Szymura lat 22, Piotr Nolepa lat 23, Franciszek Szewczyk lat 24, Wilhelm Pustelny lat 21 oraz Józef Masłowski lat 24, poważniejsze rany odniosło 15 równie młodych powstańców. Po stronie samoobrony niemieckiej było 18 zabitych, pośród których siedmiu było mieszkańcami Paruszowca: oficer o nazwisku Niemietz, wachmistrzowie Richter i Kotarbiński oraz szeregowcy Smołka, Görlich, Jonderko, Grzegorczyk i Franz Michna.

 

PS W następnym odcinku m.in. o bitwie, jak rozegrała się o Zakład dla Umysłowo Chorych w Rybniku.

3

Komentarze

  • sid temat tabu 15 maja 2015 22:29Prawda o wojnie domowej na Śląsku z lat 1919_21 ,napaści polskich bojówek to temat tabu..Polacy nazywają to powstaniami.Dlaczego potępiają wiec Putina za to co robi na Ukrainie? Przecież robi to samo..Samoobrona Selbschutz to nasze chopcy co bronili swoje wsie i miasta przed bandyterkom.Pamiyntomy o nich.Stanik,jo niy rachowol co dozyja dnia kiej bydzie szło ofyn prowda godac o naszych starzikach..Pozdrawiom.
  • Stanik z Rybnika Historia Rybnika przekazana. 15 maja 2015 17:47Prawdziwi obrońcy swojej Slaskiej Ojczyzny byli sami (Samoobrona) napadnienci przez zwanych Powstańcy Śląscy z za Buga , Poznania, zza Brynicy Gastarbeitry,i (Sloiki) bo wojska Pruskie musiały opuścić teren plebistyowy zgodnie z polecenia mi Aliantów..To byli prawdziwi BOCHATEROWIE bo umierali za własno Śląsko Ojowizna.,,,,,,,.O zmarłych się źle nie godo ale to siedzi mi w gardle przez całe moje życie od dzieciństwa.Z opowiadań i relecij Brata mojego Starzika który bronił Huty Silesia po mordobiciu na familokach leżał tam 18-19 latek z Samoobrony połamany i jeczal z bólu i wolał Mamy, Pan Sobik nie mógł tego słuchać i kazał go uciszyć też 18-19latkowi ale on tego nie wykonał, to Sobik osobiście wziął od niego karabin z bagnetem i przedziurawil mu brzuch na wylot tak go ucieszył i juz nie słyszał wołania mamy. .Proboszcz nazwał Sobika , Bestia w ludzkiej skórze i ze będzie wyklety za jego czyny . Ale dla niektórych jest Bochaterem. Bóg wiedział gdzie go wysłać.
  • sid Kiedy prawda o antybohaterach? 14 maja 2015 12:25Jeden z fanatykow ,tzw.postaniec chciałspalic nasze Zory!!!!Jak długo Sobik będzie przykładem dla młodych???? http://pokazywarka.pl/172wzd/ strona o planach Sobika !!!! http://pokazywarka.pl/yk32h6/

Dodaj komentarz